Pan Tealight i Zagubione uczucia…

„Ostatnio…

A może i dłużej niż ostatnio…

Właściwie, to kto tam liczył, po prostu uczucie stawało się coraz cięsze i cięższe, przytłaczające, przygniatające do ziemi, trzymające na łopatkach, swoich lub wędzonych, czy z grilla, wiadomo, różne się ma w tym świecie części ciała, niektóre całkowicie ruchome, inne znowu ino dostępne w opcji zakupu z dowozem w białych rękawiczkach, ale to może nadto dugresja, chociaż i dygresji przecież wolno…

Że co, że jak dygresja, to już nie, bo to ważna sprawa? A jak kurde dla kogo! Może dla niej nie, a może i chciała być umieszczona w takim miejscu?

Może..!

Ale no uczucie, któremu nagle odebrano w onej narracji głosu domaga się go ze zdwojoną, co najmniej siłą… i należy mu do onego głosu dojść, dotrzeć i co tam, kurom dać jeść, krowy wydoić, no więc uczucie… ono uczucie było dziwne. Nie do końca wytłumaczalne, może i ograniczone w rejonie słów czy rozmyśleń, przemyśleń i wszelakich definicji, ale odcuwalne, mocno, gdzieś w tych miejscach, gdzie pamiętało się o onych sprawach z dzieciństwa, które były tak bardzo niewinne… pocałunek, dotknięcie, znaleziony liść w fajnym kształcie, jedyny taki, co w pył się już dawno przemienił… te rzeczy i sprawy już nie istniały, ci ludzie, istoty, nie miały znaczenia poza oną pozostałością, onym zagubieniem uczuciowym. Tym… CZYMŚ!!!

Jakowymś.

Bo tego uczucia nie odczuwało się jako coś pojedynczego… ich była cała masa, jakby wór jakowyś się rozerwał, dramy z zaprzeszłości, one traumy z dzieciństwa… oj, może to i tak na czasie?

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Z cyklu przeczytane: „Księga tęsknot” – … okay. Tak, wiem, jest w tej powieści Jezus, ale jest tak nadzwyczajnie mało znaczący, że… autorce udało się ponownie stworzyć opowieść o kobietach. Kobietach, które najdują w sobie siłę, by żyć. Zyć inaczej niż epoka nakazuje, a każda epoka, a już w szczególności ta, w której istniejemy, ma poglądy na to, jak mamy egzystować, co jeść, robić, jak chodzić, czesać się, co robić z własnym ciałem, jak nie macać umysłu… oj tak, myśląca baba to absurd przecież!!!

Nie inaczej ma się z naszą młodą bohaterką, żyjącą w csach Jezusa, w onej okupowanej przez Rzymian krainie, spragniona słowa mówionego i pisanego. Ta, która notuje. Ta, która chce być kronikarką kobiet… i jest to piękna opowieść, miękka i dziwnie znajoma. Wyznaczają jej czas spływające krople krwi i oczekiwanie, strach, oraz walka o samą siebie… ktoś powie, że feministycna, no cóż, femina/kobieta, więc zapewne tak, ale czy cokolwiek narzucająca, oj, wprost przeciwnie.

Oto opowieść, a raczej słowo z przeszłości o tym, iż należy za wszelką cenę być sobą… a historyczna otoczka, cóż… różne zabawki, ale kobiety zawsze takie same. Jednym wystarcza niewiele, inne pragną uczynić coś, co pozostawi większy ślad… znaczący. Niesamowity. Upamiętniający… I nie, to nie opowieść o złych mężczyznach i dobrych kobietach, ale o pewnego rodzaju powołaniu, nie nie religijnym, powołaniu do pamiętania. Bo to, co zapamiętane niesie w sobie otuchę i kopa do działania, opowiada o możliwościach, ale też o tym, iż czasem zwyczajnie trzeba się poddać, by potem osiągnąć marzenia. O cierpieniu, które wcale nie uczy, które znosi się, bo może za kolejnym wschodem nastanie odrodzenie… pełne.

Ciepło… oj sierpień zaczął się cieplo, ale też w powietru wieczorami jest coś takiego… coś takiego, co uświadamia mi, i wcale nie czułam zapachu lata w tym roku, w ogóle… Tylko wciąż w tym wietrze północ, albo dziwna odmienność, jakby powiewy się zagubiły i robiły coś nie na swoim terenie. Sprawdzić im wize i paszporty!!! Nie chcemy ich! Powodują zaczerwienienie oczu i siąpiące nosy…

Zimno w wietrze jest normalne.

I tylko… to zboże, mimo braku suszy w tym roku dziwnie złote już, ona trawa zielona, liście na drzewach przemęczone, ludzie kotłują się w sklepach, nerwowi, jacyś tacy… tak, bylam na moim corocznym spacerze turystycnym i było źle. Ale, progres, babka w sklepie, do którego łazimy od nastu lat mnie nie poznała. LOL No cóż, jeden sklep mniej, chociaż, patrąc na wszystko, tyle z nich się zamyka, iż zastanawiam się, co tak naprawdę jest przyczyną onego upadku ekonomicznego. Miejsca do wynajęcia w centrum stolicy wciąż od lat puste… serio, aż tak się nie opłaca? Nawet jedzenie? Zawsze wydaje się, iż to właśnie knajpy mają maks obłożenie, ale na tym się nie znam, nie chodzę, wiecie… nie stać mnie… a zrestą…

Naprawdę nie znam się na Turyściźnie ostatnio. Nie obchodziło mnie nigdy jej dopieszczanie, ale to rozumiałam, teraz… nie wiem, coś w powietrzu się zmienia, może to ten wiatr… Znowu znajomi mi piszą, że w Kanadzie tym razem wałkują Perłę Bałtyku… no cóż, wciąż nikt nie rozumie, iż to zwyczajnie wykupiona reklama, nikt nagle niczego nie odkrył… pijar działa!!!

Ale… fasada, farsa, konie prą dalej… tylko kto im płaci?

PS. Nie było trunku wątpliwej jakości o takowej nazwie? Wiecie, Perła Bałtyku? Tak mi coś świta, ale… nowu, nie znam się.

Ale…

… zapiekanki… Na instagramie zapi.zapiekanki, ale w kij mi nie wyskakuje w wysukiwarce, coś mi się wydaje, iż w tym rejonie jednak za mało pracy włożono, ale wiadomy artykuł już powstał, więc… czy mówić im, że artykuł w gazecie oznacza najczęściej plajtę? Może lepiej nie? No co? Badam takie ewenementy i doświdcam ich na sobie, więc mam jakiś obgląd… a na zapiekankę chcę iść!

A co!

Ale…

… jak mi się uda, to będzie relacja z jedzenia, jak nie, to w Nekso/Nexo… jakkolwiek pisane, wiecie, przy porcie, widać, można nabyć, ale nie rano, mignęło mi, że otwarci od 12stej. I nie wiem do kiedy… Ceny podobno jak na północy Polski. Albo w innych, drosych miejscach, więc nie odstajemy, chociaż, ciekawi mnie jedna rzecz… czy biorą nasze sery i pieczarki, czy z Polski? No z piecarkami to wiadomo, ale ser? Hmmm, intrygująca zagwozdka, na pewno mają piwo, więc już widzę wielu, którzy, zwyczajnie skorzystają ino  z tego. Sprzedają też piwo polskie, które z tego, co pamiętam, jest inaczej procentowane, więc… może tym kupią Duńczyków?

Nie wiem… ogólnie kuchnia dla Duńczyka, to ona własna.

Albo Hamerykańska, wiecie…

Ludzie często apominają, że to co a płotem wcale nie jest zieleńsze, a tutaj USA dziwnie się wielbi. Wciąż… jedna z rzeczy, których nigdy nie byłamw stanie pojąć… czycenia USA. Za co? Po co? Dla kogo, tudzież czego?

Ech… ciepło.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.