Bo miłość wszystko…
Miałaś rację Szanowna Autorko.
Nie czytam takich książek.
Nie czytam, bo zwyczajowo są przewidywalne i jakoś takie głupkowate… a może nie czytam takich książek, żeby uciec przed mianem „kobiecej literatury”? Nie wiem, fakt faktem, że u Ciebie ta kobiecość jak najbardziej jest obecna, ale jakoś tak równoważy się z męskością, że jakoś tak mnie nęci, intryguje… Przede wszystkim jednak jest w Twojej prozie, specyficznej sadze, ta dziwna, tak rzadko osiągalna, naturalność, to poplątanie losów wynikające z owej, jakże znajomej, ludzkiej durnoty nieumiejętnie przekazującej myśli i uczucia.
Z człowieczeństwa…
Z wpojonego z mlekiem matki wstydu, strachu przed otworzenie się do końca.
Wypowiedzeniem najskrytszych myśli…
Prawda…
Bo jakże inaczej określić zamotanie w życiu braci Borowskich? Zamotanie, którego pierwszy tom właśnie ostygł w moich rękach. Ostygł, bo kilkakrotnie miałam szczery zamiar puścić go z wiatrami i serdecznie Ci Szanowna Autorko przywalić!!!
Ale nie, to wcale nie jest zła książka, ale nawet literackie postacie mają chyba jakieś prawa, a nie tylko tortury i znowu tortury!!! Oczywiście, powieść jak najbardziej cudowna, świetna konstrukcja historii, pełnia niespodzianek na każdym kroku i subtelna podpowiedź, iż wiele więcej czeka na mnie gdzieś tam… w przyszłości tomów…
Ale ja nie należę do cierpliwych.
Naprawdę!!!
Książka „Zakręty losu” – pierwszy tom cyklu – podzielona została, nieznanym właściwie do końca tego tomu, trzynastoletnim okresem odosobnienia bohaterów. Oto ona, dziewczyna, kobieta. Wkracza w nowe życie w momencie, w którym raczej ceni się brak nagłych zmian. Nowa macocha, nowa przyrodnia siostra, to wszystko może nie wpłynąć na spokojne dojrzewanie ku pełnej dorosłości. Studiom, karierze, o której przecież już od dawna myśli.
On pojawia się nagle. Ot zwyczajnie wyrżnął ją w głowę. Boleśnie. Ale od pierwszego guza obydwoje wiedzą, że naznaczyło ich to co nazywają: przeznaczeniem. Problem w tym, iż mimo jej skomplikowanej przeszłości, jego życie razi niesprawiedliwością. On jest chłopakiem jej przyrodniej siostry, powiernikiem niejednej tajemnicy rodzinnej, które mimo młodego wieku musi nosić na ramionach… młodszym bratem, który jednak obrywa za starszego…
Ona i on… chcą być razem. Jednak zakręty losu, owe zabójcze załamania drogi, w ich przypadku mogą pokrzyżować plkany nawet nieomylnemu, boskiemu… PRZEZNACZENIU.
I w ten sposób my, nieświadomi czytelnicy, wpadamy w życie braci Borowskich oraz związanych z nimi ludzi. Tymi, których kochają i nienawidzą. W ich pasje oraz nieoznaczone szlaki życia. Niebezpieczne. Brutalne i nacechowane przemocą. Ale też i w uczucia, których i młodszy i starszy z braci, posiada. Pomiędzy strony książki, która stara się powiedzieć, iż nie można przeżyć życia za kogoś. Iż należy brać odpowiedzialność za swoje czyny, ale nie płacić za pomyłki innych… nawet jeżeli to tzw. rodzina.
Nie odpokutujemy cudzych grzechów… chociaż wielu może nas do tego przymuszać. To wydaje się być główną osią tej powieści. Jej podporządkowane są wydarzenia i myśli. Dokładnie zbudowane osobowości bohaterów a nawet język. Owa dokładność opisów, brak chaotyczności wątków, fascynuje warsztatem. Przeplatające się drogi Łukasza i Krzysztofa Borowskich. Wydaje się dwóch stron tej samej płyty. Czerni i bieli, dobra i zła… ale czy do końca?
Czy naprawdę można powiedzieć o kimś iż jest do końca dobrem lub złem?
Życie.
To ono jest wyznacznikiem naszych czynów. To jak opisują nas inni nigdy nie odda tego, co naprawdę czujemy. Nie dokopie się do ukrytych uczynków. Skrywanych myśli. Najgłebszych pokładów naszej osobowości. I czyż nie właśnie o tym piszesz Szanowna Autorko? O miłości braterskiej, której nic nie wymaże, nawet najgorsze uczynki. O miłości wzajemnej, do owej jedynej ooby na świecie, drugiej połówki jabłka, której nie można dać się wymknąć, jeżeli juz uda nam się ją odnaleźć… O odpowiedzialności. Za siebie i tych, których się kocha.
Wiem dlaczego nie czytuję takich książek… bo włażą w człowieka, tak się jakoś do niego przylepiają, ale z podziwu wartą nachalnością jednocześnie machają wielką flagą z napisem C.D.N… a ja nie należę do cierpliwych!!!
Chcę wiedzieć już tu i teraz!!!
Co będzie dalej? I czy sceny erotyczne nadal będą tak cudownie prawdziwe, z jednej strony piękne, z drugiej kipiące od namiętności? Czy uda Ci się utrzymać to napięcie w czytelnikach? Dalej pokazywać wszystkie strony człowieczeństwa, jak dotąd? Czy utrzymasz ciężar narzuconej sobie dyscypliny i dopracowania osobowości bohaterów? Bo ja chcę więcej…
Taki więc idę do Szanownej Autorki i się pytam…
A ona mi:
„no więc, czytałaś zapowiedź drugiej części? będzie… hm… no tego… różnie i dobrze i źle, ogólnie to… nie, dobrze, ale… nie do końca, (hehheeh mówię jak polski polityk)”
Tak mi odpowiedziałaś jak zaczęłam dostawać kota, bo nie wiem co będzie dalej… gorzej… czy lepiej. Czy będzie choć trochę Happy Endu, czy zmiażdżysz ich znowu, wyturlasz w szkle i miodzie…
„heheheh nie dam rady z Tobą, zero spoilerów!”
A ja myślałam, że okrutna jesteś tylko dla bohaterów… choć czasem… wiesz, masz w swoim pisaniu specyficzne i pięknie wyrysowane momenty, lubię takie momenty:
„ojej, cieszę się, że się podobały, bo wiesz, nie jest łatwo napisać scenę erotyczną tak, aby z tego niesmaczny pornusek nie wyszedł :)”
… świetne momenty…
„mówisz? to dobrze, bo wiesz, różnie bywa z odbiorem takich scen:) A powiem ci, że mój ulubiony bohater to Lukas i dlatego trzecia część jest w całości jemu poświęcona, to taki lekki spoilerek:P”
Jakbym nie wiedziała. Czułam, że go hołubisz, do piersi tulisz, że coś jeszcze wiele go będzie przed nami… Łukasz niewiadomy, który zbyt wiele kryje i nader więcej nie pokazuje. Pozer, ale podszysty CHYBA? dobrocią. A może tylko chcę w to wierzyć… lubię go, nie krzywdź brutala 😉
„no dokładnie, juz w drugiej części wiele się wyjaśni, ale w trzeciej on będzie…” i tu wam nie powiem co dalej, bo jeszcze zepsuję czytanie 😉
…ale ma być wrocławski półświatek, tyle się wywiedziałam!
I tyle wyciągnęłam z Autorki. Wiecie co, zazdrośnie strzegące prywatności swoich celbrity’sów pisarki… są, no nader wkurzające 🙂
(ów dziwaczny dialog odbył się na łamach FB i otrzymałam zgodę na bezczelne i nieprzemyślane wkopiowanie go do własnego tekstu 🙂 za pomoc dziękujemy Marii Ulatowskiej, która miała nas zamiar uczyć czemu mamy gotować, a tak jakoś uniknęłyśmy tematu :))
„Zakręty losu” Agnieszka Lingas-Łoniewska, Novae Res 2010.
książkajest wsspaniała… bardzo polecam i czekam na następną cześć…
ksiązka mnie wciągnęła, wprost nie mogłam się od niej oderwać…
pewnie, że jest 😉
Wronko,
no cóż mogę więcej chcieć?
Po takiej recenzji, wiwisekcji uczuć, wrażeń, bezbłędnie odczytanych przez Ciebie, mogę tylko podziękować i zrobić wszystko aby kolejne części o losach braci Borowskich Cię nie zawiodły:)
Hawk!
No należało się 🙂
genialna recenzja, tak samo jak genialna książka.. i druga… i trzecia… ale ja również spoilerować nie będę. Powiem jedynie iż warto czekać… bo nic do końca nie jest takie jak myślimy… nikt do końca nie jest takim, jakim go postrzegamy…
Jesteście okrutne, a ja chcę wiedzieć choć troszkę, no dobra, nie chcę wiedzieć 🙂 totalna nieświadomość 😉
Osobiście właśnie oczekuję na tą książkę. Nie mogę się już jej doczekać.
Czasem warto poczekać… 🙂