… przeszłości odkrywam duszę…
Są tematy, które pojawiają się w literaturze dziwnie niechętnie, nieśmiało, jakby historia, która je obramowuje była jeszcze nie dość spatynowana, nie dość stara, by zasłużyć na własne okładki. I są opowieści, które nie są wyłącznie historiami ludzi i narodów, ale mieszankami, idealnie oddającymi owo fascynujące: „coś więcej”. Opowiadającymi o niezwykłej sile, miłości, zwyczajowym, jakże zszarganym współcześnie „człowieczeństwie”… ale też o owym sięganiu ku gwiazdom. Ku temu co niemożliwe. I o wstydzie… bo człowiek sięgający, często zgniata innych…
… oto jest „Tunel”. Powieść piękna. Cudowna mozaika, tkanina, w której uwzględniono wszystkie wątki, każdy kolor, każdą nić, każdą osnowę… Właściwie nie kształtując się na barkach jednego bohatera, opowiada historie tak wielu skupionyc wokół jednej historii. Ludzi zwyczajnych, pragnących zwyczajnie żyć. Ale i tego, który odważył się marzyć o czymś szalonym…
Magdalena Parys nie spisuje swojej opowieści chronologicznie, nie odtwarza historii, na której tle ukazuje ludzi. Nie opowiada o murze, Europie zapomnianej. Ona jak w kalendarzu adwentowym otwiera co rusz jakieś okienko. Nie bacząc na daty. Znajdujemy za nim błysk duszy z przeszłości. Błysk, który w połączeniu z innymi oddaje nam rys przeszłości. Zwyczajnej. Dla wielu boleśnie jeszcze jątrzącej teraźniejszość. Codzienności, która była jakże odmienna od współczesnej, ale też człowieka, który zdaje się być tak nie podobny do tego, co dziś definiuje owo słowo… Jest w niej jakaś dziwna swoboda, wołanie wolności zdobytej, która smakuje tak silnie, elegancja, ale i piękne rozchełstanie. Jest w niej wszystko to, co oznaczały tamte czasy… czasy muru. I jest też owa nadzieja, której wołania dziś nikt nie słyszy.
„Tunel”, to powieść ważna. Powieść niełatwa. Jeżeli szukacie wyłącznie sztampowej rozrywki, nawet na nią nie spoglądajcie! Jeżeli szukacie: „powieść obyczajowej-romans”, jak opisuje ją wydawca, cóż, to nie to, co otrzymacie. Parys ma odwagę pisać tak… naprawdę. Nie bacząc na odbiorcę, który może być zwyczajnie niewystarczająco rozgarnięty, by zrozumieć… pojąć więcej. Poczuć zew „sięgania do gwiazd”, oraz historię człowieka zdolnego pokonać wszystko.
Pokonać, ale czy też przyjąć karę za tych, których „zdeptał”?
Pingback: Pan Tealight i Wiedźma Wskazująca… | Chepcher Jones