CZYLI… COŚ CO UZNAĆ MOŻNA ZA BIOGRAFIĘ?
Osobnik ukrywający się pod tym mianem (Chepcher Jones, Kobaltowa Wrona, Pożarta Przez Książki, Marzena Kowalska), po skończeniu szkół przymusowych, z nadmiernym i często niekontrolowanym zapałem, dorwał się do staroci, by w 1999 roku zdobyć tytuł magistra archeologii. Swoje wszelakie wynaturzenie przez kilka lat pożytkował w zawodzie dopóty, dopóki nie porwało go pisanie pracy doktorskiej. Obecnie nadal trwa w tym stanie – porwania permanentnego, miłości, pociągu do objedzonych dobrze kości… ale przede wszystkim próbując dostrzec tajemnice „krzyża” z epoki brązu i wczesnej epoki żelaza na ziemiach dorzecza Odry.
Uaktualniając: geograficzny zakres pracy doktorskiej uległ jednakowoż poszerzeniu! Jakoś tam do Polski z krzyżami niezbyt chyba należy podwładną ciągnąć… zresztą ona się szponami Wyspy uczepiła i nie chce puścić!!! Znaczy Bornholmu, gdzie mieszka, pisze, oddycha, kocha morze i zbiera kamienie. Tutaj powróciła do pierwotności i nie ma zamiaru wracać do współczesności…
Podmiot opiywany, sam pisał od zawsze, jednako zwykle w głowie, od dziecka odgrywając coraz to nowe role – na szczęście zwykle na osobności. W końcu gdy przeniósł co nieco na papier, ktoś go zauważył i w świat uleciały w pismach: „Fantasy” (już nie żyjącego 1/2003) i „Nowa Fantastyka” (2/2003), dwa opowiadania, a potem i artykulik o George’u R. R. Martinie w „Fantasy” (3/2004), recenzje. Niestety potem słuch po nim zaginął. Uważa sie, iż umysł okupowany przez przeznaczonego mu chochlika zwanego Chochlem, doszczętnie się zeszmacił. Dlatego teraz, zamiast oddawać się pracy naukowej, pisze recenzje, kompletnie nie współpracuje z kilkoma wydawnictwami, a przede wszystkim ciągle czyta?
Obecnie rozkłada się podmiot opisywany podobno na jakimś bornholmskim odludziu, niby jeden z artefaktów, otoczona mgłami, magią Wyspy (Bornholm, Dania) i… fanatycznie i chorobliwie niespójnymi psychicznie jej nielicznymi mieszkańcami. I pisze… zbyt wiele, maluje i czyta, i pisze powieści i opowiadania, nowele, a nawet wiecie owo „wierszoklectwo” uprawia i… RECENZJE!!!
Ot i tak na okrętkę, odwieczny krąg Pożartej Przez Książki.
W wolnych chwilach podobno, aczklowiek nic jej nie udowodniono, korzystając z instynktu wiedźmie właściwego, poluje na turystów – weki i foty cyka. Foty cyka w pozycjach cielesnych tak uciesznych, że gawiedź tylko patrzy, dziwuje się i rechocze strasznie!!! No obciach czasem z nią wychodzić. Na szczęście agorafobka wychodzi z gniazdka sporadycznie i tylko pod totalnym przymusem.
z poważaniem
Chochel, chochlik pisarski bardzo niskiego stopnia (choć to nie moja wina!!!)
PS. Chochlik, który serio kocha gacie Chowańca Masława!!!
Bosko! Kobaltowa, posadź Chochlika obok laptopa, daj mu herbaty z sokiem malinowym i cytryną, i piszzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz
Nie karmię gnojka, niech najpierw popracuje 😉
Marzena. Takie fajne imie! Czy Kobaltowa Wrona brzmi lepiej?
Imię jest zbyt wielkim kłamstwem… wymazanie go z życiorysu chyba by mi ulżyło… ale najwcześnieszym mianem było Chepcher Jones, narodzone, ale i stworzone…
Hej, Marzeno!
Znalazłam Twoją stronę:)
Dlaczego na stronie już zimowe sosny – dopiero jesień 🙂
Świetne fotki – ta z pajęczyną, jagodami i pomarańczowymi liśćmi – cudowna!
Ciągle czytasz, więc polecam książki Huberta Klimko-Dobrzanieckiego (Kołysanka dla wisielca albo Dom Róży) o wariatach-przyjaciołach z Domu Pomocy Społecznej lub staruszkach na Islandii. Spodobają Ci się.
Cieplutko pozdrawiam.
Bo ja kocham zimę, to jest śnieg… Tia, wiem, zdjęć cała masa, mam do nich osobne strony… Czytanie? Cóż, będzie trudno. Ale sobie zapiszę 🙂
Chepcher Jones………………dlaczego?
Uhm… skomplikowane 🙂 trochę Indian i większa część Starożytnego Egiptu, czyli pomieszana lingwistyka, symbolizm i całkowita ucieczka od własnego, nadanego miana, które okazało się byc gigantyczna ściemą…
a przeciez mozesz zmienic imie.do urzedu idziesz,podanie skladasz i chcesz sie nazywac …no nie wiem ,wrona? na to chyba nie pozwola ci wladze tzw wyzsze .ale moze byc cos innego co sama sobie wymyslilas i chcesz.
No mogę mogę i chcę powrócić do pierwszego, podstawowego nazwiska bo mi je zabrali… ale to trza byc w Polsce… już nie mam więzów, to mogę… nikomu nic nie jestem winna, Babcia zmarła, więc mogę wydać biografię jej nie zrani… czas już czas…
Archeolożka (??), pisarka, recenzentka, malarka, Kobaltowa Wrona.. Indianka egipskiego pochodzenia….mieszanka mocna, niczym przeleżakowane wino:)
A Chochlika nakarm, może z głodu umiera bidulek, musk mu obumiera, albo co..potem Ci będzie żal…
…..i pisz….:) dobrze składasz myśli, słowa wartkim strumieniem leją się an papier, a jak to czytam, mam wrażenie dużej lekkości i tego, że musk pracuje. Pozdrawiam, uciekam
nie umiera on tylko robi takie miny, żałosny jest… i tyle, nie pozwalam mu nosić moich strongów, no zwykle nosił gatki Kowalskiego, nie wiem czemu teraz się przerzuca na coś mniej okrywajacego jeżeli tak zimno 🙂