Gdzie kobieta na sztachecie wędruje
Czy wy wiecie szanowni autorzy, jak trudno napisać recenzję? A jeszcze często piszecie takie książki, że człowiek nie wie czy jest na tak, czy na nie? Nie umie powiedzieć, co tak naprawdę czuje po przeczytaniu tej książki.
Na szczęście “Opowieści z Wilżyńskiej Doliny” są jak najbardziej na tak, tak, tak i jeszcze raz tak!!! Babunia Jagódka to mój nowy idol. Nie dość, że urodziwa, to jeszcze umie latać na sztachecie (bez napędu). Chłopów owija sobie wokół palca, a koty… cóż one, co prawda zawsze chodzą własnymi drogami… ale są jak najbardziej w tej książce ważne. Przeraźliwie ważne. Bo jak da się jeszcze wyobrazić sobie wiedźmę bez miotły, tak bez kota już naprawdę wiedźmą być nie wypada.
“Opowieści z Wilżyńskiej Doliny” to kapitalna dawka wysublimowanego humoru, by rozgrzać wnętrzności w chłodne, jesienne wieczory. Niby zbiór opowiadań, a w rzeczywistości opowieści, ułożone chronologicznie tworzą znakomitą powieść. O wiedźmie takiej jak inne, a jednak specyficznej. Nawet pomijając zaklęcie… Właśnie zaklęcie!!! To tajemnica, którą każda z kobiet chciałaby posiąść.
Wiedźmie prawdziwej z właściwymi sobie potrzebami, marzeniami i demonami. Wiedźmie samotnej, żyjącej w staropolskim świecie i takim języku. Świecie małej wioski i leśnych okolic, w który często wdzierają się złe moce i ludzie, którzy pragną wszystko zmienić. Im wydaje się, że na lepsze, ale i tak wiedźma wie lepiej.
Jagódka to wiedźma niezwykle pasująca do otoczenia. Nie odstaje od współmieszkańców, niby chroni własne tajemnice, ale jednak zawsze jest pod ręką. Zawsze pomoże nie licząc na nagrodę. To wiedźma dobra, ale ukrywająca czułość i miłość do własnego świata pod maską Wielkiej Babuni Jagódki.
To też kobieta. Pragnąca uczucia i czułości, oraz towarzystwa. Kpiąca z babskiej codzienności, ale czasem zatapiająca się w niej dla miłości. Cudowna kompilacja magii, kobiecości, dzikości i romantyczności.
Zakochałem się w tej książce. Jest jak autostrada: szybka, ciągła i zmienna. Nie usypia, a ładna szata graficzna okładki kusi i obiecuje wiele. Każde opowiadanie zaskakuje, a konsekwentność autorki bije po oczach z każdej strony.
Twórczyni “Żmijowej harfy” i “Ptasiego gościńca”, pracująca teraz nad “Letnim deszczem”, nie odeszła od atmosfery swojego świata. Wsiąknęła w niego zarówno językowo, jak i “myślowo”. Stworzyła swoją przestrzeń, której historię buduje nie tylko ona, ale i jej postacie, jakby darowała im odrobinę swej “boskiej” mocy i przywilejów. Wszyscy razem tworzą świat magii i cudów; świat fantasy, ale takiej fantasy dziwnie bardziej ludzkiej.
To dowód na to, że genialne książki zdarzają się i dzisiaj. W tym natłoku drukarskim to będzie pozycja, którą umieszczę z pełną premedytacją na mojej specjalnej półce. I nie zgodzę się z nazwaniem tej książki… kobiecą.
„Opowieści z Wilżyńskiej Doliny” Anna Brzezińska, Wydawnictwo Runa, recenzja publikowana na merlin.pl pod pseudonimem Tomasz Kowalski (bardzo, bardzo, bardzo dawno temu :))