Steampunk na całego!!! Hej!!!
Roberta Rankina wielbicielom gatunku, ale też tym co zwyczajnie go lubią, bez względu na gatunek i otrzymywanie nagród swego imienia… przedstawiać nie trzeba. A jednak sama sobie po raz kolejny uświadomiłam: kurcze, ale zabawa!!! Autor takich powieści jak: „Nostradamus zjadł mi chomika”, czy „Ogród nieziemskich rozkoszy” jest jak zwykle… sobą. Bawi, intryguje, rzuca czytelnika w szpony przygody i balansuje nim na granicach tego, co uznajemy za prawdy absolutne.
Wyobraźcie sobie, że ci, o których historia twierdzi, że zmarli przed czasem opisanym w powieści, żyją – no nie wszyscy, ale ci potrzebni tej historii. Że 1895 rok, to wspaniały czas, w którym zakonserwowana głowa Marsjanina to dziw, ale taki nie do końca. Stąpający po Ziemi uduchowieni Wenusjanie i zawsze na wszystko gotowi goście z Jowisza, to nic dziwnego. Imperium Brytyjskie kwitnie. Tylko tutaj możliwe są spotkania na pozaziemskim szczeblu. Londyn to centrum Wszechświata. A tzw. gabinety osobliwości mają się jak najlepiej. Wojna z Marsjanami była, a jakże, i zakończyła się brutalnie… dla kosmitów. Ludzie wyciągnęli z tego wnioski, oczywiście głównie finansowe. Świat wkroczył w epokę wynalazków… a jednak najważniejsze dla wielu jest odnalezienie tej, którą zwą Żyjącą Boginią.
„Jest wiele, wiele teorii, ale wszystkie zgadzają się, że Ona istnieje. I że jest najcudowniejszą istotą w całym wszechświecie. Nazywają ją Japońską Dziewczyną Płaszczką (…) Nazywają Ją Sayito.”
Świat ów poznajemy dzięki dwóm osobistościom, jakimi niewątpliwie są: Profesor Coffin i George Fox – czasem lord. Obydwaj, dotychczas spędzający czas w wagonie o dumnej nazwie: „Najbardziej Chwalebne Nienaturalne Atrakcje”, czyli śmierdząca głowa Marsjanina, oczywiście także wybierają się w podróż – w końcu Marsjanin już się silnie nadpsuł, a żyć z czegoś trzeba. Towarzyszyć im będą: piękna Ada oraz bardzo owłosiony mały chłopiec. No i cała masa znanych Wam zapewne postaci nader historycznych. W podniebną, a czasem i podziemną przygodę, której ubezpieczenia od specyficznej dziwaczności i słowotwórstwa nie ma, wyruszacie na własną odpowiedzialność!!! Należy się liczyć z wystąpieniem latających małp, fanatyków religijnych i ludzi nazbyt normalnych oraz – niepewności!!!
Kolejna powieść Roberta Rankina potencjalnego czytelnika od początku wciąga i z szyderczym maśnięciem, zasysa. Człowiek nagle uświadamia sobie pewne ubytki, jeżeli chodzi o historię ludzkiego gatunku. Także dzięki owej lekturze uświadamia sobie jak można malowniczo obśmiać książkę, że tak powiem soczyście… Bo przede wszystkim „Dziewczyna Płaszczka i inne nienaturalne atrakcje” to uświadomiona zabawa. Przygoda pełną piersią – niezależnie od rozmiaru – drobina zakochania, ot troszku love story, nader źli bohaterowie, bardzo przewrotni bohaterowie i ci z drugiej strony barykady. Właściwie wszystko, o czym myśleliście, że raczej chyba nie może się wydarzyć… tutaj się na pewno stanie. Do tego należy dorzucić drobinę ogłady z przeszłości, szczyptę zanikającego w nas honoru i owe maniery, które nie pozwalają czasem powiedzieć wszystkiego. No i bohaterowie!
Wydawałoby się, że bohaterowie są tutaj całkiem typowi, ale to tylko kolejna ściema! W rzeczywistości skrywający nader kosmiczne tajemnice, posiadający moce obrzydliwe – mogą zaskoczyć bardzo.
Nawet na plecy! A autor po raz kolejny udowadnia, że specyficzny tytuł, to ta naprawdę dopiero początek!
Przed użyciem powieści Rankina należy skonsultować się z kardiologiem, w ramach wymiany wszelakiej!
Pingback: Pan Tealight i Nimfa Szuwarkowo-Bagienna… | Chepcher Jones
Pingback: Pan Tealight i Bóg… | Chepcher Jones