Mini mini mini…
Antologie pozwalają autorom nieznanym zabłysnąć, pokazać się po raz pierwszy… autorom znanym zaś pokazać coś nowego, nietypowego, tudzież wyciągnąć zalęknione, w czeluściach szafy ukryte… opowiadania niezdecydowane. Jak było w tym przypadku, tylko autorzy wiedzą, ja wiem jedno – kurcze no strasznie mi się podobało!!!
Co najbardziej? Oj no jakoś szczególną estymą… no dobra ciągną mnie owłosione stópki, więc Mortka oczywiście, choć Pilipiuk też mnie podszedł. Jak to mówią, dla każdego coś miłego! Na pewno polecam.
Pingback: Pan Tealight i Romantycznej Wiedźmy oddziaływania… | Chepcher Jones