Wspólna płeć, wspólne uczucia.
„Zagrożeniem dla mężczyzn są mężczyźni.
Zagrożeniem dla kobiet są mężczyźni.”
Pisze Erica Jong w swojej debiutanckiej powieści, „Strach przed lataniem”. Jakże idealna jest to myśl, spoglądając na życie Virginii Woolf poprzez pryzmat jej kontaktów, właśnie z kobietami. Ta, która utraciła matkę, gdy dopiero zaczynała poznawać uroki nastoletniości, wiecznie chora, niedomagająca, a jednocześnie genialna pisarka, tylko w kobietach znajdowała prawdziwe oparcie i zrozumienie. A jednak… jednak nie zatrzymało jej to wtedy, gdy szła w stronę rzeki Ouse. Nie zatrzymało też wcześniej, gdy kilkukrotnie chciała zakończyć swoje życie.
Jaka była autorka „Pani Dalloway” czy „Fali”? Kto był dla niej najważniejszą osobą, bez kogo mogła się obyć? Kto dawał jej oparcie, a kto sprawiał, że nie potrafiła zdzierżyć codzienności? Jaką kobietą była Virginia Woolf, i jakimi kobietami się otaczała i jak ją widziały oczy innych? Odpowiedź na te pytania, i wiele innych, odnajdziemy w książce Vanessy Curtis „Kobiety Virginii Woolf”.
„Od chwili swoich narodzin, 25 stycznia 1882 roku, aż do dnia śmierci, życie i twórczość Virginii Woolf kształtował i inspirował korowód niezwykłych, tajemniczych i udręczonych kobiet.”
Autorka sprawnie, zarazem językowo, jak i fabularnie, prowadzi nas przez życie Woolf. Najpierw krótko przedstawiając jej stosunki z kobietami, oraz je same – kobiety, które sprawiły, że ta kobieta stała się taką, a nie inną. Poznajemy je poprzez pryzmat utworów Woolf, ale i te teksty, które spisały one same. W końcu prawie wszystkie z nich pisały, jakby przyjaźń z pisarką od razu obligowała je do twórczości. Najbardziej płodnymi była matka pisarki, Julia i jej przyrodnia siostra, Stella. Ta ostatnia też namiętnie fotografowała, i aż dziw bierze, ile można wysnuć z zatrzymanej w czasie chwili… W książce elementy biograficzne, najpierw przedstawiono chronologicznie począwszy od babki i matki, oraz Stelli, poprzez jej siostrę Vanessę, przyjaciółkę Violet Dickinson, lady Ottoline Morrell, „zgrzebną i pokorną” oraz tak różniącą się od Virginii, także pisarkę, Katherine Mansfield; włączając w to ulotną w biografii Dorę Carrington, wprowadzającą Woolf w arkana miłości homoseksualnej Vitę Sackville-West, oraz narzucającą się, „starą” Ethel Smyth, aż po nią samą, najistotniejszą kobietę w jej życiu. Bo jakże mogło by być inaczej? To z sobą samą Vanessa musiała się najczęściej spierać. To ona sama była dla siebie największym krytykiem, a zarazem i wiecznym niezadowolonym nauczycielem.
Wydawać by się mogło, iż w tych historiach istnieje dowód na to, iż to podobne przyciąga podobne. Kobiety czy to już wcześniej, czy pod wpływem samej Virginii, zmieniały się. Tak jak i ona. Odnajdywała w nich pocieszenie, a czasem i miłość (zdaniem niektórych badaczy literatury).
Autorka tej specyficznej biografii, Vamessa Curtis, to prawdziwa encyklopedia, jeżeli chodzi o życie Virginii Woolf, o której przypomniano sobie po ekranizacji „Godzin”. Jest nie tylko pisarką, ale zarazem współzałożycielką Brytyjskiego Stowarzyszenia Virginii Woolf, oraz współwydawcą Virginia Woolf Bulletin. Nie jest to też pierwsza jej książka o tej autorce. Wcześniej, w serii Bloomsbury Heritage, wydała monografię o Woolf. Co ważniejsze, jest jednak obiektywna. Nie opiera się na jednym źródle, ale sięga po wszelkie dostępne. Dodatkowo, uzupełniając książkę o przypisy, indeks czy bibliografię, sprawiła, iż takiej pozycji nie powstydziłby się żaden z badaczy literatury.
Virginia Woolf była kobietą skomplikowaną. Czy sprawiły to obciążenia genetyczne, czy czasy w których żyła, a może jej dar? Oto kolejna pozycja, która pozwoli wyjaśnić te wątpliwości. Pełna nie tylko treści, ale i zdjęć, które sprawiają, że pisarka wydaje się być bliższa i bardziej prawdziwa. Jeszcze bardziej warta poznania.
„Kobiety Virginii Woolf” Vanessa Curtis, Wydawnictwo Dom na wsi, recenzja publikowana na wp.pl