RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE ZORGANIZOWANYM PRZEZ SERWIS ZBRODNIA W BIBLIOTECE
Czasem zbrodnia jest na drugim miejscu!
Kryminał. Zawsze wydawało mi się, że chodzi o zbrodnię. No dobrze, może być i wersja złodziejska, zemsta i dręczenie ofiary… ale Brugia? Jakież to świętokradztwo popełnić zbrodnię w takim miejscu. W tych okolicznościach przyrody i architektury. W owej tchnącej wciąż misterną strukturą uliczek i mostów, dziedzinie pełnej artystów? Dlatego przyznaję, tym razem zbrodnię miałam gdzieś. Wpakowałam się z dobrodziejstwem inwentarza w mury pradawności i bacznie podglądałam ludzi, a oni okazali się być zaskakująco… inni. Specyficzni.
Ale od początku. Oto i zbrodnia popełniona w sklepie znanego jubilera. Ale jaka!!! Nie mamy tu ani ciała, ani bezczelnej, łupieżczej chciwości. Ot ktoś sprawnie obszedł się z zamkiem, mniej już łaodnie z sejfem, a całe bogactwo… rozpuścił w akwarium pełnym wody królewskiej. Czy coś zginęło? Czyżby właściciel posiadał klejnot najwyższej marki, którego porwanie miało zakryć to brutalne i niewybaczalne wprost zniwelowanie pracy złotnika? Otóż… chyba nie! Zresztą do takiego wniosku dochodzi zawezwany prosto spod pysznica komisarz Van In. Osobnik w wieku słusznym, zwolennik nadmiernego palenia, brzucha wciągnia i… „Bensonie w niebiesiech” – specyficznego zwrotu używanego w rozmaitych przypadkach. To on, dzięki sile umysłu, oraz przy niekwestionowanej pomocy długonogiej i nadzwyczaj pięknej, aczkolwiek i myślącej „zastępcy prokuratora”, ma za zadanie… sprawę odpuścić. Tak to jest w pewnych kręgach! Czasem ci bliżsi szczytów władzy zwyczajnie nie pragną rozłosu… ale wszystko do czasu. Bo czy ten, który zdobył się na takie świętokradztwo, jak zniszczenie pracy artysty nie pokusi się o więcej?
Pieter Aspe, jak wzmiankują na okładce „najbardziej popularny autor kryminałów we Flandrii”… jest co najmniej intrygujący. I wiecie co, wcale nie chodzi mi o zbrodnię. Ona jest zaskakująca. Oto zemsta sprzed lat w końcu dopada tego, który sprawił, że się narodziła. Chciwego obłudnika. Pełnego sekretów pana rodziny, który siłą swojego intelektu i władzą, jaką daje mu wyrobione w pewnych sferach nazwisko, zniszczył życie zbyt wielu osobom. Śledztwo, które prowadzą komisarz Van In oraz Hannelore Martens – zastępca prokuratora, wkracza głęboko w tajemnice starej rodziny. Rozrywa skrywającą ją powłokę milczenia i wydobywa na światło dnia tajemnice koszmarne. Obrzydliwe, brutalne i niewytłumaczalne! Ale to jedna strona „Kwadratu zemsty”. Druga to… sama Brugia. Specyficzne miasto w państwie. POLIS. Owa etyka działań, pewna hierrarchia, której nie można pominąć, folklor, koloryt lokalny i aromat cudownej, barwnej specyfiki miasta. W tym zwyczajnie zatonęłam. W pewnym momencie zbrodnia zeszła na dalszy plan. Intrygowało mnie to w jaki sposób żyje i myśli Van In – w rzeczywistości bohater całego cyklu powieściowego Pietera Aspe. Zafascynowały mnie nazwiska, rodowody, uwielbienie dla tego, co nosi w sobie przeszłość. Ta pielęgnacia starych domów, pragnienie stałego bycia częścią historii… i dodatkowo szmer trzaskających migawek turystów. W jaki sposób takie piękno jak Brugia może skrywać takie gnijące wnętrze: jak zbrodnie popełniane pod przykrywką starych nazwisk, nepotyzmu i władzy dzierżonej nie ze względu na umiejętności lecz stan majątkowy!
I chyba właśnie w tej sprzeczności, owym kontraści pomiędzy urodą uliczek Brugii a brudem zbrodni, tkwi siła nie tylko fabuły, ale i narracji Pietera Aspe. Autor sprawnie radzi sobie zarazem z odkryciem korzeni zbrodni, jak i ukazaniem piękna miasta. Jego opowieść nie tylko ukazuje ludzką nienawiść, pragnienie zemsty narastające przez lata, specyficznie formowanej, ale przede wszystkim porównuje go do owego piękna historii zaklętej w murach. Autor jest gawędziarzem, ale i bystrym obserwatorem, dla którego nie ma tematów tabu. Jego bohaterowie żyją. Są plastyczni, namacalni. Pełni wad, sprzeczności czasem, ot ludzkich przywar, ale w jakiś sposób piękni w swej różnorodności. Jedni wciąż czują się porzuceni jak nasz komisarz, inni znowu dbają o siebie aż ponad miarę, jak kapitalny, dowcipny i nietuzinkowy brygadier Versavel. Mamy tutaj tych wierzących wciąż w prawdę i tych, któzy zwyczajnie sobe odpuścili. Ot ludzi! Ci są tacy sami wszędzie, wydawałoby się, a jednak… ci z kart powieści Aspe mają w sobie coś więcej. Jakąś historię, przeszłość, która nie tylko ich ukształtowała, ale też pozostawiła w nich honor!
Uzbrojona w wiedzę, iż Pieter Aspe spłodził 25 powieści kryminalnych, czekam na więcej. Bo zbrodni, która bogata jest w inność terenu, na którym została popełniona, to coś, co tygryski lubia najbardziej!
PS. Ryszard Turczyn, który przełożył powieść z niderlandzkiego, zasługuje na naprawdę wysoką notę. Książka jest spójna, a czytelnik zmuszony do pracy komórek szarych! Bien 🙂 W końcu nie czuję się jak idiota, któmu wszystko trzeba tłumaczyć. To lubię!
„Kwadrat zemsty” Pieter Aspe, Wydawnictwo Videograf II 2011.
SYNDYKAT ZBRODNI W BIBLIOTECE
Pingback: Osada wiedźm… | Chepcher Jones