Seks, król Artur i pełnia magii
Dawno, dawno temu, gdy wyspę Avalon spowijały mgły magii, ale wciąż jeszcze można było się tam dostać, na świat przyszedł Lancelot. Powiązany dziwnymi siłami z późniejszym królem Arturem, zakochał się dodatkowo w tej samej, co jego ukochany władca, kobiecie. Historię pewnie znacie, ale czy wiecie, że Camelot, Avalon i Glastonbury ukryte zostały w krainie cieni?
Że po bitwie, w której Artur został śmiertelnie ranny, czas dla wielu się zatrzymał?
To zło zatriumfowało w Camelocie, gdzie włada rozpustna Morgena. Avalon pod władzą Merliny pozostał ostoją światła i pragnienia sprawiedliwości. I tylko w Glastonbury, miejscu, w którym nie ma nadziei, nie ma czasu, istnieje wyłącznie ból i podejrzliwość… obydwie siły mogą się spotkać. Jednak zdaje się, że ostatnio zło wygrywa.
Ale to jeszcze nie koniec.
Wciąż przecież istnieją Rycerze Graala.
Niestety tym razem Ciemność postanowiła dokładnie wymazać ich z teraźniejszości. Tym, który ma być bronią Jasnej strony, jest Varian. Po drugiej stronie staje jednak nie ktoś mu obcy, ale ktoś, kto powinien być zawsze przy nim…
Varian to skomplikowana postać. Na codzień zabójca i poddany Merliny, miecz Avalonu, ale też zdrajca i renegat. Co jest prawdą? Jego matka Narishka jest poddaną ciemności. Jego bratem był Galahad. On sam w połowie jest opętany namiętnościami, w połowie pragnie tylko sprzeciwiać się złu. Niestety tym razem jego ciało i dusza wystawione zostają na wielką próbę, ale obietnicą jest piękna kobieta i prawdziwa miłość.
Mrał 🙂
Merewyn była niegdyś piękna. Potem na własne życzenie stała się potworem… teraz może znowu być sobą, ale za jaką cenę?
Czy dla urody warto skazać na cierpienie innych?
Sherrilyn Kenyon zdobyła już w Polsce popularność. Jej powieści, jak: „Rozkosze nocy”, „Objęcia nocy” czy „Wściekły głód” mają swoje zagorzałe wyznawczynie. Oj nie oszukujmy się, sama lubię mieszać fantastyczność z seksualnością. Napięcie erotyczne plątać z magią. Tym, którzy autorkę znają, pewnie wystarczy powiedzieć, iż jest to osobna historia dotycząca jednej pary bohaterów. Takie erotyczne nieznane dopowiedzenie tego, co było po śmierci Artura.
Tym, którzy nie znają autorki… powiem, że to lekka, fantastyczna baśń. Opowieść o wielkiej miłości, której zakończenia, a co gorsza nawet wnętrza, można się łatwo domyśleć. Lawirując pomiędzy tym, co znane nam z mitologii arturiańskiej, starymi baśniami i opowieści, autorka tworzy powieść, której przebieg z łatwością odkryjecie. Chociaż po drodze mogą was zaskoczyć dwie sceny nadzwyczaj erotyczne, jak to zwykle u Kenyon. Bo w końcu właśnie z erotycznego napięcia słynie! Choć przyznam, że akurat w tej powieści napięcie jakoś ledwo dyszy, a sama historia ledwo przędzie. Język, tłumaczenie, wszystko jakoś siadło. Bohaterowie właściwie tylko jedno mają w głowie, a i to jakoś tak… mało wycieka ze stron. Nawet ów drapieżny, lekki humor, z którego autorka słynie, gdzieś się zapodział.
Ogólnie? Takie sobie czytadło, któremu bliżej do harlequina niż porządnego erotyku, czy powieści fantasy. Coś, co można przeczytać, ale niekoniecznie. Muszę przyznać, że czytałam lepsze powieści tej autorki.
Po lekturze tej czuję się trochę oszukana.
„Rycerz ciemności” Sherrilyn Kenyon, Wydawnictwo Amber 2011.
Pingback: Pan Tealight i Lustrzane Odbicie… | Chepcher Jones