Archiwum miesiąca: listopad 2011

Pan Tealight i Kasting na Zbędnego Bohatera…

„Raz w roku Pan Tealight musiał to zrobić. Nie było innego wyjścia, inaczej zwyczajnie koczowali by mu pod drzwiami, albo co gorsza nadużywali Wygódki, lub zaczęli grzebać w Kominie. Lepiej było ich wysłuchać.

Pierniczeni bohaterowie!!!

Ojeblik – mała, ucięta główka, jak zwykle nawiała… tocząc się radośnie stukotała w kierunku plaży, gdzie Chochel – chochlik pisarski Wiedźmy Worny Pożartej, piekła na małym ruszcie kilka kijanek, które zapomniały się rozwinąć. Choć może to były sławetne skrawki z wiedźmiej kuchni? Pan Tealight pociągnąłby nosem, ale go nie miał, więc zwyczajnie sztachnął się i uśmiechnał. Na kolacę będzie mięsko, ale najpeirw mięśniaki!”

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Wietrzna forma Wiedźmy…

„Wiatr.

Właściwie nie tyle wiatr, co masy powietrza, które postanowiły poruszyć wszystko. To co się da i to, co kompletnie nie ma na to ochoty. Wyspa zabrała się za przedświąteczne porządki… i choć w powietrzu czuję, że śnieg już od dawna powinien leżeć i przygniatać te lekko swoją arogancją wkurzające zielonki, to jednak go nie ma. Tęsknię za śniegiem. Ale wiatr jest ważny. Wymiata to co stare, robi miejsce na nowe… Tylko, że ja boję się tego nowego i nieoswojonego. Znam to, co mam. Mam też marzenia, dokładnie jedno, może dwa lub trzy – nic wielkiego.

Wydaje się, że cały odgłos huku fal, cały ten szum i bujanie przeniosło się na Wyspę. Wody odpuściły sobie nagłośnienie i opchneły sprzęt wiatrom. A one szaleją. Huragan zmienił się w orkan, drzewa zaprgnęły opuścić ziemię, korzenie tańczą… Wiatr niszczy i tworzy zarazem. Spryciarz artysta!”

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Pan Tealight i Wichura Wspak…

„A Pan Tealight tylko słuchał…

Najpierw poruszyło się lekko pożółkłe, nadgryzione przez szaloną mysz, źdźbło trawy. O tam na polu, za kurhanem, zapomnianym szkieletem, zmatowiałym marzeniem. Potem nie wiadomo dlaczego stuknął kamień o kamień. Tutaj na plaży. Za wielką, oblepioną muszelkami kopą glonów. Podświetloną przez marznące słońce, bursztynową, diamentową.

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Mała Wiedźma i Chochel…

„Pan Tealight wstał tego dnia dość późno. Przytłaczała go wszelaka brązowatość. Ot nastał ten czas, owa chwila dłuższa lub krótsza… te dziwność pomiędzy liśćmi, które porzuciły gałęzie, a jeszcze nie rozpostartymi, śnieżnymi połaciami. Kwiatami malowanymi przez roztrzepany Szron i Szadzią skrzącą drogi. Mróz nie miał zamiaru wyściubiać nosa, a sam Pani Zima, Wielka Ukochana… cóż, chyba się obraziła.

Ech, kobiety!

Jedyną szansą na ten czas był chochlik pisarski Wiedźmy Wrony Pożartej Przez Książki. Ojeblik od kilku dni nie opuszczała wiedźmowej chatki, a to oznaczało jedno. No, może dwie sprawy. Albo nastąpiło otwarcie pierwszych weków z turystów i mała, ucięta główka się obżarła, albo w ruch poszły czerwone gacie z Mikołajem. Pan Tealight stawiał na gacie. W końcu turyści to towar przechodni, są, a potem ich nie ma. Znikają z Wyspy w ten, czy inny sposób, w zalewie lub bez… pojawiają się też podobnie. Wyrzygiwani z brzucha metalowego potwora…

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Pan Tealight i Senny Sen…

„Pan Tealight śnił.

W jego szarej głowie toczyły się bitwy i łamano namiętnie serca. Stwory i potwory były codziennością, a zło nosiło imię Normalność. Dziwaczność Namolna władała czarowną krainą, w której tylko Śmierć nosiła imię Nuda. Mieszkańcy tego świata nigdy nie zamykali oczu i zawsze otwierali uszy. Nikt tutaj nie zakładał skarpetek na prawą nogę, chyba, że tak akurat mu się chciało, a zabawne nosy dostawało się przy narodzeniu.

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Autopsja Kopciuszka i Pan Tealight…

„Wszyscy ją tutaj znali.

I chyba nikt tak naprawdę nie lubił.

Nie, no oczywiście, że była intrygująca, ale w jakiś dziwny sposób odpychała. Te jej skłonności do popiołu, ogólnie sproszkowanej rzeczywistości, myszy i szczurów, babranie się w dyniach, kabaczkach i innej maści napuchłych warzywach, gadanie z niewidzialną Matką Chrzestną i te biedne, okaleczone kobiety… a wszystko przez jej zakochanie. Egoistyczne. Mające gdzieś pamięć po ojcu, trzy przyrodnie siostry i matkę borykającą się z problemami dnia codziennego… I co z tego, że Macochę. Przecież ją kochała. Kochała jak własną córkę, pragnęła dla niej tylko tego, co najlepsze, co wymarzone, wyśnione.

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Z miętoszonego pamiętniczka Wiedźmy Piszącej…

„Zabiłam Cię.

Było mi bardzo miło. To naprawdę cholernie rajcowne uczucie tak zwyczajnie, w końcu unicestwić cholerstwo, co to człowieka dniem i nocą męczyło. Co to się dopraszało ciągłej uwagi. Tego, by mieć oczy jednak orzechowe, a nie niebieskie, a włosy ciemniejsze i gęste, kręcone… ale kurna w lekkie loczki. Co to smukłe chciało być, aczkolwiek kobiece. Nie wiem dlaczego, bo z początku byłeś facetem.

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Pan Tealight i Zaduma…

„Dla Pana Tealighta nadszedł czas zadumy.

Zawsze tak go jakoś trochę zaskakiwało. Mimo posiadania około miliarda dziwnych kalendarzy i czasomierzy, nie potrafił dokładnie mierzyć czasu. Ot nie nauczył się. Zresztą nie uznawał tego za istotne. Czas tutaj nie miał znaczenia. Dla niego czas nie istniał. Poza panowaniem Zimy – ale to było już dość ekscentrycznie uczuciowe i osobiste, takie tylko jego.

Tak, Pan Tealight czuł w kościach nadchodzącą Zimę. Czuł ją tak od połowy Lata, choć złośliwi mówili mu – wzbudzając w nim żarłoczną zazdrość – że tak naprawdę nie opuszczała Wyspy. Zafascynowany powrotem Ukochanej zapomniał o Jesieni. Dopiero gdy w kącie zgromadziła się sterta zgrabnych koszyków wyplecionych z niechcianych i zbędnych elementów owłosienia… Pan Tealight zrozumiał, że ten czas będzie obecny i w tym roku. Żadne tam ocieplenie klimatu, zmiany i inne wariacje człowieka, nie miały wpływu na Matkę Naturę. A dokładnie na jej przyzwyczajenia. Dzieci. Czwórkę jej najukochańszych, tak różnych od siebie dzieci.

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Mała Wiedźma i oni…

„Czasem zastanawiam się, dlaczego nikt mnie nie kochał? Czy gdzieś na mitycznym Drzewie Dusz istnieje gałązka tych przeklętych? Przeznaczonych do wydalenia i wypełnienia jakiejś pustki we wszechświecie? Moje miejsce narodzin. To, na kórym długo wisiałam, dojrzewałam, a potem… zmarniałam.

Wypełniacze – łaty?

Gdy Złej Królowej urodziła się Mała Wiedźma – Zatrute Jabłko, Przeklęty Owoc… długo niektórzy udawali, że to upragniona Księżniczka. Karmiona kłamstwami rosła, a zło wokół nasycało się kłamstwem. Oni jej mówili, że żyje w raju, a ona chciała wierzyć. Nauczyli ją nie negować słów.

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Pan Tealight i Pibuszczak…

„Katalogowanie tego, co niepotrzebne i nieistotne zdawać by się mogło kompletnie pomyloną sprawą, gdyby nie fakt pedantyzmu Pana Tealighta. Pedantyzmu, z którego słynął, który to jednakowoż chwiał się ilokroć spojrzeć trzeba było na przybrudozne szyby, czy kurz tworzący w kątach totalne metropolie. Pedantyzm Pana Tealighta był specyficzny jak on sam i odnosił się wyłącznie do wybranych spraw. Katalog sklepikowych niby towarów był jedyną z nich! A odpowiedzialnym za jego prężne działanie, za kilometry rolek papieru najtwardszego i ostatecznego, był Pibuszczak. Kwintesencja nieistotnej, niepotrzebnej i kompletnie, permanentnie względnie zbędnej… inności.”

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz