WSCHODZĄCY KSIĘŻYC

Opętała mnie.

Jak Pełnia Księżyca zmieniła plany, zwiotczyła codzienność do wymiaru oddychania, wydalania i… czytania. Pochłonęła. I nie dlatego, że jest nietypowa, ale wspaniale wolna, cudownie sensacyjna, erotycznie ognista. Bo opowieści o innych rasach już były, o przekrętach dotyczących ich łączeń też, ale w tym języku, w tej autorce i w tej bohaterce jest to coś. Jakaś taka świeżość, to COŚ co nie pozwala się oderwać, dopóki nie dobrniemy do końca.

I choć chcę wiedzieć więcej, chciałabym poznać bohaterów mocniej, to wiem dwie rzeczy: to dopiero pierwszy tom cyklu… i czasem zbyt wiele to zwyczajnie zbyt wiele.

„Wschodzący księżyc” Keri Arthur, Wydawnictwo Erica 2011.