Kocham książki pełne. Baśniowe. Takie, w których opowieść ma swój początek i koniec. Jest całym światem bohaterów. Łącznie z ich bolączkami i radościami. Gdy jest po prostu wszystkim. Choć spotykamy ich w pewnym momencie, owej chwili zderzenia się ze zmianą, przeznaczeniem, czy też losem wszelakim… to jednak już ich znamy. Autor pozwala nam czuć, że stajemy się częścią ich historii…
I taka właśnie jest ta historia. A dokładniej saga. Saga opowiadająca o pewnym świecie i jego krainach. O przepowiedni, na którą zwykli nie zwracają już uwagi. Dla nich najważniejsza jest codzienność. Deszcz i susza, pora bogata i ta biedna, sąsiedzkie sfary i zabawa… Ale przepowiednia istnieje i wypełnia się. Syn Śmierci się narodził i zawładną światem za morzem. Ci, którzy niegdyś przynieśli o nim informacje, prawdopodobnie zginęli. Świat ma zostać opanowany przez tego, który narodził się z nieposłuszeństwa. I jego ludzi. Chciwych, nie znających litości. A wszystko przez to, że niegdyś magia zapomniała, iż jest całością. Na szczęście są jeszcze oni – czarownicy. I prawdziwa moc ziemi.
Spoglądając na opasłe tomisko odczuwałam niepewność. Ostatnio fantastykę przygniotły romantyczne wampiry i stosunki płciowe między zmiennokształtnymi… ale ta powieść to powrót starej, dobrej fantasy. Pełnej mniejszych opowieści, ludów ukształtowanych na podobieństwo tych, które znamy, wykorzystanych elementów etnograficznych. To baśń, w której stare prawdy znowu odżywają. Gdzie dobro niekoniecznie wygrywa, ale siły, które przekształca, są pięknem. Opisy rysują nam świat, w który wkraczamy z oczekiwaniem, by rozpłynąć się w wyrazistych osobowościach bohaterów.
Język – gawędziarski, piękny.
Tłumaczenie – niezłe.
Korekta – oj dzięki Ci Wielka Korekto, bo dawno nie było historii bez BYKÓW!!!
Jeżeli macie czas i ochotę, kochacie sagi, legendy, gawędy i opowieści o ludziach czczących swój świat, świadomych jego mocy oraz pełnych sił… na co czekacie? Oto opowieść na miarę historii Tada Williamsa. Kraina odmalowana pieczołowicie, wypełniona postaciami, z których jedne pokochacie, inne znienawidzicie. Oj nie jest to opowieść dla dzieci. By ją zrozumieć, dotrzeć do jej sedna, należy już coś przeżyć, znać smak bólu, porażki, ale przede wszystkim wolności i miłości. Owego pragnienia, by żyć, po prostu żyć. Oto powrót do korzeni. Do historii całkiem pierwotnej, ale też czegoś więcej. Smaku opowieści, która jeszcze nie wybrzmiała do końca…
„Saga o Rubieżach, tom 1” Liliana Bodoc, Wydawnictwo Prószyński i Ska 2012.
Pingback: Pan Tealight i Lustro… | Chepcher Jones
Pingback: Pan Tealight i Sensu Wiedźmy Bytu… | Chepcher Jones