Opowieść o stracie
Na czym polega dobry kryminał? Na tym by mieszać wątki i do końca czuć zaskoczenie? A może jednak tylko na owym odpowiednim wyjaśnieniu historii? Tak naprawdę nie wiem. „Świetność” kryminału pojmuję zwykle dopiero na końcu. To powieść, która wciąga, zmusza do zajrzenia we własną codzienność, rozważań na temat winy i kary… i „Zaginieni” są jedną z nich. Bardziej thrillerem niż kryminałem, historią kobiet, które po stracie przystosowały się do codzienności. Ale czas nie leczy ran. W tym wypadku je tylko utrwala, zmienia osobowości i kształtuje nowe.
„Zaginieni”, to powieść psychologiczna, w której nakreślone ostrą kreską osobowości bohaterki i jej matki, przytłaczają śledztwo. Sprawiają, że zbrodnia zdaje się być tylko zakończeniem ich własnej historii. Brutalnie przecięta linia młodego życia, to wyłącznie przerywnik. Ów moment, od którego można będzie w końcu definitywnie odrzucić widma przeszłości.
Śmierć, drobne grzeszki, manipulacje policji… to tylko cienie. Tak naprawdę największą zbrodnią jest „nieżyć”! Zabrać radość z codzienności własnemu dziecku. Swoje dni sprowadzić do poniżenia. Zagubić się w świecie pełnym ludzi. Być jednym z tych, których się nie widzi! Naznaczyć życie poprzez zabicie własnej tożsamości…
Powieść Jane Casey – druga, którą przeczytałam – wciąga. Zmusza do przyjrzenia się własnej osobowości i kolejnym, mijącym dniom. Opowiada historię, która może dziać się tuż obok. Jedną z tych cichych, niewidzialnych, tych, których zwyczajnie nie chce się oglądać. O domu, który najczęściej się omija, by tylko na nas nie opadł jego smutek… jakby był zaraźliwy? Historię wielowątkową, skupiającą się w jednym sercu, tam, gdzie zaczęło się niedopowiedziane…
„Zaginieni” Jane Casey, Wydawnictwo Prószyński i Ska 2010.
SYNDYKAT ZBRODNI W BIBLIOTECE
Pingback: Pan Tealight i Spowiedź Zwykłego Rycerza… | Chepcher Jones