Po pierwsze! Nie czuj!
To się czasem zdarza. Książka, która przypisana zostaje do pewnej półki literackiej, wyskakuje z niej, miota się, męczy czytelnika… a potem pozostawia go w lekkim oszołomieniu. Coś, co ma być wyłącznie rozrywką, lekką, zabarwioną erotyką i emocją, zmusza do myślenia.
Właśnie to przytrafiło mi się z najnowszą powieścią, znanej już w Polsce autorki, Nalini Singh. Oto świat przyszłości. W nim zamieszkują ludzie i zmiennokształtni, ale najbardziej specyficzni są Psi. Specyficznie ukształtowani w trwającym od stu lat eksperymencie zwanym Ciszą. Nie czują. Nie posiadają emocji. Są zimni, wykwalifikowani, specjalistyczni, obdarzeni wielkimi mocami psychicznymi. Tak jak Sascha. A raczej taka jak powinna być. Bo ta przedstawicielka Psi różni się od reszty. Jej moce zdają się ewoluować, a specyfika doznań sprawia, że staje przed wielkim niebezpieczeństwem. Jeżeli tylko ktoś się dowie, że nie jest idealnym Psi, czeka ją rehabilitacja… śmierć. Dlatego, gdy na jej drodze pojawia się Lucas, postanawia zrobić wszystko, by przekonać innych, że jest idealnym przedstawicielem swojego gatunku. Córką, którą jej matka nie tylko stworzyła, ale przede wszystkim świetnym pracownikiem, który jest w stanie poprowadzić rodzinny interes. Nawet ze zmiennokształtnymi. Tętniącymi emocjami bestiami, które zdają się mieć własne plany co do Psi.
Takie powieści jak ta zwyczajowo określa się jako romanse paranormalne. Tutaj jest romans. Jak najbardziej jest też paranormalnie. Ale ważniejszy jest świat i język. Osobowość bohaterów i to… że tak naprawdę to dopiero początek całej historii! Opowieści o inności, umysłowej magii, miłości i świecie z jednej strony tak odmiennym, z drugiej tak bliskim temu, który znamy.
Bohaterka – Sascha – przechodzi fascynującą ewolucję. Poprzez to i jej powolne wkraczanie w świat zmiennokształtnych, pierwszy tom cyklu aż tętni od emocji, ale nie tylko erotycznych. Jej ciągłe wątpliwości, walka ze sobą, do tego koszmarny spisek i powolne wkraczanie w wór tego, co nieznane. Ta bliskość, która się rodzi, uczucia, które należy zrozumieć, rozebrać na części składowe i przyjąć.
Powieść jest zaskakująco dobra! Gorzej, ona wciąga. Główni bohaterowie nie są płaskimi obiektami z narządami rozrodczymi, ale skomplikowanymi – jak na ten gatunek aż zadzwiająco mocno – postaciami. Można ich pokochać, ale też można wybrać bohaterów drugoplanowych. Na pewno po przeczytaniu rzuci się na Was banda pytań, na które trzeba sobie odpowiedzieć.
A potem… czekanie na kolejny tom! Już mnie zżera niecierpliwość!
„W niewoli zmysłów” Nalini Singh, Wydawnictwo Prószyński i Ska, 2011.
Pingback: Pan Tealight i Pierwsza Taka Rycerka… | Chepcher Jones