Pan Tealight i Dziecko Nieniespodzianka…

„Zgodził się na to, bo był zaspany i wzięli go tak, jakoś, no z Nienackiego i Kinga i poległ. Kiwnął głową, oni rzucili tym zawiniątkiem, paczką pieluch i koszyczkiem mojżeszowym i jeszcze pieskiem pluszowym, co gryzł głównie siebie, ale dziwnie piszczał i nie przestawał chociaż od razu go nadusił i znowu, i znowu i znowu…

I odeszli.

Albo może uciekli?

Nawet nie zauważył kiedy… nawet nie zrozumiał do końca co się stało, gdy dzieciak burknął, buchnął i przemienił się w bombę, zapewne biologiczną, nadmiernie aromatyczną. Pielucha, skontatował, ale jakoś nie garnął się o zajęcia śmierdzielem… w końcu po co, na co to wszystko, od tak dawna nic uu go nie obchodziło, od tak dawna… ale ten piesek, walić dzieciaka, ale dlaczego ten piesek wciąż tak piszczy i chrzęści jednocześnie, dzwoni i jakoś tak…

… burczy…

Jakby miał go ugryźć, albo…

Pieskowi nie przeszkadzał zapach bachora, bo zjadł go ze wszystkim.

Szybko było posprzątane, wylizane, a piesek zwinął się w kłębek u jego zarośniętych stóp i chyba przysnął, więc wziął z niego przykład, wciąż nie rozumiejąc co się stało, ale jednak, jakoś tak, wiedząc… że głodnego nakarmić należy, a on sam, pogrążony w otchłaniach depresji naprawdę miał gdzieś rozgryzanie tego, czego nie rozumiał, a to, co się wydarzyło, podpadało pod wszystkie te kategorie.

Chociaż… otrząsnął się nagle, miał teraz psa… niespodziankę?

Ale przecież nigdy nie robił niczego, czym mieliby mu zapłacić… chyba?

A może?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Z cyklu przeczytane: „Szkarłatna wdowa” – … ooo… ja to się nigdy chyba nie nauczę… ale obiecali mi wiedźmy i jeszcze magię i tak dalej, no i apteka, mikstry i tak dalej, no weźcie, od razu kupiłam obydwa tomy i… żałuję, ale też i nie żałuję, bo wiem, że raczej już do Mastertona nie wrócę.

Nie mam pojęcia co się z chłopem stało, ale to jest porażka i to wielka!

Gigantyczna.

Oto opowieść nadzwyczaj grzeczna i spokojna poza sceną wiadomą, jak ktoś zna autora, to wie czego oczekiwać, więc… no tak, właściwie, same dialogi, zero klimatu, opisu, uczuć, stworzenia postaci, rysu historycznego… a jak oczekiwaliście klimatu Salem, ja tak, to już w ogóle… więc po szybkości przełknęłam obydwa tomy… a drugi był, ekhm, powiedzmy, iż jak brak wam wyuzdania to proszę… LOL

Z cyklu przeczytane: „Sabat czarownic” – … ale okładki ładne, co?

No pocieszcie mnie, czy coś… i pomyśleć, że to taka epoka, iż prawie kada książka jakoś ją dźwiga, ma ją, bawi się nią, w niej… ekhm, no tak, te sceny, LOL… na pewno nie dla dzieci. Hihihi… Masterton był onegdaj moim pierwszym świadomym kontaktem z TAKIMI scenami. Ech… to były czasy… LOL

Serdecznie nie polecam. Chociaż to i rodzące się USA i Londyn i w ogóle, świat onych kobiet, które mogły tak wiele… a sprowadzono go do… Rozumiem chęć łączenia thrillera, kryminału i horroru, ale tutaj właściwie są ino gadające baby!!! I to nie zawsze z sensem, a najmniej intrygująca jest główna bohaterka, więc…

Ech…

Z cyklu przeczytane: „Czarna woda” – … hmmm… Czytałam inne książki tego autora, w reczywistości dziennikarza Seana Thomasa, ale… nie wiem, były jakieś takie, lepsze, bardiej plastyczne, widowiskowe… chyba… a może coś pomieszałam? Może mi się pomyliło, albo zwyczajnie tego nie rozumiem.

Nie mogli jej uśpić i przewieźć z wyspy na stały ląd?

No dobra, mamy kobietę po przejściach, dziwny hotel pozujący na wielce posh i drogą sprawę, no i wyspę… z jenej strony fale z innych też, ale jest mały prom, więc spokojnie. Macie brzegi i las, więc, no co, z punktu widzenia wyspiarza nic łgo w życiu na wyspie, ale jak się nie chce na niej być, tylko… Czy ona naprawdę nie chce tutaj być? Bo jakoś tego nie powiedziano wprost…

Nasza bohaterka, po tym, co stało się wcześniej, po wielkiej tragedii, doznała urazu psychicznego i nie potrafi żyć z rzeką. Wodą… tego też dokładnie nie wiadomo, cz tak samo źle na nią działa ocean czy morze… prysznic? Dobra, trochę podśmiechuję, ale tutaj nie ma nic… ni klimatu, ni jakiejś układności w fabule, logiczności. Mamy wybitną podobno pracowniczkę, potem nagle upadający hotel, więc jak to w końcu jest… potem pojawiają się postacie rozmyte i tak dalej, zwidy niewidy, jest siostra i już wiecie, no sorry, wiecie, nie da się inaczej… i narzeczony…

… i… nic więcej.

Dodatkowo dziwny terapeuta…

Nie, nie mogłam przez to przebrnąć, więc poleciało na szybko… ech, coś ostatnio kiepsko trafiam w książki. Nie polecam. A mogło być tak pięknie, to w końcu wyspa, kurna, no weźcie no!!!

Z cyklu przeczytane: „GOT” – … nie będzie opisu o czym to, bo wszyscy wiedzą…

Zwczajnie, zagryając wargi musiałam uzupełnić braki, więc mam te koszmarne okładki z HBO… ale mam treść. A to czytałam jak jeszcze nie było popularne… ech te kiczowate okładecki malutkich, ale grubych tomów…

To były czasy.

Ale co poradzisz…

No nic.

Przynajmniej to wciąż intrygujące opowieści… nawet jak we łbie macie obecne wciąż i wszędzie one aktorze odwzorowania postaci, które dla ciebie były ikoniczne i chyba wciąż są… wciąż.

A tymczasem… w Szwecji, podróżując ścieżkami moich wspomnień…

No cóż, był chyba 29ty sierpnia i padało. Było pochmurnie, ale ciepławo, a czasem wietrznie, a czasem nie i jeszcze… no wiecie, taka tam pogoda, oni nie mieli jednak takie suszy jak my… a ja miałam w kieszeni adres, który metoami elektronicznymi uzyskaliśmy od jubilerki tworzącej dzieła w srebrze, wzorujące się na tak zwanych: rytach naskalnych. No te, które niegdyś mona było nabyć w Vitlycke… a teraz nagle mi mówią, że ona na emeryturze i co się okazuje, a że nie…

Znaczy jak najbardziej pani przeszła operacje i jest zmęczona, ale wciąż tworzy. Bo czasem przed pasją nie da się uciec. Zwyczajnie, a i widać, iż kocha to, co robi i mimo problemów ze wzrokiem czy bólami krzyża, oj znamy to, jak się człowiek zatopi w pracy, a w srebrze to już pewno w ogóle, bo od obrazu odchodzisz, patrzysz, zmieniasz, ruszasz się często, a srebro wymaga uwagi… no to takie niestety uszkodzenia ciała przez wykonywany zawód… zawód, pasję… dowiedział się człek pry okazji, że babka prowadziła szkołę, czy coś w stylu lekcji/nauk dla wielbiących metale…

Ech, jak to się człowiekowi casem drogi plączą…

I ona przypomniała mi, i tutaj obok zara jest jedno z większych, największych właściwie, skupisk rytów. Jak mogłam nie powiązać szczegółów?! Aaaaa!!! A może tak miało być, ona mówi, my jedziemy…

W takie miejsce, że kopara opada!

Ech! No ale… tutaj link do artystki, bo obok domu ma swój sklepik, może zajrzycie, bardo prystępne ceny jak na srebro i sztukę, niesamowity klimat!

No ale…

Poszukiwania srebra jedną drogą, a drugą helleristningery… te pozostawione by zniknęły. One, które wkrótce pokryją się porostami, połknie je woda i ogólna erozja skał… zwyczajnie znikną… i tak po prawdzie pewno nikogo to nie obchodzi, poa mną… ale co zrobić? Na siłę je malować?

Nie wiem…

Szwecja posiada tak ogromną licbę tego typu zabytków, iż widać, że sobie nie radzą. Na dodatek są tam przeciwnicy malowania tego na czerwono, na biało, w ogóle zaznaczania, w ogóle opisywania, zauważania, nie wiem, jacyś szaleńcy, więc jeśli będziecie w pobliż Högsbyn, to zajrzyjcie nad jezioro. Spacer nie jest długi, przyjemny na popołudnie, może i wietrzne, może i skok do wody…

Albo tylko patrzenie.

Wdychanie… i ten pociąg gdzieś za drzewami, kurcze, a może jednak następnym razem kupić bilet, kiedy to ja ostatnio pociągiem jechałam, kiedyś ciągle… ech… nie tęsknię, zwyczajnie, wiecie, coś nostalgicznego człek dusiło na chwilę, ale już dycham. I nie, nie tęsknię, ale ten dźwięk, gdy fale jeziora ciemnego niczym toń ciemności muskała wyrytą kilka tysięcy lat temu łódź…

… takie to…

Niesamowite.

Bo te ryty są inne, pełno tutaj węży, tudzież lini falistych, odcisków stóp i to doskonałych i jeszcze wgłębień, jakby przepis na magiczną inkantację ku bogom i siłom już może zapomnianym… i tak siedząc na wbijającej się w tyłek skale doszłam do wniosku, iż tak przecież będzie, ze wszystkim… zapomniny. I może o to chodzi? By apominać i robić miejsce na nowe? Tylko dlaczego wciąż te same błędy popełniamy?

Wciąż…

Chcę tam wrócić…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.