Pan Tealight i Teatrzyk Bezkukiełkowy…

„Na niewielkim wozie, pod łataną tyle razy plandeką, iż nie można było określić ni jej pierwotnego kształtu ni wzoru na niej może niegdyś pląsającego, zaszewek i splątań, czy koloru…. pod onym szkieletem z drewienek, w wielu miejscach sznurkiem wiązanych, czasem zastąpionych kością, czasem kimś, kto wciąż jeszcze coś miał do powiedzenia… za rozsuwaną zasłonką, na niewielkiej scenie zrobionej z dziwnie nowej i żywicznie tchnącej skrzynki, odbywać się miały pokazy. Się znaczy wiecie, bardziej dla onych inteligentnych… się znaczy sztuka wyższa, ale niscy też mogą oglądać, nie dyskryminują nikogo… chociaż, patrząc na cenę biletów, może jednak dyskryminują? Wiedżma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane odmówiła patrzenia, nawet jak Pan Tealight „postawił” jej bilet…

Chyba poczuła się urażowna w swojej niskości i ubożątkowości…

Pojawili się chyba nocą, ale nikt nie zaszczekał, więc nie byli pewni, chociaż przecież tak wielu z nich czuwało całkowicie niezainteresowanych oną wiosną, troszkę podenerwowanych i tak dalej…”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Nowe… a raczej kilka nowych, reszta stare… wciąż nie mogę skompletować Pratchetta, a Mary… no cóż, sentyment do tłumaczenia. Teraz jest już nowe…

Z cyklu przeczytane: „Żniwa dusz” – … kolejna… Kolejna opowieść ze świata Kojocicy smarem tchnącej. No wiecie, jednak praca ważna rec, szczególnie taka powiąana z pasją, a dla Mercy samochody to pasja… ale ostatnio jakoś tak ma mniej do roboty, Pradawni, Przedwieczni, Wampiry, Wilkołaki, jak tu żyć w takiej różnorodności? Jak utrzymać wszystko w jakiejś równowadze, tym bardziej, że uderzenie dynią w dyńkę wcale nie pomaga, ale cóż…

… wypadek przy pracy…

Tym razem opowieść jest aż nazbyt agmatwana i nie dostajemy tego, co uznaję zawsze za najlepszą część tych książek, czyli samej watahy, jej humoru, grania w pirackie szaleństwo, onych przepychanek, czułości, szaleństwa… nie, znowu pędzimy i tak naprawdę nie do końca wiemy co i jak, dlaczego my, dlaczego znowu?

Co z tymi wampirami?

Nie, to nie jest jedna z lepszych części cyklu, ale i tak ten świat jak zawsze pochłania!

Z cyklu przeczytane: „Niewypowiedziane” – … okay… Tutaj mamy problem. Problem w stylu: to nie o końca to, o czym napisali na okładce, ackolwiek… w pewnym sensie tak, więc… Zerknęłam na opinie po napisaniu tej recenzji i powiem jedno, wielu nie zrozumiało chyba o czym ta powieść jest. Nie zrozumiało w pewnym sensie autobiograficności tej powieści, ukazania koszmaru widzianego ocami iecka, onej niewinności nierozumiejącej, że dzieje się coś… więcej.

Coś…

Zbyt wiele.

Mózgu odpychającego zło.

Młodości wciąż nie rozumiejącej lub nie chcącej zrozumieć, bo w końcu, by zachować oną niewinność, by być dzieckiem i to jeszcze wtedy, nie dziś… tak robiliśmy. Uciekaliśmy od dorosłości… Po prostu. Tak jak wzorowana na autorce bohaterka. Nastolatka, ale wciąż dziecko. Gdy dzieje się COŚ w okolicy, dzieci nie wiedzą, podejrzewają i czują… ale… tak, w tej książce nie otrymacie onych opowieści policyjnych ale doskonale poprowadoną narrację z punktu widzenia dziecka wciąż niewinnego. Obserwującego, ale nierozumiejącego jeszcze… zakochaną dziewczynkę, która…

Traci niewinność…

Nagle rozumie zbyt wiele.

To niesamowita opowieść, psychologiczna, ukazująca tamtą przeszłość, naprawdę warto dać jej szansę.

Z cyklu przeczytane: „Domek z kart” – … chyba… Chyba nie do końca wiedziałam na co się piszę. Znaczy, tajemne miejsce, książki, klimacik, oj tak, to wiedziałam, ale opowieść o tarocie, o skomlikowanych ludzkich osobowościach, o dążeniu do wszystkiego po trupach… o chciwości… oj tak, ta powieść ma wiele podhistorii. Nie możecie być niczego i nikogo pewni.

Tu każdy tak naprawę jest zły…

Tylko, czy zło jedną ino ma definicję?

Fajna książka, piękne wydanie, no cymes i w ogóle.

Opowieść kupy się trzyma i chociaż podejrzewacie jak wsio się potoczy, może was zaskoczyć i to niejednokrotnie! Oj tak, dobra to powieść. Nie tylko dla tych, co lubują się w starodrukach i tarocie. Nie tylko dla tych, który kochają się w tajemnicach, casem zachwacają o mistycyzm…

Dla tych, co kochają biblioteki… mniam!

No więc… święta i tak dalej.

Po świętach spokojność, wiosna… blech!

A tym czasem afera, bo się okazuje, że największe buractwo i szowinizm wszelaki dzieje się w onych przykościelnych organizacjach, wiecie, jak to się tam nazywa: rada parafialna? Chyba tak… Okauje się, iż wprost pod okiem Bozi ludzie nielubią się najbardziej, albo najbardziej nienawidzą… Niektórzy przechodzą od szwindli do wyzwisk i tak dalej. Wciąż wielu pragnie być pochowanymi na cmentarzach, a by tak się stało, musicie należeć do kościoła i płacić… więc cała masa ludzi określających się jako ateiści oczywiście płaci. No bo… CO LUDZIE POWIEDZĄ…

… czy jakoś tak?

Ludzie, to jednak ludzie, wszędzie tacy sami.

Tego chcą, więc będą o to walczyć, a że nie ma to tak naprawdę żadnego znaczenia, no cóż…

Czy chodzą o kościoła, ano pewno na śluby i takie tam, pogreby czy chrzciny, czasami, lecz, czy to dla nich jest w ogóle ważne? Nie mam pojęcia. Wielu twierdzi, że nie, wielu kłamie, a reszta, zwyczajnie wciąż o tym miejscu na cmentarzu… „trzyma nogi w kałamarzu, przyszedł duch, babę buch, baba fik, a duch znikł”… Babcia mi to opowiaała. Dotą nie wiem o co chodziło tej babie z kałamarzem.

Ktoś coś? LOL

No ale…

Przyznam się do czegoś…

Szczerze.

Widzicie, wydawało mi się, że nas dzieci z Sephory nie dotyczą, że ten gen alpha nie ma zwyczajnie gdzie łazić i psuć. Jakżesz się myliłam! O ja durna! Się okazuje, że łażą po aptekach, bo z Matasa to je wypierdzielą od razu… nie oszukujmy się, mnie by wyprosili jakbym się psiknęła więcej niz raz czymś, co kupuję. A Chowańca objebała sarkastycznie, że przyszedł bo promocja… mój kochany, nosz kurna sorry Dziunia, ale opinię się wystawi, że było niemiło. Promocja jest, ino wtedy mnie stać na specyfik, a że mnie lepiej naprzeciw żywego człowieka nie stawiać, więc ten mój jedyny, kochany człowiek, kupuje mi balsam do skóry. Wiecie, też w swoim w końcu interesie, bo przecież inaczej żona mu się obwiśnie szybciej…

… no ale…

Wracamy do bachorów…

Chowaniec natknął się na nie w aptece jak ceny przestawiały. Bo nie zrobią koktajlu z pijanego słonia, bo nie ma. W większości wsio jest wysoko, albo nie ma testerów, albo wsio pozamykane… ale! Co usłyszałam! W Szwecji w aptekach mają zakazać wpuszczania nieletnich, bo im brudzą! Nosz Szwecja, geniusze!!! Covid pokazał, że rozum mają, widać wciąż im on działa! Ciekawe jak im to pójdzie…

No zobaczymy!

A jak u was dzieci kosmetyczne działają?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.