„Do wyboru były trzy ale im się oczywiście ta topiąca ludzi musiała dostać. I za co? Za takie małe przewinienie… nic właściwie. Kompletnie. Przecież nawet nie ma o czym wspominać ino popiół, kilka kartek, trochę strachu, nawet nie ichniego, do tego kilo cukru, syrop klonowy, zbita szklanka i ta filiżanka, której lekko, ale no ociupinkę ino, ukruszyła się pry uszku… zgubiła trochę pozłotki.
Nic.
Nikt tak do końca, na amen nie ucierpiał.
Może ino trochę duma?
I za to dostali do przechowania oną relikwię? Ale przecież to nie ich bóg, nie ich sprawy, wprost przeciwnie, niektórzy nawet zostali skrzywdzeni przez onego wyznawców, jak Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane, no wiecie, ta sama co zawsze, albo Mikołaj… tia, jemu, a raczej im, dopalili nieźle… bardziej niż wiedźmom czy carownikom wszelakim… jak onym ruskim baryszkom, nosz kurce, ci to się świecić zaczęli, a że wcześni byli, wszelako młodzi jeszcze w tych okolicznościach Wyspy… wiecie, dopiero się wprowazili, więc wynieśli się do lasu.
Któregokolwiek.
Podobno nawet odpłynęli…
Wiedźma Wrona powiedziała, że zwyczajnie jakoś tak zajęta jest… wycofała się, nie odzywała, nie odsyłała nawet zajączków lusterkowych… i wtedy Pan Tealight zaczął się bardziej tym interesować i po prostu odesłał Arkę. Bo jako Przedwieczny stał wyżej niż ten, co to uważał się, że był pierwszym słowem.
O wiele wyżej…”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Moje nowości z SF Bok Malmö.
Tak, wiem, jedno bardziej do czytania, dwie raczej do oglądania… cóż, za dzieciaka takich nie miałam. LOL Może i nadrabiam dzieciństwo, może zwyczajnie dzielę książki na te, które są bardziej sztuką i te, wiecie, które bardziej się czyta. Ech… już się zryczałam na Pratchett’cie a tylko stronkę, no zerknęłam tylko…
… ech…
Wieje i wieje…
I tak, udało się nam i dotrzeć do Szwecji i wrócić i powiem wam jedno… ja pierdziu, jak wszędzie jest drogo. Szwecja, która dotąd była szczerze oazą jakiegoś takiego tańszego życia, zwykle się mówiło lepiej zarabiać w Danii a wydawać tutaj… to teraz, no cóż… pewno, iż wciąż są tańsi niż my, ale jednak…
Ceny mkną w górę chyba co tydzień wyżej i wyżej.
Ale to jeszcze pikuś…
… najbardziej i to mnie osobiście, straszą one pustki na półkach. A nie byliśmy w poniedziałek. Nie byliśmy też po jakimś święcie, czy jakkolwiek czymkolwiek co by to mogło tłumaczyć. Niektórych rzeczy po prostu nie ma. I nie wiadomo czy to kolejna polityka strachu, czy jednak zwyczajnie, nie ma i już. Warzywnych przetworów, owocowych… brak. Za bardzo pamiętam takie czasy, ale wtedy były inne źródła, a teraz, co, trawę żreć? Już to przerabiałam!
Nie chcę takich powrotów.
Ludzie też jakoś tak, zahukani, jacyś tacy dziwni, ale może i dla mnie ludzie zawsze tacy? Kto to wie jak mi się w mózgu poprzestawiało? Nie oszukujmy się, jestem szaleńcem. Onym głupim Jasiem wioskowym, co to się cieszy z listu, który znalazł w skrzynce i już nic innego go nie obchodzi… co to chodzi, ale jakby nikogo nie widział… teraz wiem, że to często system obronny, ale jako dziecko…
Tak.
Nie, nie oznacza to, iż wszyscy w Szwecji powariowali… raczej zwyczajnie, widzą, że coś jest nie tak i się boją.
No ale…
Przede wszystkim w Malmö rozkopy!
No kurcze, nastawiacie sobie nawigację, zresztą, znacie drogę, ale lepiej, jednak, wiecie… czasem nawigacja wie coś, czego inni nie wiedzą, a czasem, no właśnie, kurcze… nie wie nic i prowadzi was prosto w wykop. Pomiędzy one ustawione panopki, niebieskie i żółte. Wiecie… tak to tutaj jest, są i pomarańczowe, oczywiście, ale często znaki tutaj właśnie występują w tych kolorach, urocze to nazwyczajnie, ale może to kogoś, kto po ra pierwszy przyjeżdża, mocno konfundować.
No ale…
… po tym jak człek omal nie skończył w wykrocie, jakoś znalazł parkingowe miejsce, oj tak Bóg Parkingów był dla nas łaskawy tym razem i wdzięcznam mu za to bardzo, bo czas nas gonił, gryzł w tyłki i takie tam… Jednak tylko kilka godzin i zobaczenie kilku miejc w mieście, gdzie trzeba przejść i dojechać, gdzie czekać musisz w kolejce, bo jednak przecież w kasie może coś się skiepścić, do tego wypadki, dziwnie częste ostatnio… tym razem był po drugiej stronie…
… szczęście w nieszczęściu…
Pamiętajmy, że musieliśmy prom przełożyć na wceśniejszą porę, bo nam odwołali, a ten ostatni miał takie fale, że… ech! Wiecie, falowa apka to tutaj ta najczęściej odwiedzana w tym okresie, ale i innych…
No ale… Udało nam się załatwić – prawie wszystko – większość, zaplanować też coś na następny raz, bo jednak poza dzielnicami wątpliwymi, to wiecie, naprawę jest to intrygujące miasto, przede wszystkim pod względem artystycznym… te rzeźby! Muzeum sztuki nowoczesnej, którego wciąż nie widziałam…
PS. Królowa ma w lipcu przypłynąć, kurcze, trza się gdzieś ustawić. LOL No co, to jednak ważne wydarzenie. Pewno ciepło będzie, więc mało fajnie, no ale… jednak jakoś tak, Królowa to ważna sprawa!