„No się okazało, że nie kielich.
Ani nawet kubeczek.
Naprawdę byli zdziwieni…
Znaczy Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane wiedziała, że kielich to ino przenośnia, nazbytnio wykarmiona słowami i dowodami, domysłami opisanymi oraz wszelkimi milczeniami, niedopowiedzeniami, obrazami, no po prostu wszystkim… dawno już uznała iż nazbyt wiele staje się symboliczną myślą w tak zwanej historii człowieka… nazbyt wiele. A co do prawdy i nieprawdy, cóż, wszystko zdaje się nie być linearnym ciągiem, wprost przeciwnie.
Ale jednak tego się nie spodziewała.
Znaczy, no dobra, teorie macicowe, wiadomo, film z Harrisonem Fordem wcześniejszy, potem jakiś tam Dan, czy jak go tam zwali, nierealny, a i książka, którą kiedyś posiadała, która stała się jedną z niezbyt długich kolacji i przegryzką pocas drogi do szkoły… potem te całe badania… krew, tak, to wszystko zdawało się łączyć w jedno, ale też odrzucało nowych pytań. W końcu zawsze tak jest, odpowiedź na jedno z zagadnień sprawia, i one się wykluwają… pytania…
Zastanowienia.
Z drugiej strony, gdyby tak to przemyśleć… a Mali Drwalowie już od razu jakoś tak, zdecydowali, że to dla nich idealny pomysł, a że akurat nie mają innych, więc oni chętnie, jak tylko drewno przestanie pachnieć zimą, bo wciąż pachniało, to zaczną robić… no wiecie, taki mercz, co nie? Graal 2.0?
Albo jakoś tak?
Bo nie był kubkiem, ale mógł być…
Dla wielu.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Na promie fajnie jest.
Jak nie buja i nie jest za zimno, za ciepło, za ciasno, no wiecie… to nawet z półtorej godziny można siedzieć. Właśnie w piątek, zaraz, to był 3ci luty, no więc wtedy to, onego dnia wietrznego, ale już podobno mniej wietrznego, przynajmniej tak przed nocą… duch Tytanica nawiedził Express 2, albo 1? Mniejsza, nie wiem czy to akurat tak ważne, ale nawiedził i wypływając z portu w Roenne statek jebnął w nabrzeże. Jebnął tak, podobno wiatrem, czyli duchem onym pchnięty, no wiecie, czy czymś innym… że od razu go zatrzymali i polecieli sprawdzać, czy jest dziura i puszczać puszkę na morze, czy jednak kurcze nie…
No i tak sobie ludzie siedzieli…
Ech!
Nie zazdroszczę im, nam kiedyś też tak kazali siedzieć, ale cłowiek wiedział, że tylko czeka, żadnych problemów, chyba, wiecie, tak naprawdę nigdy im nie można wierzyć, ale… to siedzenie… nie, siedzenia na promie nie są wygodne. Nawet jak w porcie siedzisz, nie buja i tak dalej, jest spokojnie, jesteś bezpieczny… nawet wtedy… Ale gy nam kazali czekać to raczej wiedzieliśmy, że odpłyniemy gdy pojawi się autobus, a oni, 50 na 50 mieli. Albo ich puszczą, albo nie…
Nie puścili.
Kazali zejść, zjechać i albo wrócić do omu, albo czekać na kolejny prom, w znaczeniu na Ankera, który oczywiście nie odpłynie od razu, ale dopiero za półtorej godziny, czyli 3 godziny siedzenia wraz z kręceniem się między autem czy pomieszczeniami poczekalni… wiecie, jak ktoś autem to autem, jak na pieszo…
Inaczej.
I kibelki…
Na promie no problem.
Idziecie do łazienki i już. Siku, rączki odkazić i jest sklep, ale jak jesteście już na parkingu, czekacie, to macie ino taki mały budyneczek z toaletami. Gdy słońce świeci i nie wieje, no problem znowu, ale jak pizga i pada, no sorry, ale jednak trudno tak auta tam, potem powrotem. Niby szukanie dziury w całym, ale co jak się wam zachce, tak naprawdę nie wiecie kiedy będą wpuszczać dokładnie, bo to zawsze loteria, mogą wcześniej, mogą później… a tutaj ta niepewność?
Butelka?
A kobiety?
Tak, wiem, że są flaszki z lejkiem, ale spróbujcie to zrobić w małym aucie… nie próbowałam, ale mogę sobie to wyobrazić. Możliwe, iż rozwiązaniem idealnym byłaby dziurka, klapka może, w siedzeniu, no ale bez przesady no. Przecież to jakieś szaleństwo no!!! A jeszcze na dodatek firma chce wycofać niektóre promy i wprowadzić jakiś nowy, który nie ma tych dynksów poprawiających pływanie na tak zwodniczym akwenie jakim jest Morze Bałtyckie?!!!
Bo tak, to zwodnicze wody.
Wychodzi na to, że nasza podróż, choć też z problemami, to jednak była serio smooth i ogólnie mówiąc perfekt.
Już ochrzczono styceń 2023 najbardziej mokrym i wietrznym od iluś tam lat, nie wiem nawet, nawet już mnie to nie interesuje, wszyscy jesteśmy tacy umęczeni tym wiatrem, brakiem zimy, jakąś dziwnością aury… ludzie chcą do lasu, w przyrodę, a tutaj, no nie da się. Serio. Czasem trafisz w jakieś okno pogodowe, ale nigdy nie wiesz jak będzie długie, jak będzie prewrotne, jak…
Chociaż dziś rano śnieżyło, ale stopniało.