Pan Tealight i Broń astrologiczna…

„Ostatnio nieboskłon, w którego jasność i mroczność wpatrywali się ci czekający na cud i ci co chcieli apokalipsy… czasem to to samo… zakochani i ućpani, znowu, czasem, często to stan nader zbliżony,,,,”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Z cyklu przeczytane: „Fałszywe intencje” – … okay… po przerwie wróciłam o Abby Mullen, pożarłam wa tomy  trylogii na jedno posiedzenie i naprawdę, naprawdę nie wiem, co powiedzieć… znaczy, oczywiście, że to koszmar, jej życie, ale też… cała sprawa sekty, przeszłości, teraźniejszości, to wszystko, pewne elementy…

Powiem jedno, ci, którzy kiedykolwiek mieli jakieś styczności z sektami, polubią te trylogię. Ci, którzy kochają kryminały z nutą socjologii i psychologii, będą się świetnie bawić, a potem będą mieli o czym gadać z podobnie myślącymi…

Bo Mike Omer potrafi pisać… pisać o czymś, motać nici zbrodni, ale też… nie zapomina o człowieku. O jego specyficzności…

Z cyklu przeczytane: „Paląca obsesja” – … i kurcze, nawet zakończenie mu wyszło. Tak jakoś po prostu, chociaż i dramatycznie. Chociaż i szokująco… jakoś tak wyszło idealnie, ale też jednocześnie autor sprytnie zostawił sobie furtkę, gdyby tylko… może? Chciał do tego powrócić. Do niej, do postaci, która przed naszymi oczami przeszła koszmarną metamorfozę. Zresztą, nie tylko…

… dowiedziała się wszystkiego…

I to bolało… naraziło ją na rany, prawie na śmierć… zmieniło ją, uczyniło inną, jednak, czy silniejszą? A może tylko przydało traum?

Naprawę dobry pisarz i jakoś zawsze warto po niego sięgnąć, jeśli ma się ochotę na zbrodnię, ale też i opowieści o ludziach.

Zwykłych i niezwykłych…

Czytać po kolei. LOL

Powiem tak… jestem zaskoczona.

Prawdziwie.

Pierwsza połowa czerwca względnie chłodna i nawet spadła odrobina deszczu. No, może nawet nie odrobina, co ociupina, podobno z drugiej strony Wyspy trochę większa, ale jednak… mało.

Bardzo mało.

Temperatura jak najbardziej mnie ujmuje, wiecie, że nie przepadam za upałami, ale jednak te i zastanawia. W końcu to trochę coś zaskakującego… a zaskakujące mnie ostatnio preraa. Nawet to askakujące obre… jak to, że w okolicach 22giej wciąż jest jasno, albo już o 3 rano jest jasno, czego nie chciałam wiedzieć, ale brak snu to koszmar najbardziej ujawniony. Koszmarny. I tak, przesilenie już za rogiem, ciemność w końcu nadejdzie, jak co roku, jednak… natura zdaje się chwiać w posadach, a one posady są mi bardzo, ale to bardzo potrzebne.

By były, wiecie… stabilnymi.

Po prostu.

Jakoś Wyspa znowu przestaje być tylko nasza, tylko moja. Nie da się już wyjść i zwyczajnie nie natknąć się na kogoś. Turyścizna jest obecna i się bawi, ale pewno narzeka na pogodę, chociaż… nauczyłam się nie słuchać. Tak po prostu… mam to gdzieś. Ostatnio zdaję się mieć gdzieś więcej i więcej i więcej… może to wiek, może to jednak święte Maybelline, ale wiecie, tak jakoś jest lepiej, mieć to gdzieś, co inni myślą, twierdzą. Książki, odkrycia, muzyka… są ważne, ale te dziwne mody, rób tak, teraz inaczej i znowu zmiana… lub to, teraz tamto…

Social media…

Nie.

Ja już za to podziękuję!!!

W świecie, w którym niebo może spaść na głowy, jakoś stara się człowiek bać o ach, czapkę  wzmocnieniem i może… parasol… w świecie, w którym morze może wybuchnąć ze swojego skupienia, jakoś tak się przelać przez wały, wiesz, że nie możesz budować na piasku… chociaż, patrząc na pomysły rządzących, to ma się wątpliwości…

Oj wielkie się ma, czy im ona prosta wiedza nie umknęła.

Podobno mamy już pleśń, co to żyje sobie bez wilgoci, a wiecie jak baro paranoicnie reaguję na takie odkrycia.

Bardzo paranoicznie.

Oj, bardzo.

Na razie tylko obrazy i muzea głosiły ten koszmar, ale… widziałam tutaj ju takie pleśnie, że, uwiercie mi, mieskałam w wielu miejscach, ale takie kultury i rotwory oraz źwięki, kolory i bulgotania… nie no, to jest przerażające… Tylko… dlaczego, skąd się bierze? Wiem, że jest nie tylko w powietrzu, prawdopoobnie też w piachu… kurna, kolejna rzecz obok kleszczy, których to mamy najwięcej, rekord jak nic… mikruskowe takie, prawie mikroskopijne, średnie, duże i wielkie, niczym pestka czereśni.

Natura człowieka przeraża…

… boję się już pójść na łąkę, mimo długich portek i tak dalej. Ubieram się na czarno i długo, bawełna, ale wiecie, jak przygrzeje, to przypali, więc… może by tak namiocik jakiś, bańka, ale wtedy, w jaki sposób tak po prostu doznawać natury. Onej przyrody, liści, drzew… jak?

… jeśli mój własny trawnik pełza?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.