„Tak zaczęli się nazywać, kompletnie nierozumiejąc tego, co się działo w świecie. Onych zombie z telefonami, dziwnych afer wysychających niczym rzeki w wadi, ”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Z cyklu przeczytane: „W dół” – … nudna. Wlekąca się jak flaki… wróć, jelitka. O tak, taka się wlekąca, aż chcecie wziąć onych bohaterów i nimi potrząsnąć, przewidywalne skurczysyny!!! No wiem… styl autora, blah blah blah… ale serio, jak można. To jescze ujdzie w jakichś… nie, w niczym to nie ujdzie. Zmęczyłam się, wkurzyłam, zniechęciłam, serio chciałam wleźć o książki i zamordować zaraem ofiarę, jej brata, jak i roiców. Szczerze… więc emocje były, tylko chyba nie z tej strony?
Jeżeli problemy pobocznych postaci przytłaczają pamięć o ofierze, nagle już człowiek przestaje jakoś tak, no w ogóle być zainteresowanym jej losem. Brutalna sprawa. I też nie interesuje się innymi, którzy wciąż jej szukają. Bratem, który przeszedł zbyt wiele i chce teraz odyskać… czy też raczej może unicestwć…
… pamięć, rodzicami, którzy nie wiadomo gdzie skończą, i miejscem, które…
Nie, nie mogę, nie dbam o to…
Jak ktoś lubi flaki, olej i wymiociny, proszę… w końcu dla każdego coś miłego. Defnicje may się różnić. LOL I żeby nie było, to nie pierwsza moja powieść tego autora. Tamta też była specyficzna, ale ta specyfika miała sens! Wtedy…
Z cyklu przeczytane: „Dłużnik” – … no dobra… to już lepsza, mym zdaniem, powieść. Aczkolwiek atypowa i nie dla każdego. Gyby rozbć ją na dwie osobne, yskalibyśmy hhistorię młodej policjantki, po przejściach, na zesłaniu, ora młoej rodziny, już „ukaranej” za miłość. Mamy tutaj coś na kształt połączenia „Przełęczy Diatłowa”, eksperymentów, ponanaturalności oraz… nadziei. Intrygujące osobowości, ale też i one wkurzające postacie, którym zwyczajnie chce się ukręcić łeb… jednak jedno jest pewne. Pisanie świetne. Skład historii intrygujący, jenak jeśli nie wczytacie się mocno umknąć może wam zbyt wiele, no i to zakończenie…
Ale i tak polecam.
Warto… dla rozruszania komórek… a i sprawdzenia, jak wiele Sundby znajduje się w Szwecji. LOL Serio… sprawdziłam. Dla innej skandynawości, pozbawionej onych małych płotków, drewnianych domków… tej, która straszy murarką i pokrzywionymi drzewami, starą huśtawką poruszającą się, chociaż nie wieje…
Serio… szczególnie środkowa Szwecja, to dla mnie dziwny świat… i wschodnia też. Inni tam ludzie niż na drugim wybrzeżu, inni niż na Północy i inni niż na Południu… ale, czyż nie wszędzie tak?
Sama wolę zachód, ale to może wiecie.
Zieleń, zieleń, zieleń wszędzie…
Niby to nie pierwsza moja wiosna, a jednak za każdym razem to jakoś fascynuje. Może w tym roku mniej, ale jednak, wciąż… Co o temperatury, to wciąż suche chłodne dni i noce, powoli uderza aura w naście selsjuszoidów, ale nocą chłodniej… a to już maj… „pachniała Saska Kępa…”. Kure, to się ma dopiero skojarzenia…
Taki to dziwny czas zawieszenia, wiecie, może i na tak zwaną majówkę ludzie się zjadą, ale sezon jeszcze nie zaczęty, więc ludzi niezbyt wiele, ilość samochodów powoli wzrasta… już nie możesz stać na ulicy i cykać fotek, trzeba udawać cywilizację. Chociaż, tak po prawdzie, nigdy nie rozumiałam onej dwoistości definicji słowa cywilizacja. To cywilizacja i maniery cywilizacja, nosz walić cywilizacją was! Cywilizacja w płynie i w mgiełce oświeającej do ciała oraz energetyki, w końcu podobno bez tego żyć nie można? Nie wiem… czasem naprawę się gubię w tym, co inni zwą codziennością.
Bardzo się gubię, ale mam na gubienie papiery.
Czy to mnie tłumaczy?
Nie? Nie wiem… a może zwyczajnie nie każdy ma życie takie samo? Wyznaczane przez jakieś porąbane trendy, jak te wielkie spodnie w ostatich latach. Podobno rurek już nie wolno nosić… nie wiem komu to serio jakoś przeszkadza i tak dalej, ale noszę to, co mam, a wielkie portki na niskim człowieku to dowcipny widoczek. No, chyba żeście niemowlak, czy te coś, co dopiero chodzić się uczy…
… więc… wielkie portki nie dla mnie.
Zresztą, na modę mnie nie stać.
Książki… LOL
Czy ludzie na Wyspie są modni?
A juści!
Ale modni modą własną.
Wyspową. Specyficzną często, w oczach innych. Często w stylu: don’t give a fuck, tudzież flyverdragty… Bo wiecie, jak już się gdzieś idzie, to w naturę, więc szpilki na nic, na sportowo, to co się ma, czy na biedno? Tak, często to można tak opisać… ale też często to zmyłka. Na pewno panie w spodniach, takie wiekiem już mocniejsze, to nie jest dziwny widok. Pamiętam, jak moja Babcia nosiła portki i było to szokujące. Do kościoła musiała być spódnica…
Już dawno przestałam się zastanawiać nad tym, jak to Wyspę widzą inni… jakoś tak, chyba ja z tego działu: I do not give… może to czas… może to Maybeline? A może zwyczajnie nie jest to istotne? Może rzeczywiście, jeśli nie siedzisz w TikTokowych oparach absurdu, a patrzysz na bielejący powoli głóg, to naprawdę nie chce ci się, nawet, jakoś tak, jest to dla ciebie dziwne, iż w ogóle pojawiła się myśl taka w twojej głowie… Cy to tylko ja? Też mnie nie obchodzi…
Może to depresja? Ale ją mam zawsze, więc…
Zwalmy na Maybeline?! LOL
Powiem wam jedno, czy raczej napiszę, że zatrzymałam się na głównej ulicy w Malmo ostatnio czując, że coś jest w Matrixie nie tak… i zobaczyłam ludzi w telefonach, ino nóżki im wystawały… kurde, ale dlaczego? I żeby nie było, ja tak z książkami za dzieciaka chodziłam, ale jednak…
… pamiętam guzy i skręconą kostkę.
Dlaczego wolicie one telefony, dlaczego musicie, dlaczego… nie wiem czy w ogóle mnie to obchodzi, czy w ogóle, cokolwiek… Maybeline…