Pan Tealight i Księżniczka Ogrodniczka…

„Bo widzicie, może to szokująca prawda, ale prawda jak najbardziej prawdziwa… że nie wszyscy lubią róże.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Z cyklu przeczytane: „Pod kluczem” – … dwie różne, a jednak jak bardzo fascynujące… niby kryminały, a jenak tak o siebie różne, obydwie… oj tak, obywie bardzo ludzkie, obywie nader uczuciowe, człowiecze i emocjonalne, to jednak wciąż, kryminały. A może bardziej thrillery? Powieści psychologiczne…

Pierwsza z nich opowiada o młodej dziewczynie, która otrzymuje fascynującą propozycję pracy, niby nie nowość… tylko, że tutaj, nie do końca wiadomo, już na miejscu, czy to skończy się zdradą małżeńską, powieścią paranormalną, czy jednak dzieci zjedzą wszystkich… i pewno dlatego tak to wszystko wciąga. Do tego dostęp do wszelakich trucizn  magicznego ogrodu, oj, to zdaje się być aż nazbytnio kuszące, ale… najbardziej zaskaukuje coś innego, narracja. Narracja z poziomu pierwszoplanowego, ale w formie listów… listów, których odbiorca zdaje się już wyjaśniać zbyt wiele z tego, co się wydarzy, a jednak… oj, jednak mówi tak mało…

Bardzo dobra powieść, szczególnie, jeśli pozwolicie sobie na przemyślenie jej, na rozgryzienie każdego elementu.

Naprawę każdego.

Każdą łzę…

Z cyklu przeczytane: „Dzień zero” – … druga z powieści, teraz dziękuję sama sobie, iż zdecydowałam się na zakup obydwu od razu, to historia zaskakująca, szczególnie dla mnie, bo kompletnie zapomniałam o czym to miało być, więc nawet główny wątek mnie… zaskoczył! Ha ha ha!

… więc morderstwo mnie zaskoczyło.

Naprawę warto nie czytać opisu, by przeyć oną chwilę. LOL A potem agłębić się w plątaninę świata pełnego aplikacji, komputerów i wszelakiej niesprawiedliwości, bólu po stracie i bycia oskaronym za coś, czego nigdy by się nie zrobiło. Bez sprzymiereńców, choć uwaa się inaczej, bez…

Okay, obydwie książki są warte przeczytania, ale też i onego przemyślenia, powolenia sobie na trochę ciszy po… zagłębienia się w onych cząstkach człowieczeństwa, które nas kształtują, w onych iskierkach, które wszyscy nosimy w sobie, ułamkach przeszłości i przyszłości, która może być całkowicie inna, niż nam się wydawało. Dobre tłumaczenie, zwyczajowe wydanie…

… i zrobiona korekta!

Warto.

Po pierwse USA…

… i to wszystko oczywiście z punktu widzenia kogoś, kto w politykę w ogóle nie włazi, no więc… Grenlandia i USA mają ten swój dziwny taniec, który odbywa się też w socialmediach, absurdalnie… Przepychanki w stylu: bo wyście indigena zrobili to, no i to, nie daliście tego tamtego… wszystko pada ze strony ludzi, których kraj ma wciąż segregację, rezerwaty i wszelaką nienawiść kolorystyczną. Czy u nas tłucze się na ulicach Grenlandczyków? Nie… Czy Królestwo Danii popełniło błędy? tak, oczywiście. Brutalne i niewybaczalne, ale od dawna tamten świat kręci się sam, z duńskiej kasy leci do nich wiele, a w drugą stronę dostajemy badania na temat przestępczości, gwałtów, w szczególności na młodocianych i badań w temacie spożycia alkoholu…

Co, tego nie wiedzieliście, nie… śliczne domki, kolorowe, śnieg, białe misie… błękit wody, lodowce, one śniegowości, natura… a reszta, psychiatria się na nich na pewno karmi… i nie, nie da się tego wszystkiego ot tak rozwiązać. Tamten świat ma autonomię, powinien rozwiązywać swoje sprawy, więc… dlaczego nagle, teraz… a tak, można ze wszystkiego wycisnąć coś…

Co o gwiazdek przy cenach, jeszcze nie widziałam, ale poobno są i to niepoprawnie przyczepione, czy też wydrukowane, i tak naprawdę nie wiem w ogóle lacego są, w końcu ludzie chyba potrafią czytać… i pry głębszym astanowieniu się okazało się, iż nie wiem, co u nas z USA jest… się okazało że wino. Cóż, to akurat one działki Kvickly, które omijam. Chociaż czasem doceniam dizajn butelek. LOL

Dlaczego nie możemy zwyczajnie wymieniać żarcia i produktów pomiędzy krajami blisko leżącymi? Kiedyś tak było… McDonaldowy szał też mnie nie dotyczy, więc… a w ogóle wiedzieliście, że Coca-Colę robią w Danii? Taki myk… sama nie wiedziałam, ale też nie zażywam.

Ale… popłyńmy do Szwecji, no przecież dawno nas tam nie było… ostatni raz to był koniec stycznia, jestem bez białego sera od zbyt dawna!!! O biały serze, kochana substancjo proteinowa, niesamowita i tak dalej… bądź ino dostępną. No i te inne tam rzeczy. Jak majonez… tia, Winiary, wiem, że są inne… I ogórki konserwowe i kabanosy dla Misia! No co!!! Musi mieć!

Morze tym razem prawie niczym lustro.

Tylko maleńkie pofalowania zdają się mącić i niemącić jego powierzchnię. Na horyzoncie jakieś ogromne konstrukcje statkowe… wszystko się przesuwa niczym w sprawnej układance. Taki to dziwny czas na promie. Możesz robić tyle, a siedisz i gapisz się w przestrzeń… w horyzont, wodę, na ono niebo… wschód słońca, szalone widowisko, potem mgła… i jakby po raz pierwszy od dawna, słońce. Oj, Ystad wita nas słońcem, no to się nie dzieje no!!!

Taka to dziwna pora. niby wiosna, a tak naprawdę wciąż jeszcze wszystko na coś czeka. Sucho trochę, może na deszcz czekają… może na ten specjalny promyk słońca, nie wiem. Cieszę się, że dopłynęliśmy… jednak, co ląd to ląd. Kocham nasze promy, ale bujanie przeraża nie tylko mój żołądek. Chociaż ona wolność po prostu siedzenia i gapienia się w wodę… ech, no kocham promy!

Kocham!

Ale teraz zdobyć ser… twaróg puszysty mniej lub badziej!

Nom nom nom… c.d.n.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.