Pan Tealight i Demon Bardzo Mały…

„Właściwie, to było tak zawsze, że jakoś na jej widok się czuły w obowiązku, by za nią podążyć, więc z każdej wyprawy, czy to w kamieniu, czy to w pluszu, czy to jednak drewienku… przybywały za nią. Przybywały gromadnie albo pojedynczo, pod postacią własną, albo się wcielały w jakieś miśki czy niemiśki. Czy też jakieś tam inne łosie, które tak się do niej garnęły…

A przecież i one chciały, więc…

Oj tam, kto jest samotny w swoim ciele ten się nudzi. Zresztą, nie zawsze trzeba się ujawniać, no po co? Jeśli tylko ci chodziło o to by z nią być, by po prostu być, słuchać, być częścią jej świata…

Demon Bardzo Mały był jak nazwa wskazywała naprawdę mały… inni by może określili go mianem mikroskopijnego, ale nie on sam siebie. Nie. Wiedział dokładnie, iż są mniejsi niż on i o wiele groźniejsi. Ale jest ich tak bardzo niewielu, że nie trzeba się martwić, nie trzeba się nimi zajmować…

Znikną.

On zostanie.

A teraz w końcu jest z nią… jak pragnął od dawna. Ładował się jej do snów, ale zawsze wybierał złe naczynia i nośniki… ale z nienacka go oświetliło, coś mu podsunęło tę myśl, by był to kryształowy otoczak, może… a może to tylko on?

Może?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Askeberga…

To naprawdę nader dziwne miejsce.

Cudowne, magiczne, pradawne, pełne mocy, ale też lekko przerażające… albo i mocniej niż lekko. Bo jakoś tak, droga nagle się kończy, wjeżdżacie na polówkę, po prawej dom, raczej niezamieszkały, po lewej jakaś szopa, chyba, kilka drzew powalonych, kilka stojących, w oddali pola, pagórki i zachód słońca, po drodze wte i wewte jeździ jakaś maszyna, a na niewielkim pagórku stoją one…

Głazy.

Kiras och Luppes Bestiarium?

Tajemnice…

Bo tak naprawdę nie wiadomo czy był to dom, czy jednak miejsce grebalne, czy ten dom rzeczywiście tu stał, czy jednak to był dom, czy ten kamienny statek, drugi podobno co do wielkości w Szwecji ma związek z tym kurchanem we Flistad, którego w końcu nie zobaczyłam, tylko z daleka, ale wrażenie robią obydwa…

Czy było to miejsce spotkań…

Czy jednak…

Najdziwniejsze dla mnie jest to, że badania są tak bardzo świeże, aż wierzyć się nie chce. Okay, to miejsce dla mnie nowe… ale wiecie, to dla mnie nowe. LOL W znaczeniu oczywiście wieku… w znaczeniu chronologicznym 500 – 1000 n.e… i jakoś tak, no nie wiem, ale wierzę w oną chronologię się ciągnącą, szczególnie tu, więc musi być coś wcześniej, no musi, nie chcę wierzyć, że nie ma, chcę znaleźć.

Chcę…

A może jednak nie chcę…

To dlatego tak bardzo ważniejsze dla mnie stały się badania powierzchniowe, one techniki nienaruszające grobów, te zabawy z rytami, ale… nie oszukujmy się, w końcu i tak zawsze powracam chociaż do powierzchniówki.

No serio…

Ale, wracamy do Askebergi… na wzgórzu tutaj, obmywane cienia drzew się poruszających się stoją 24ry kamienie. Gigantyczne głazy, ogromne, wielkie, na niektórych można usiąść, wprost się położyć, gdyby obok było palenisko, spokojnie możnaby po prostu żyć, ten dach z gałęzi, w górze niebo w tonach szarzonego błękitu i lekkiej brzoskwini… no bo zachód wszystko zmienia, jak zawsze.

I co  tą maszyną?

Serio, te pola, ten dziwny czerwony dom, nie wiadomo czy ktoś tu żyje, ta szopa obok parkingu, ta droga, która nagle znika, a potem się pojawia, czy jednak, a może to elfy? Nosz kurcze no, coś tutaj się dzieje, coś mami, coś zmienia archeologię w baśń o przeszłości i jej tajemnicach, które…

… wielu się wydaje, że znamy…

… tia…

Tak wiele nie wiemy… i ta droga powrotna po ciemku, kurcze, w tej Szwecji serio oszczędzają na świetle, nawet na znakach, czy co, ale daliśmy radę. Powrót nocą to oczywiście pogoń z zającem, dzięki za zawał zając – omal pawia nie puściłam, znowu sarny na poboczu i drodze, naprawdę, teraz trzeba przechodzić, ależ proszę, idźcie… myśmy tu by wam oświetlać drogę… Ech, kurde, dobrze, że człek wyćwiczony, ale i tak dech to zapiera… jak tak stoją i patrzą. Jakby próbowały coś nam powiedzieć?

A może…

Tylko się bawią?

Czy zawsze tak było?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.