Pan Tealight i Problem Duchowy…

„Były niczym te pieski i kotki, słodkie, niegdyś szczeniaczki mięciutkie i cudne; kocięta, których dziwnie miauczący urok rozbrajał. Upragnione prezenty, wymarzone, wymodlone, wybłagane i wyjęczane… puchate kulki z różowymi języczkami, które niestety jak wszystko – dorosły i stały się zbyt nudne i zwyczajne.

Pospolicie dorosłe.

Niestety też niewymienialne!

Dusze.

Przybywały gromadnie, zajmowały mało miejsca w starej, drewnianej beczce na śledzie, którą Wiedźma Wrona wyłożyła mchem i ptasimi piórami. Wymościła zaklęciami, żeby tylko spały nie śniąc. Nie dbały o przestrzeń życzeń i właściwie byłyby niezauważalne – gdy już człek pzyzwyczaił sie do smrodu beczki – gdyby nie to, że śpiewały. Bo Odrzucone Wakacyjne Dusze śpiewały. A wtedy, jakby prowadzony ich dziwnymi głosami, nadchodził Wyrzut Sumienia. Golem, którego liter nikt nie mógł zamazać. Ogromny, zbudowany z setek miliardów „usprawiedliwionych czasem wolnym”, z „mi się też coś od życia należy”, „wierność jest przereklamowana”, „on ma to ja też chcę”, „on może, więc dlaczego nie ja?” – i tym najbardziej zakłamanym: „jestem wolnym człowiekiem i korzystam z życia, bo mam je jedno”.

Golem Usprawiedliwionych Sumieni nadchodził z łoskotem. Ale też nagle, jakby zawsze wiedział, gdzie ona jest. A tak naprawdę nie jej przecież szukał. Tylko cienia. Cienia Starej Duszy Wiedźmy, a przynajmniej jednej z nich… wtedy prąc na przód, niepowstrzymany, wchodził w niego i wtapiał się, niczym lody o znienawidzonym smaku – przerażając, że ktoś jednak zmusi nas do wylizania tej plamy. Robił się mniejszy i mniejszy. I choć odradzał się tak szybko, jak szybko ktoś pomyślał: „i ja mam do tego prawo”, jako jedyny ulegał recyclingowi. I tylko Wiedźma Wrona Pożarta zmieniała się. Jej oczy przeobrażały się w sztormowe krzemienie i bursztyny, a dłonie poruszały się szybciej i szybciej, szukając jakiegokolwiek zajęcia…

O myśli Wiedźmy nikt nie pytał.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)


Z cyklu przeczytane: „Zabójczy żart” Peter James – kryminalnie i przewrotnie. Glina z problemami, przeszłością, która wciąż boli i trumna – ot takowy żarcik, słodka zemsta, nic coby zranić!

A potem śledztwo i brud, który wypływa z ludzi.

Bo ludzie są brudni. Wydaje się, że z tylu powodów można popełnić zbrodnię, iż tak łatwo zyskać to, czego się pragnie… i tak łatwo jest ufać, kochać, oddychać, żyć…

Na pewno wciągająca – mój Admin rzucił tylko: dobra? i zostawił mnie w spokoju – zajęła mi dzień. Zaskoczyła. Opowiedziała o przewrotności ludzkiej, walce o życie, oraz o tym, że karma to ścierwo. Ta książka to historia największego okrucieństwa i najbardziej bolesnego kłamstwa… ale może Wam uda się znaleźć w niej coś innego?

Ha! Nowy konkurs z Syndykatu Zbrodni w Bibliotece – powiedzieć coś o Yrsie Sigurdardottir. Jak to COŚ powiedzieć? Co ja mogę powiedzieć poza tym, że obgryzłam paznokcie, pierwszy raz od kilku lat, bo TAK STRASZNIE czekam na jej kolejną powieść? Co powiedzieć poza tym, że wszystkie jej poprzednie pożarłam i odchorowałam. Nie, nie ze względu na zawartość rtęci w papierze, ale ona tak pisze, że za duszę szarpie. Wiecie, taki kurcze typ skandynawski! Zbrodnia to jedno, zło, wymierzenie kary… u niej tak naprawdę nie śmierć, a życie jest najważniejsze.

I ci jej bohaterowie, no i Thora!!!

Najnowsza powieść „Pamiętam Cię” gorąca na półkach!!!

A we mnie się kołacze myśli…
jak tu dorwać ją już dziś!

Recenzja: „Handlarz śmiercią” Sara Blaedel – pierwsze tłumaczenie powieści duńskiej Autorki! Książka ukaże się 26 czerwca nakładem Wydawnictwa Prószyński i Ska.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz