„Haftowana i obsmarkana…
… ale wiecie batystowa, z onej magicznej przeszłości.
Historyczny relikt z glutów…
Mozaika stworzona z łez i marzeń, tchnień i kaszlnięć, wzdechnięć i zdechnięć, z wciąż widocznymi zabarwieniami, o których wielu tak bardzo wolało nie myśleć, te koklusze i plwociny. Bo wiecie, ona taka vintage, a teraz vintage, to moda, to każdy chciał ja dorwać na tej aukcji wołanej w pośpiechu, ale na tyle dobrze rozreklamowanej, i przylazło chyba wszelakie stworzenie z okolicy dalszej i bliższej…
Ostatnimi czasy pożądanie łatwiej było kreować niż czuć samemu, tak z siebie, chyba… a przynajmniej tak twierdziła Wiedźma Wrona Pożarta Przez Ksiąki Pomordowane. A chyba wiedziała co się jej zdaje, znaczy na pewno…
… chyba.
Zaufali jej, a teraz, wciąż z zaskoczeniem, patrzyli jak różni biją się o to, co oni zwali śmieciami. Wiecie, tym wszystkim, czego nikt nie chciał, a czemu dorobiono tiktokowe łatki i pozwolono im szeptać opowieści i obietnice tkać… Kręcisz rolkę, tworzysz vibe czy inny core i już…
… sprzedane!
Panu w kapelusiku z piórkiem z bardzo sztucznej ptaszyny.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Z cyklu przeczytane: „Potwór” – … przestać. Muszę przestać ufać iektórym autorom, serio. Bo jakoś tak akurat z tą autorką mi naprawdę nie po drodze. I nie dlatego, że książka jest nieciekawa, czy pomysł jest zły, ale to pisanie. Nadmiernie obszerne, tak wielowątkowe, tak dziwnie zbiorcze, a jednocześnie puste, dziwnie niepełne… Nosz pomieszanie poplątaniem,, a jednocześnie dziwny brak uczuć. Kompletny. Niczego nie czuję… a powinnam. Ginie dziewczyna, inne mogą też… powinnam coś czuć, ale narracja prowadzi nas takimi drogami, iż zapominamy o niej…
Kompletnie.
Najważniejsi są oprawcy. Nagle… lekko gloryfikowani? Nagle nie do końca oskarżeni? Nagle… sprawiedliwość tłumu?
Nagle…
Wymiar sprawiedliwości to potężny temat, zbrodnie, bo w tomie przewija się ich kilka, do tego oczywiście one nieśmiertelne wątki emigracyjne i rodzine, no i jest kolejna opowieść o dziwnej parze detektywów, która z jednej strony ze sobą trzyma, z drugiej… w pewnym momencie orientujesz się, że nie pamiętasz jak mają na imię… nie przywiązujes się do nich, chociaż, są interesujący, mają problemy, są zagmatwani a jednak… nie, po prostu to chyba… nie jest opowieść dla mnie. Odpuszcam. Ale może inni, którzy wolą takie zagmatwanie, do tego rozumieją może lepiej współcesność… cóż, może to dla was. Dawka codzienności współczesnej.
I łez, sprawiedliwości i w końcu… zemsty?
A może tylko ciągłego o niej marzenia?
W końcu… w końcu udało mi się nabyć książki w ilości porządnej. Ilości wymaganej, one upragnione i stare i nowe i wiecie sami jak to jest… po zmianach w Empiku to ruletka, ale się udało…
YAY!
Jest tu sporo czytania znajomego, kontynuacje… są i nowości, więcej kryminałów niż fantastyki, a historyczne, cóż… ostatnio nie potrafię znaleźć tego, czego szukam. Ze wznowieniami mocny kryzys…
Monety i rozbiórka.
Takie tam, wiecie, fakty, które pewno nikomu nie są potrebne, ale oto są… po poierwse moenty… Tak po prawdzie, to fizycznego pieniądza w rękach od bardzo dawna nie miałam. Ale to naprawdę dawna. Nie mogę sobie przypomnieć płacenia… innego niż kartą czy telefonem. No wiecie… dotknij, pacnij, przeciągnij… to już sporadycznie… Dodatkowo one Skandynawskie formy płatności – wcią niekompatybilne e sobą, ale podobno nad tym pracują – jeszcze dziwniej.
Niby masz pieniądze, a jednak…
Gdzie one są…
No więc dotąd tłoczono monety duńskie w Finlandii. Nie wiedziałam o tym. Teraz nastąpi zmiana, no i będą je robić gdzieś indziej… znaczy się w Hiszpanii. Będą hiszpańskie duny. Kto rozumie joke’a podnosi rękę i wpłaca pięć złotych. Albo piętnaście… LOL Taki oto switch. Niby nic, a jednak, trochę dziwnie?
Tak to przynajmniej wsio zostawało na północy.
A co do rozbiórki, to oczywiście azbest… no pewno, że to azbest!
Azbest spowodował jakieś problemy z pozwoleniami, potem oczywiście zaostrzenie wszystkiego… w znaczeniu norm, ostrożności i takich tam, chociaż nie wiem… jak są w stanie to zrobić jeśli woda dookoła, a wiatr pizga? No ale… w Nexoe rozwalają silosikowy budynek w porcie i pewno fajnie to wygląda, ale nie chcę tam przebywać. Wiem, wiem, wiem… folie, prewencja, kombinezowny dla luzi, ale powietre robi swoje, więc jakos skażenie samo się nasuwa na myśl…
I na płucko.
Snestorm, tragediowo w Rutsker i nagłe topnienie…
I docekaliśmy się snestormu. No po prostu pięknego, cudownego, moe niewielkiego, może a ciepłego i tak dalej, ale jednak był… weekendowy, co nie przeszkodziło mediom narobić takiego szumu, że kurde jakby to 2010 rok był! Nos bez przesady. Byłam na ewnątr… tak, wiem, na środku śniegu w zaspach było więcej, ale był to weekend.
W domach siedzieć!
I cudnie było przez dni kilka i zimno nawet i przymrozkowo, a teraz wrócił ten dziwny wiatr i deszcz i jeszcze ono ocieplenie.
Okropne.
Ale… dzięki onym opadom oczywiście media miały używanie. Znowu zrobiły coś z niczego i człowiek naprawdę, widząc to od zadka strony w nic już nie wierzy, co w przypadku Wyspy ma kiepskie skutki, bo jeśli coś będzie prawdą?
Jeśli…
Nie uwierzę.
Za cel obrano Rutsker, gdzie reczywiście śniegu się trochę więcej zebrało, ale nie było to coś wymagającego nie wiadomo jakiej interwencji, pomijając subtelny fakt, iż temperatura zwyczajnie sprzyjała topnieniu… i tyle. Pewno, w którymś momencie nawet może i było minus 5, ale jednak… krótko. Już w poniedziałek wsio zaczęło topnieć, a dziś – wtorek… nie ma prawie nic.
I smutno jest…
A tak pięknie i dziwnie normalnie było…