„Zakochani byli po prostu totalnie upierdliwi.
I to dla wszystkich!
Wiecie… nie chodziło już, że ktoś im zazdrościł, może Księżniczki czy Królewny coś tam czuły, jakieś drgnienie, pamięć, jakąś taką, wspomnienia może, może i wątpliwości, czy kiedykolwiek one kochały i były kochane, chociaż upragnione, niczym one zakazane owoce, niczym… porzucone zabawki, kwiatki, które zwiędły, odrzucone słowa, listy podarte i wyśmiane wiersze czy pieśni…
Uśmiechy rzucone, które roztrzaskały się o skały.
Zatopione uczucia…
We łzach skąpane wspomnienia. Jakieś obray, kilka liści między kartami pamiętnika, wstążka, guzik, kilka kawałków tasiemki… włosy przewiąane srebrnym sznureczkiem i jeszcze… odrobina zapachu, tak… ale to wszystko było ino mgnieniem. Chwilą. Dniem może, może dwoma, a już potem było ino coś, co zwać można było zniesmaczeniem, bulimią i ostrymi napadami rzygownymi.
No bo… patrzenie na nich ino w siebie zapatrzonych.
Te spojrenia, ona nierobotliwość ich… zaślepienie, zaślinienie, nierozerwalność… jakoś tak, w końcu każdemu puszczały nerwy. Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane zieleniała na ich widok, a przecież kochała… jednak to… oj, kiedyś i ona była w stanie takowego…
… zniesmaczenia…
I sama pamięta, iż czuła do siebie odrazę.
Teraz czuła ją zwielokrotnioną… i nie chciała ich widzieć. W ogóle… niech się idą ślinić gdzieś indziej. Problem w tym, że Gdzieś Indziej też ich nie chciało. Odesłało ich zaledwie po pół godzinie.
I to z dopłatą!!!
Chyba Ebay?”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Gudhem.
No dobra, miałam w planach, ale jednak… to trochę daleko od wybrzeża… trochę mocno raczej daleko, ale pogoda była taka sobie, mogła się zmienić na lepsze gdzieś indziej, wiadomo, a po drugie w Szwecji tańsze paliwo.
No co, takie czasy… więc…
Więc wsiedliśmy, wzięłam leki, bo przecież pjukam jak kot nie tylko na morzu, więc, lepiej nie pjukać, czyli lekko mnie zmuliło, ale spod przymkniętych powiek spoglądałam na oną Szwecję za oknem, dziwną, bezdrzewną, pełną pól i jezior i jeszcze dróg, które to do góry, to w dół, jesteście na górce i widziecie one pola i te chmurki, błękit nieba, zielenie, jeszcze wtedy nietknięte jesiennością…
No po prostu magia.
Wszelakie miasteczka, jakieś tam mosty, wiadomo, rzek tutaj sporo…
I jeszcze…
Rzecywiście ta pogoda postanowiła nie padać. Znaczy nie pogoda, aura postanowiła tutaj się zmienić, być inną, czy coś? Nie wiem, ale słońce za chmurkami, przed chmurkami, jakoś tak, to nieo takie niebiańskie, ziemia ziemista, drogi, gdy skończyła się autostrada dziwnie wioskowa… po prawej krowy, po lewej owce… pola zaorane i niezaorane i jeszcze takie, wiecie, oczekujące.
I te trawniki, kurcze, co jest?
Dlaczego tutaj tak to wsio bajkowo wygląda?
No naprawdę… baśniowo, ino elfy i trolle dosadzić i nisseny…
No ba!
Ale… dotarliśmy do Gudhem. W końcu, jak ktoś w Gudhjem mieszka, to powinien, co nie? To w końcu to samo, no ale, dlaczego… a dlatego, iż to miejsce i właściwie cała okolica była uytkowana od najpierwsych dni przebywania tutaj człowieka. Znaczy wróć, wiecie, człowiek tam przybył był nader wcześnie, więc mamy tam sczątki neolityczne, a nawet podobno i wcześniejsze i samo Gudhem, było miejscem czczonym przez pogan i chrześcijan. I wiecie co, nie dziwię się im.
Bo tutaj jest to COŚ.
Nie tylko kościół nowszy, niesamowite ruiny i oczywiście ona piwniczka, ale przede wszystkim ona obronność, ten widok!
Cudowne miejsce, cudowne na naszą rocznicową wycieczkę i jeszcze, akurat wpadła w ruiny para, co to ślub miała mieć wkrótce, obgadać wsio z pastorową. Znaczy, nie żoną pastora ino pastorem kobietą. No jak i u nas pastor to baba. Ach te baby, no władają światem, a już wszelako w takim opactwie… znaczy zakon żeński, opactwo, w końcu tutaj kobiety władały, wiele te pochowano…
Sam zakon założono w latach 1160, w 1250 latach wszystko przekstałcono i kościół z budynkami krół Karl Sverkersson oddał właśnie zakonnicom. A one zrobiły z tego najbogatszy zakon średniowiecznej Szwecji. No jak nic wiedźmy, w końcu wsio nie trwało długo, bo w wieku XVIItym wsio spłonęło, a ruiny są połowicznie odnowione z kamieni, które znalesiono po pożarze… i wygląda to niesamowicie.
Łącznie z katafalkiem, łukiem nawy…
Królowa Katarina Sunesdotter została też tutaj pochowana.
Ale spoko, to replika…
… znaczy ten grób. Znaczy płyta kamienna… jej oryginał znajduje się w muzeum w Sztokholmie. Jakbyście chcieli obejrzeć. Sama królowa spędziła tutaj, mam nadzieję, fajne dni, no i została… a co do piwniczki, to jej nie sfajczono. No po prostu warto wejść, polecam! Genialne miejsce. Jak się wyciszycie, usłyszecie ten hałas, tupot, konie, te zapachy, coś gotują w kuchni, coś się dzieje, ktoś śpiewa…
I to nie ja…
Jak ja tam wlałam, dlaczego?
Przecież boję się takich miejsc!