Pan Tealight i Poborca Nie do końca Podatkowy…

„Oni to już w ogóle wstydu nie mają.

Naprawdę.

Po prostu gdzieś go zgubili, nie zakupili nowego, może i z jakiegoś Alibaby do nich ten wstyd idzie, czy coś? Albo na cle go zatrzymali, wiecie, jako zakaźny? Ale przecież od kiedy to wstyd taki zakaźny ma być? Nie no, to nie może być to, na pewno nie chcieli zapłacić cła i tyle, wiecie, zbyt wiele, a toto prawie za darmoszkę było, jak zwykle, cokolwiek się kupuje z tych dziwnych chińskich przybytków… no i tak pozostali z niczym? A może jednak było inaczej? Może…

Wiecie, wszelako różniste można wymyślać scenariusze efekt tego był jeden, że wstydu nie mieli ni za grosz, ni za miliony, ni z metką, czy też co gorsza, przez jakiegoś popierniczonego twórcę szaleńca, masowo produkowany… taki Szanel Wstyd… wiecie, to na pewno było coś bardziej niszowego… Bo przecież każdy jakiś tam wstyd posiada. Ci nie powiedzą tego, czy tamtego słowa, tamci znowu nie pokażą ni kawałka dupki, nie żeby ktos ją chciał oglądać, no ale…

Nie mieli wstydu, więc mieli…

Wszystko inne.

Bo tak to dziwnie jest z tym wstydem. Masz go, to coś cię nagle hamuje, ciągnie w inną stronę, no i chamuje też, wiecie, ponieważ nie możesz tego, czy tamtego, nawet do końca nie wiesz z jakiego powodu, to jednak… od razu lecisz w inną stronę i cham z ciebie i prostak nagle się robi…

Ale tak naprawdę nim nie jesteś… to ino ten wstyd.

Z nimi było inaczej.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

I niby nie jest aż tak gorąco, ale jednak, gdy słońce wylezie zza chmur…

No właśnie, one chmury, wiszą nad człowiekiem i aż duszą.

Niby nie jest przerażająco gorąco, ale w domu nie można oddychać… co jest pokręcone, bo przeciąg jest, przewiew, cug czy jak to zwał, ale jednak… coś hamuje dotarcie pożywienia dla płucek. Męcząco… i nie daje się wyytrzymać. Chyba tak już od miesiąca. Oczywiście, wiem że to lato…

Ale chyba wszyscy zapominają, że to Skandynawia.

Zresztą, co ja mówię, jak chcesz chłodu, to obecnie dostępny jest na Owczych Wyspach, łącznie z Królową, która chyba odwiedza wciąż tamtych, nie do końca, poddanych oraz Grenlandia, wiecie… wiadomo…Tam naście niskich stopni i wieje… czasem pewno i duje, a tutaj, no właśnie.

Podłam pewnie, bo przecież zwalam to na wycięte drzewa, nie nawet globalne ocieplenie, takich mieliśmy już wiele, ale bardziej na tą… wielość wszystkiego. Ja pierdziu, też ciągle kupujecie gacie?

Tylko ja zaszywam dziury w spodniach?

Oglądam właśnie opowieść o oczywistości, przemądrą babkę z Globstory – YT – mówiącą o sprawach, które wiezm, ale jak sie okazuje, wiem ja, ale jednak, nie reszta świata. Uwielbiam ten kanał. Jest bardzo wyciszający, szokujący zapewne wielu, różnorodny, ale też i…

No właśnie…

Podróżniczy…

I tak sobie myślę, że w ogóle, to jak to jest z tym podróżowaniem? Jesteście klub – ej, jak możesz tu mieszkać, przecież nie ma McDonalda, czy też – chcę się tutaj przeprowadzić, jak to często dzieje się w Gudhjem. Ludzie przyjeżdżają, zakochują się, no i większość stać by po prostu tutaj coś wynająć, szczególnie teraz, my nim dotarliśmy do celu, do domu własnego tutaj, minęło wiele lat… nawet samego mieszkania na Wyspie… czekania, męczenia się…

Cierpienia.

Strat.

Ale… podróżowanie dopada nas co roku. Tutaj się przecież żyje sezonami. I teraz słucha popierdolonych – nie przeproszę za język, bo sorry, gorąco, susza, i tak dalej – bikerów, którzy z głównej ulicy robią sobie jebanego motocrossa. Ściganki, jeżdżanki, wskakiwanie na one tereny mieszkalne. Nie, to koszmar. Tutaj ten dźwięk jest straszny. Nie przenoszą się tutaj ludzie, którzy chcą hałasu miasta, smrodu miasta i tłoku… nie, a nawet jeżeli, to wiecie, po roku uciekają…

Ciekawe kiedy się wyprowadzą…

Zwykle to tylko rok.

Pewno, łapia cię ludzie i mówią, że tu jest cudownie, że dobrze, e jesteś turystą, przyznajesz się czasem, że tu mieszkasz i kurwa stoisz w tej samej kolejce po tych 8 godzinach roboty i szczerze jesteś zmęczony.. albo już nic nie mówisz, kiwasz głową, nie zauważasz, że znowu mówią do ciebie w sklepie po niemiecku, bo bez przypadek odezwałeś się do kogoś po polsku, a oni…

… nie odróżniają…

Zresztą, kto ci uwierzy, że tu mieszkasz.

Tak po prawdzie, to jakoś tak wydaje się, że Turyścizna żyje w przekonainiu, że tutaj nikt nie mieszka… wiecie, tak naprawdę. Jestem tym zmęczona. Mocno. Bardzo. I tymi pytaniami, gdzie najlepszy hotel, spa, czemu nie macie Burger Kinga i pierun wie co… i pierun wie co jeszcze…

Nie wiem.

Nie znam się… ja tu tylko mieszkam.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.