POKÓJ UMARŁYCH, czyli Morderstwo w Listed dalej…

„Gdy tylko narodził się pomysł „domu”. Magicznej, łączącej ludzi dziedziny życia… gdy tylko dwoje osób połączyła nic wspólnego zrozumienia jego istoty… wiadomo było od czego zaczną budowę. Pokój Umarłych. Położony zawsze obok Kołyski – Pokoju Narodzin. Miał być miejscem dla tych, którzy odejdą. Splotem żyć kolejnych pokoleń ale i poczekalnią dla duchów. Miejscem wyboru. Połączony małą, cieniutką szybką z Pokojem Narodzin dawał umarłym sposobność wkroczenia w życie ponownie. Odrodzenia się w kolejnym z potomków. Nie było żadnych zasad, była tylko cisza i pragnienie.

Tego dnia, gdy kobieta odczuwała pierwsze skurcze, sama decydowała o tym czy zakryć okienko, czy nie? Jednak z czasem kobiety zaczęły zapominać. Rodziny przestały budować domy tworzące wielorodzinne posiadłości, prawdziwe stadła. Duszom odebrano prawo wyboru, możliwość i nadszedł czas chaosu.

O Pokojach zapominano. Najczęściej zamurowane, przyczajone w tych domach, które pamiętały, chowały się obok Kołysek, które już nie były świadkami pierwszych krzyków. Wypełnione duchami, spragnione wyboru, zamknięte tam wraz z czymś najbliższym zmarłemu, pełne dziwnych kukiełek, czekały.

Były cierpliwe.

Zaskakująco cierpliwe.

Wiedziały, że ich ciała rozkładają się na cmentarzach i że teraz właśnie tam, ludzie ich szukają. Ale mylili się. Ci, których ciał nigdy nie odnaleziono, nie posiadali nawet owej zwodniczej możliwości pamiętania o nich. Domostwa budowano inaczej. Wszystko stawało się tak chaotycznie krótkotrwałe, niedokładne. Jednak niektórzy wiedzieli, że duszom należy się specjalne miejsce. Budowniczowie znali legendy. Przekazywane z pokolenia na pokolenie nauczyły ich budować skrytki w każdym z domów. Tworzyli już nie całe pomieszczenie, ale niewielką szparę w życiu przyszłych mieszkańców. Musieli. Jednak byli i tacy, którzy nie zapominali o zmarłych. Świadomi kruchości domów konstruowali skrytki przodków, które miały na celu pozwolić zmarłym wciąż uczestniczyć są madrością żyjącym. Ale nawet oni zapomnieli… Zapomnieli o owym wątku łączącym Pokoje Umarłych i Kołyski.

Dusze pamietały…

– Tam jest trup! –

– Prawdopodobne i nader prawdziwe –

– Misiek, ale trup tam jest!!! – zaczynał brzmieć coraz bardziej rozpaczliwie, a ja byłam zajęta dłubaniem w ścianie. Nie chciałam, żeby mi przeszkadzano.

– Zaczyna śmierdzieć? –

– Co? –

– Czy zaczyna śmierdzieć? Bo jeżeli tak, to jest to nader uciążliwe, ale jeśli nie, wiesz… może poczekać!!! -” („Morderstwo w Listed”)

Przeczytałam… „Nocną zamieć” Johan Theorin. I muszę przyznać, iż to jedna z najlepszych książek jakie czytałam. Zwyczajnie najlepszych… Muszę dorwać inne książki tego autora.

PS. Recenzje: „Ymar” i „Przekleństwa miłości”.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz