„Właściwie wszystko zaczęło się od tego wietrznego dnia.
Na Wyspie to naprawdę nic nieoczekiwanego – wiatr, oczyszczający, redagujący dotychczasowe spojrzenie na świat – ale okaleczone ciało, walczącego o każdy odech dwunastolatka, było czymś dziwnym. Nie mniej jak to, iż wiedziałam dokładnie ile ma lat. Nie był niczym dziwnym dom, tak biały, że wprost nierealnie wycięty z przestrzeni świata, otoczony jaśminowym płotkiem – one tak już mają te domy na Wyspie, ale to, że skrywał jeszcze ciała zamordowanych rodziców, rodzeństwa i nienaturalną ciszę, raniło.
Tę ciszę dziwnie pieszczotliwie otulającą jeszcze kolebiące się zabawki, trampolinę, na której skakał wiatr i poranne krople rosy.
To było pierwsze morderstwo w Listed… od naprawdę wielu lat. Może od tego mężczyzny utopionego, nagiego, otulonego falami, stratowanego jednak ludzką siłą? Potem, po morderstwie właściwie nieznanej mi rodziny, krwawych śladach na trawie i konarach otulonych strzępkami ciała, gdy tylko nadchodziły wietrzne dni, ja wychodziłam na samotny spacer. Pukałam do drzwi. Po kolei, nie oszczędzając nikogo, nachalnie, a może w pełni oparów dziwnej depseracji, którą pobudziły zakrwawione ściany, a potem ten chłopiec umierający u moich stóp. Taki cichy, tylko niszczący wietrzną ścianę swoim oddechem, coraz wolniejszym…
Idealna masakra.
Tak, pewnie, że uznali mnie za wariatkę i to dość szybko. A potem zajęli się kolejnymi ciałami i znowu… I nic już nie było zabawne. Ja przestałam wychodzić, za to ludzie zaczęli się pojawiać. Spoglądali na moje obrazy, gulgotali w tym dziwnym języku, którego wciąż nie rozumiałam, ale spojrzenia były nieobjęte różnicą lingwistyczną. Zawsze pytali: Kto będzie następny? Czy to będę ja… Niektórzy byli zabawni. Wspominali o kredycie, czy brać czy nie, bo jeżeli to oni umrą, to czy nie lepiej wziąć? Czasem nie wiedziałam co odpowiedzieć, a czasem… częściej, wiedziałam. Ale czekałam na sygnał karetki. Z każdym sztormem zabierała co najmniej jedno ciało. A to było już MOJE miasteczko. Bezczelna, zachłanna ŚMIERĆ? A może jednak COŚ/KTOŚ innego? Tajemnica?
Jedno było pewne, w tym tempie, nawet włączając w to sezon turystyczny, powinniśmy się wyludnić – zależnie od pogody – w niecały rok. Jednak… miałam dziwne przeczucie, że przetrwamy, aczkolwiek z ranami, które mogą się nie zabliźnić. Z wizjami, które zmienią codzienność i tak zniszczonych, nadgryzionych bezczelną współczesnością, ludzi. Tym, co ja widziałam. Coraz częściej, coraz bardziej namacalnie, dziwnie czasem komicznie…
Nas – Wyznawców Bogini Wyspy.”
A teraz czytam to 🙂
PS. C.D.N. Czyli „Morderstwo w Listed, czyli powszedni trup”, to mój pomysł na mordowanie na Bornholmie. Bohaterka nadzwyczaj podobna do autorki, ślepa komenda co to zwidy ma i nadmiar tkanki tłuszczowej, włazi w drogę organom ścigania i miesza w duchowym świecie.
HE HE HE!!! – i mam nadzieję, że ten sąsiad z góry – tak o TOBIE Paździochu jeden mówię, co mnie z fejsa usunął bezczelnie skurkowaniec i co uważa, że fanem tylko mojej sztuki być nie może – FOCH! – to przeczyta i google mu przetłumaczą może mniej niz zwykle dowcipnie… ATTENCIONE ATTENCIONE, się znaczy UWAGA!!! W najbliższym czasie mordowani będą: własny sąsiad z góry – zasłużył sobie no z Fejsa mnie usunął!!!, sąsiadka z lewej strony (bo się nadaje) oraz wyjaśnimy sprawę ducha – wiedźmy spalonej na początku XX wieku na Kirkevej 9. Po dłuższym namyśle, jakoś spętana wspomnieniem o biednej, głodnej Babie Jadze, chyba i ją… może nie uśmiercę? Ale nakarmię tłuściutkim dzieciaczkiem? 🙂
PPS. Cudowną kartkę dostałam od Karoli, czyli Violet 🙂 i jej wspaniałego małego Mężczyzny, tak ta powyżej. Śliczna jak nie wiem co. Ekskluzywnie minimalistyczna można by zasugerować, a jednak taka pełna. Jak dla mnie miodzio – kocham dostawać kartki, no prawie jak książki 🙂 Dziękuję!!!
PPPS. Recenzja, czyli wrażenia z „Synowie boga” – wysoce pozytywne, większa recenzja będzie nakanapie.pl, a dziś połknięty został w całości, rujnując mi plan dnia – kocham takie książki – „Wschodzący księżyc” – miodzio sensacja ze zmiennokształtnymi – konkurs nakanapie.pl!!! A tak w ogóle, to kolejne, no raz jeszcze!!! wielkie podziękowania dla Marty O. za to, że dzięki niej mam Krystynę – Gdyby nie Ty, nie byłaby u mnie 🙁 dziękuję!!!