„Na pewno były to zwłoki. Miały w sobie ową specyficzną nieruchliwość i ciężkość spojrzenia. Mogłabym przysiąc, że na mnie spoglądały, choć w rzeczywistości oczy przysłaniały powieki. I dwie monety. Tak na oko – prawe bardziej niż lewe – złote. Co jak co, ale te akurat zwłoki były o wiele bardziej przystosowane do wyprawy w zaświaty, niż poprzednie.
A tak. Były poprzednie. Właściwie od dnia, w którym się tutaj sprowadziliśmy, te otrzymałay numer 18 w moim osobistym notatniku. Uświadomiłam sobie – ową pełnioletność zbioru – z pewnym rechotem rozbijającym się o moje własne – nader rodygotane – organy wewnętrzne. Zresztą zewnętrzne też się nieźle telepały. Bo mijały dopiero dwa lata.
Ucho mnie zaswędziało, ale nie odważyłam się podrapać. Jako totalny krótkowidz, wersja czubek nosa, a dalej świata nie ma – jakoś tym razem, na szczęście nie musnęłam nosem trupa. Wiedziałam kto to bez mrużenia oczu. Sąsiadka. Ta z tego wielkiego, żółtego domu, z trawką paranoicznie przyciętą na dwa cenymetry – podejrzewałam soczyście zielone źdźbła o niezłą paranoję, ale mimo wspólnoty myśli nie przyjaźniliśmy się! Z dwoma drzewami, które utrzymywały artystyczne kształty, jednakowoż nie wybiegające poza normę minimalizmu. Ona sama – gwoli ścisłości trup na mym progu – była elegancką damą, typ nauczycielki, której człek się kłania nawet po maturze, bojąc się oceny za dorosłość. Emerytka, pedantka i wdowa.
Wszystkiego, ale tego bym się po niej nie spodziewała… no zwłoki wprost nachalnie wpychały mi się do domu!!! Bezczelne!!! No dobra, nieruchawe, aczkolwiek leżały na progu. Dobrze, że drzwi otwierają się do wewnątrz, bo bym trupa nieźle skiereszowała. Zresztą, cud, że wychodząc ją zauważyłam. Przy mojej ślepocie i słoń się uchowa. Z drugiej storny co jak co, ale trupa zobaczę zawsze. One mnie zwyczajnie kochają. Bez wzajemności, zapewniam!”
PS. C.D.N. Czyli „Morderstwo w Listed, czyli powszedni trup”, to mój pomysł na mordowanie na Bornholmie. Bohaterka nadzwyczaj podobna do autorki, ślepa komenda co to zwidy ma i nadmiar tkanki tłuszczowej, włazi w drogę organom 🙂 ścigania i miesza w duchowym świecie.
UWAGA!!! W najbliższym czasie mordowani będą: własny sąsiad z góry – zasłużył sobie no z Fejsa mnie usunął!!!, sąsiadka z lewej strony (bo się nadaje) oraz wyjaśnimy sprawę ducha – wiedźmy spalonej na początku XX wieku na Kirkevej 9.