SYNOWIE BOGA

… bo są książki, których się nie czyta.

Są powieści, w które się wkracza, dla których zmienia się wyznanie, normy etyczne, sposób postrzegania świata, ową wrażliwość myślenia…

Oto jedna z nich… Saga. Dziwny zapis, nigdy dla człowieka do końca wytłumaczalnych, zabaw bogów ze swymi wyznawcami. Gdzieś na granicach pomiędzy największymi plemionami, pragnieniem a wieszbą, pomyślunkiem Odyna, Lokiego czy Freyi. Gdzieś tam w odmętach śniegów, pośród czarownic i czarowników, ludzi stających się zwierzętami i tymi, którzy magię mają za baśń, narodzili się dwaj chłopcy. Synowie śmiertelniczki i boga. Zagłada tego świata, ale i nadzieja, bo czyż tak naprawdę można do końca okiełznać ludzką naturę? A może tylko tak nam się zdaje, że sami decydujemy o swoim losie?

Wspaniała, fascynująca, wciągająca opowieść, a raczej jej początek. Bogata w mity, połyskująca runami, świeża, choć tak znajoma. Aromatyczna, pełna siły berserka, ale i prostego, ludzkiego myślenia… owych pragnień, małych radości, które tworzą życie. Historia o walce poddanego bogów z ich postrzeganiem naszego losu. Opowieść o tym, jak marionetka zrywa swe sznurki i mimo wszelkich przeciwności, robi krok. Miejscami wulgarna, jak zapite mordy wikingów, potem znowu piękna, jak krople wody osiadające na skałach. Natura ściera się z człowiekiem. Miłość postanawia, że nikt nie stanie jej na drodze… a nowy bóg juz czeka, by przejąć schedę.

Co najbardziej intryguje? Jak się okazuje niepewność, owe niedomówienia, świetne zakończenie. Bo tak naprawdę, jeśli wiadomo wam kim jest Loki, będziecie wiedzieć, że w nic nie wolno uwierzyć do końca.

„Synowie boga” M. D. Lachlan, Wydawnictwo Prószyński i Ska 2011.

Recenzja na nakanapie.pl 🙂

Dodaj komentarz