Pan Tealight i Wiedźma Niepijąca…

„I w tym był wiecie problem… ileż to by spraw uprościło, ile problemów by zniknęło, gdyby zwyczajnie, tak po ludzku, lub słoniowemu bo podobno one tez coś fermentują sobie, można ją było urżnąć? Wiecie na amen, albo chociaż do tego poziomu wątpliwego człowieczeństwa, kiedy to osobnik staje się bardzo zabawny i radosny, i czuje wyłącznie te emocje? No wiecie…

… ależ oczywiście, że mamy wyłącznie coś dobrego na myśli. No co by w końcu udało się jej odpuścić, zwyczajnie zrezygnować, odrzucić i wszelako pierniczyć… Przecież nikt nie chce jej uszkodzić. Nawet odłamać, czy odłupać. Jest w końcu jedyna w swoim rodzaju i wszelako jedynie jedyna w każdym innym. Wiedźma Wrona Pożarta. Ale jednak czasem, jak to mógłby ułatwić podróże! No wyobraźcie to sobie. Lekka sedacja i już w samolocie oddychające zwłoki, a po 30 godzinach jakieś tam Antarktyki, tydy, czy inne Alaski. Albo chociaż Grenlandia, albo chociaż… no dobra, do Finlandii to może autem się da, ale cała reszta, no nie ma mocnych!!!

Bo przecież oni też czasem chcieli gdzieś wyjechać. No dobra, może i rzadko, sporadycznie właściwie, a niektórzy to serio nigdy w życiu tym, przyszłym, czy zaprzeszłym, gdyby tak czas znowu się zapętlił, zakolił i trzeba było znowu iść do podstawówki. W końcu mamy wolność wyboru, czyż nie? Mamy, więc korzystajmy z niej. Ale z nią lekko mocniej pod wpływem. Czegoś więcej…”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

IMG_7355 (2)

Z cyklu przeczytane: „Krucyfiks” – … śmierć. A raczej wina i kara? Czymże tak naprawdę jest ta opowieść? Czy historią seryjnego mordercy, opowieścią o pościgu, śladach, przyjaźni, a może… o przebiegłości?

Oto zwyczajna sprawa. Brutalna, koszmarna, ale jednak… zwyczajna. Morderstwo. Problem w tym, że na szyi ofiary znajduje się coś, co przywołuje dawno zamkniętą sprawę. Ale przecież był ktoś, kto twierdził, że złapali nie tego zabójcę. I tym razem to znowu on prowadzi śledztwo. Z nowym partnerem, z nowymi ofiarami… czy uda im się kogokolwiek uratować? A może jednak to właśnie ci śledzący będą kolejnymi ofiarami? A może to tylko naśladowca?

Niby zwyczajowy kryminał.

Znajoma ścieżka, trop za tropem, opowieści o życiu naszych bohaterów. A jednak… dziwnie filmowa ścieżka sprawia, że wydaje się nam, iż oglądamy film. I może rzeczywiście perfekcyjna byłaby z tego filmowa opowieść, a jednak, widzicie, jednak jest w tym coś… mniej. Książka wciąga, dobrze się ją czyta, ale czegoś jej brakuje. Niby mamy wszystkie elementy, ale kurcze, no ludzie, nie domyślenie się kto jest mordercą jest aż nazbyt trudne! Bez urazy, jak można nie zauważyć takiej oczywistości?

Można przeczytać. Nie wynudzicie się, ale to nie jakieś arcydzieło nowatorskiej sztuki zabijania.

IMG_5337 (2)

Mglistość…

Nadal trzymała w niedzielę.

Do tego wilgoć w powietrzu, jakby w bezwietrzności utrzymywały się miliardy miliardów maciupeńkich kropelek wody. Świeżej i niesamowitej. Powodującej coś takiego w człowieku, że i plecki przestają boleć i grypisko się wylecza. Jakoś tak… więc wychodzę. W mgłę. Oną mglistość szarawo-fioletową, miejscami niebieską, która sprawia, że wszelkie brązy i zielonkawości onej zimy widać bardziej ostro i wyraziście. Właściwie neonowo. Drepcze sobie człowiek po ścieżce, po której przed nim od wielu dni nikt nie szedł, błocko zbiera na końcach portków, ale szczęśliwy jak świnka w kąpieli. A przecież ni słonka nie ma, ni widoków jakichś, przecież to tylko i wyłącznie… las.

Co nie?

A jednak wiem, że bez niego nie mogę, nie umiem zyć. Niezależnie od tego czy to iglasty, czy jednak liściasty, a może mieszany. Czy wszystko błotniste, czy jednak wodniste… bo przecież przechodzisz obok onych krowich dziur… ekhm, no tak się nazywają, sorry, zapewne i tym były, kamiennymi misami, które sprawiały, że woda stała w nich nawet wtedy, gdy było gorąco. Teraz zarośnięte dookoła drzewami błyszczą srebrzystym błękitem i czarują. Rzućcie po lekkim lodzie, które je skuwa czekoladową kulkę, a usłyszycie najbardziej niesamowity: świszcząco – ptasi dźwięk. Jakiś taki kosmiczny lekko, jakiś taki ponadnaturalny. Chciałoby się tutaj zostać. Usiąść na tej mokrej, lekko omszonej ławeczce i nie odchodzić. Złożyć ofiarę z dziewicy, albo i kilku, potem zatańczyć ze stojącym kamieniem, którego zwiemy Pradziadkiem z Wyspy Wielkanocnej, wiecie, tym z grzywką zieloną, lekko loczkowaną… wszystko jest takie tutaj normalne. Nie docierają durne polityki, nie męczą człowieka kolejne pierniczone wieści.

Po prostu… w dziczy jestem.

Dziczą jestem.

IMG_5179

Wyłazi człowiek jednak z lasu. Wdrapał się w górę i prawie zjechał na mokrych liściach, znaczy na własnych czterech literach, w dół. Wiecie, zgodnie z wszelakimi prawami fizyk różnorodnych. W końcu tutaj nie latamy… no dobra, nie zawsze. Teraz, brodzimy we mgle ku Lilleborgowi. Ku onym skałom na szczycie, ku onej prawie fosie, mostkowi, którego przejście seryjnie nastręczało problemów. Trzeba było się wykazać wyższą gimnastyczną sprawnością, coby nie zjechać w dół. No i nie zatonąć. Ale człowiek lezie. Bo ona cieniutka lodowatość w dole tak dziwnie zaprzecza onej ciepłocie tutaj, ponad mostem. Bo przecież przymrozku nawet nie ma.

No dobra… ale nadal mglisto. Zauważyliście, że pnie drzew porasta czasem taka błękitnawa grzybiowatość? Nie? No to porasta u nas i genialnie świeci w tej mglistości. Na czarniawej, śliskiej, łagodnie gładkiej korze, zdaje się być najcudowniejszymi klejnotami. Jakże niesamowitymi, inspirującymi. Czarownie przyciągającymi. I te brązowatości miedziane między pniami i te węzły mgły gdzieś tutaj związane, tam znowu rozplątane, a tam…

Kto to wie jak się mgła składa i rozkłada?

A w ogóle, to czy jak ona zniknie, to znaczy, że się zwinęła, czy też rozproszyła, a może jednak rozwiała? A może wcale nie znika, tylko staje się niewidoczna? Któż to wie? Kto bada mgły? Mgłystolog? Mglistolog? A może mgłoznawca? Kto tam ich wie, ale na pewno są tacy, co to błąkają się po świecie i łapią w słoiki próbeczki. A może wiecie, samo hodują? Może są mgły plantacje? No i kto je koloruje…

Bo ta teraz taka fioletowa jest!!!

IMG_8437 (2)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.