Pan Tealight i Wiedźma Zatokowa…

„Szkuner, kuter, łajba, łupina, żaglowiec, sterowiec… okręt, dłubanka. Nie potrafili się zdecydować. Kompletnie. Niby wszyscy widzieli co się stało, ale jednak nie byli pewni. Tak, mieszkali na Wyspie, ale jak u wielu rybaków pływanie to mała konieczność, tak i u wyspiarzy znajomość jednostek pływających… poza łódką może, to wiecie, no raczej zbędna sprawa.

A ona…

Pochyliła się i tak jakoś wypłynął…

Właśnie pili herbatę, jedli sernik mrożony lekko, zagryzania lekkiego, orzechowego muesli i wtedy to się stało. Może i powinni byli poczuć się dziwnie, może i nawet zobrzydzeni, ale wierzcie mi! Przecież to działo się w Białym Domostwie! tutaj sporadycznie coś kogoś obrzydza, tutaj rzadko ktoś czuje się dziwnie poruszony, tutaj jakoś no, raczej trudno wzburzyć mieszkańców…

Pochyliła się…

A on stuknął o drewnianą podłogę i zniknął.

Może dlatego nie byli pewnie co do rodzaju, ale byli pewni co do miejsc, jakie odwiedzał. Morskich, wilgotnych, rzecznych i jeziornych, stawowych nawet, a może i bagnistych? Tylko dlaczego w niej? W Wiedźmie Wronie Pożartej, która co jak co, ale do łódkowania się nie miała dobrze! Oj nie. Do bujania, podskakiwania na falach, do wszelakich transportów wodnych, do słoności, ale i słodkości wody. Do mieszania fal i akwenów do wielkich i małych zbiorników…

Tylko… dlaczego właśnie dzisiaj? Dlaczego przy herbacie?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

IMG_5556

Z cyklu przeczytane: „Czarne sekundy” – … zwyczajnie. Po prostu twoje dziecko znika. Niby miałaś przeczucie, że nie zasługujesz na tak piękny cud, jak twoja córka, a jednak, gdy znika, nie wierzysz. Bo jak w to uwierzyć?

Oto opowieść, w której… przykro mi, ale właściwie nic nie zaskakuje. Niewielki wysiłek umysłowy i wiecie kto co i gdzie. Wiecie jak to się potoczy, wiecie w jaki sposób śledztwo pójdzie dalej, wiecie… a jednak i tak czytacie tę powieść. Bo po drodze trafiają się dziwne smaczki. Specyficzności innego świata. Bezpiecznego. Przecież takim miał być.

Naprawdę ciężko dać się zaskoczyć tej autorce, ale to nie znaczy, że książka nudzi, czy odkłada się ją po kilku stronach, bo przecież chcesz się czytelniku dowiedzieć, czy masz rację? A może te wszystkie fakty nie miały żadnego znaczenia? Może one okruszki prowadzą całkiem w inna stronę? No i dlaczego? Tego przecież jeszcze się nie domyśliłeś, a może jednak?

Czy wiesz dlaczego zniknęła śliczna dziewczynka?

IMG_5339

I szaro…

Powinnam tęsknić za rozświetlonymi oknami, za światłami wystaw, za całym tym blichtrem… za ozdobami, brokatem, połyskliwościami. Może i wielkimi akwariami, sklepami, wszelaką głośnością, a jednak nie tęsknię. Kiedyś wydawało mi się, że to wszystko może w końcu się zawalić z takich powodów. Kiedyś ludzie rzucali mi w twarz, że przecież będzie to zamknięcie i niewola…

Hmmm. Mylili się.

Oj, oczywiście, że czasem mam ochotę na wielkie zakupy. Na coś całkowicie innego, ale przecież wciąż tutaj, na tej Wyspie, są miejsca, których nie pomacałam, więc nie ma boja. No dobra, czasem nawet chce mi się w jakieś inne całkiem miejsce, w którym nie ma nic, kompletnie nic znajomego… wtedy wiecie, stawiają u nas Lidla i styknie. Teraz w planach wielkiej rozrywki będzie Rema 1000 i oczywiście owe dwa sklepy całonocne, które wciąż uważam za kosmiczną durnotę. Sprawdziłam. W sobotę wieczorem w centrum miasta… znaczy Nexø, żywych dusz dwie można obaczyć. Może i martwych więcej, ale akurat nie te liczyłam. W Lidlu cztery osoby plus kasjerka. Wykupili króla Guleroda, co trochę mnie smuci, no ale, nie można mieć wszystkiego…

A rozrywka?

Tak się zastanawiam… czy ludziom serio rozrywka kojarzy się wyłącznie czymś poza granicami własnego kraju, czy nawet województwa? A może jednak uznają za nią wyłącznie wielkie zakupy, drogie marki i wielkie sklepy? Chyba sporo lat życia poza kontynentem strasznie mnie zdziwaczyło. A może znormalniło? Bo widzicie, dla mnie rozrywka to spacer, zdjęcia, starocie prastare i oczywiście świeże powietrze. Nie potrzebuję głośnych premier filmowych, ni polityk nachalnych… wychodzi na to, że stałam się Tubylcem. Oj dobra, może większość z nich rzeczywiście polazła na spotkanie w Remie 1000, bo dawali gratisy, ale tutaj ludzie zawsze pójdą na darmowe, no i jak dają ciasto.

Jak wszędzie…

IMG_4783 (2)

Poza tym…

Genialna, cudowna, niesamowita mgła spowiła Wyspę. Wiecie taka, od której długie światła się odbijają. Ściana, lekko tylko przepuszczająca samochody. Przechodząc przez nią rozrywasz cudowną jedność, która, cokolwiek zrobisz, znowu nią będzie. Rozerwą się strzępki, ale zaraz zwiążą po chwili. Mleczne wszystko, a każde światło w mroku wygląda jak element UFO.

A może to my jesteśmy UFO dla onej mgły?

Bo widzicie, havgus to jedno, ale mgła… mgła na Wyspie wcale nie jest aż tak częsta. Coś tam czasem się unosi nad bagnami, coś kula nad jeziorkami, ale taka mgła, by aż wydali ostrzeżenie… zdarza się rzadko. I raczej mało kto potrafi w niej jeździć. I nagle rozumiesz co to znaczy być odciętym od wszystkiego. Wystarczy zatrzymać się – ale bezpiecznie odstawcie autko – gdzieś tak przy polu, z boku las, z prawej brak drogi, z lewej ino leśny dukt… i mgła. I ty w środku niej i nic poza wami.

Jest… cudownie.

Miękko tak, nic nagle nie ma twardych, ostrych krawędzi, nic nagle nie denerwuje, nic nagle nie denerwuje, nic nie grzeszy, bo przecież miękkość wszystko łagodzi. I obyczaje i dziwne religijności i wszystko inne. Ale poza tym wszystkim, poza oną łagodnością i prostotą szarości; poza cieniami, teraz dziwnie przyjaznymi, wszystko jakoś tak… pachnie. Cudownie i chłodno, lekko północnie, choć przecież jest dość ciepło, lekko słodko, ale i jakimiś kwiatami, lekko owocowo, ale i przyprawami, lekko tak pachnie. Pachnie i włazi w człowieka, i nagle człowiek staje się…

Lżejszym i pogodniejszym sobą, który tak niewiele potrzebuje. Oj tak, ta dziwna mgła zdaje być skumana z jakąś formą ascezy… dziwna sprawa.

Dziwna.

IMG_5108

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.