Słuchając wiatru…

„Najpierw jest CISZA.

Pojawia się nagle, od razu dziwna, tak pełna, dokończona. Tak subtelnie emanująca dumą ze swego dopracowania i siłą spełnienia. Przerwą ją na chwilę wrony, które okrążą mój dom kilka razy, z całych sił, głośno łamiąc czar powszechnego braku dźwięków, a potem umkną wgłąb Wyspy.

Nadchodzi sztorm, a my czekamy… Ciało zdaje się buntować przeciwko wszystkiemu, ale umysł… umysł czuje, że granice się rozmywają. Że tak naprawdę nic i nikt nie jest w stanie go powstrzymać… i szaleje.

Pan Tealight widział, co się dzieje z wiedźmą, ale postanowił nie ingerować. Nawet on nie posiadał takiej mocy by sprzeciwiać się połączeniu Pożartej Przez Książki i Matce Wyspie. Zmaganie się z kobiecą logiką i sposobem mylenia było trudne przy pojedynczej osobie w jednym ciele… niemożliwe gdy w grę wchodził wiatr i trzy dusze w jednym ciele. I Wyspa. Nie, lepiej nie zwracać na nie uwagi… tak zwyczajnie jest lepiej.

Cichutko zagwizdał na uciętą główkę, która ostatnio bardzo silnie, dziwnie drżąco, przyciskała się do jego śladów. Jakby pragnęła wchłonąć w siebie każdy przejaw jego istnienia. Nie odczuwał zażenowania. Był raczej przyzwyczajony. Robił przecież to samo… Nie wierzył, że teraźniejszość jest wyznacznikiem wszystkiego. Właściwie nie wiedział w co wierzy? Wracając do „Sklepiku z Niepotrzebnymi” wciąż podnosząc głowę, by wzrokiem odprowadzić niknące w oddali ciała wron, zastanawiał się co przyniesie tym razem wiatr…

TAKI WIATR…

… ale to wszystko wydarzyło się dwa dni temu. Dwa dni temu ratował Wronę Wiedźmę, którą zaatakował wiatr. Tuląc ją czuł jak strony w jej ciele dygocza, jak pragną się ukryć, jak trzy dusze w niej łkają i boją się… To minęło. I dobrze, bo pierwszy raz nie wiedział co zrobić.

On nie wiedział…

Książki musiały pomóc. Szczególnie te pachnące szyszkami, żywicą… oraz ta jedna tak niespokojna, tak cicha, a jednocześnie głośna… No i ta tak niespodziewana, brutalna i krwawa… od dawna upragniona…

Tak „Ymar” Magdaleny Marii Kałużyńskiej wskoczył do rodziny nosząc numer 1217 Powszechnego Spisu Książkowej Ludności.

PS. Recenzje: „Sosnowe dziedzictwo”, „Akacja”, „Szaleństwo aniołów”, „Pensjonat Sosnówka” – przed premierą.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na Słuchając wiatru…

  1. Lena173 pisze:

    Bardzo pokaźna ta Twoja książkowa rodzina 😉

Dodaj komentarz