„Było cicho.
Nie jakoś zaskakująco, czy też dziwnie cicho, ale raczej przerażająco, niespokojnie, obskurnie dziwacznie bezgłośnie. Wiedźma Wrona Pożarta wsłuchała się w siebie i ze zdziwienia upuściła misia. Miś oburzony odbił się od trawy i parskając na ową jej wiekopomną sklerozę – dziwnie bezdźwięcznie – oddalił się w pluszowym, miękkim zgorszeniu.
Nic nie wydawało odgłosu, wszystko nie tyle zamilkło nagle w jakimś teatralnym oczekiwaniu na przybycie wiekopomnego zła, z prezentami oczywista, ale raczej coś pokrętnie i w kompletnym sekrecie kombinowało. Nie tyle wstrzymało oddech i inne, owe nazbyt dźwięczne funkcje życiowe, co raczej rozmyślnie wymazało ścieżkę dźwiękową… do życia.
Nawet kartki w Wiedźmie ucichły. Serca nie napędzały albumowe strony. Cieniutkie, te zawsze szeleszczące, tym razem dziwnie zmiękły i milczały… oznaczać to mogło tylko jedno. Wielką Próbę! Zresztą jeżeli ktokolwiek ze zgromadzonych na ściernisku – oraz okolicznych stanowiskach wszelakiego oskrobywania, pillingów oraz akupunktury bolesnej – miał jeszcze jakieś wątpliwości zlizując z palców, macek i rogów lepką watę w jaskrawo zielonym kolorze, gigantyczna płachta z krzywo wypisanym hasłem: MISZCZOSTWA W ZWYCZAJNOŚCI, mówiła wszystko.
… znowu tak naprawdę nie wiedzieli co robić, ale się postarali. Przygotowali miejsce i przekąski, mając na uwadze różnorodność dostępnych, niepotrzebnych żołądków. Były suweniry i oczywista w takim świecie upominki dla suwenirów i… Było wszystko. Nikt nikogo nie pominął, nadepniętych też było niewielu i tylko dwóch zmiażdżonych na amen w pacierzu. Ale się nie skarżyli na swój los.
Po prostu każdy chciał spróbować.
Bo jeśli to takie super i dla tak wielu, to dlaczego nie?
Jeżeli możliwość dopasowania się do definicji gwarantuje nie tylko pożyczki z niskim oprocentowaniem, ale i prezenty, zniżki w publicznych toaletach, czy też pięć kawałków srajtaśmy więcej, więc czemu nie? Dlaczego nie spróbować. Zwyczajnie się zezwyczajnić… tylko jak to się robi? Jakie się ma do tego mundurki i wytyczne? Czy przysługuje jakaś dieta, czy też trzeba specyficzną targać swoje ciało? A może są do tego wymienne wtyczki i zestaw do higieny intymnej?
Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki w owej ciszy, nie szeleszcząc, tuląc złapanego Misia, zwyczajnie udała się do Piłata po ręczniczek i mydełko zapachowe… i jak najbardziej poprawnie, ruchami zatwierdzonymi przez NFZ, umyła od tego wszystkiego wszystkie ręce.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Recenzja: „Córka czarownicy”
Tak się dzieje, gdy nagle trochę wymiata tych bardziej głośnych turystów. Gdy Turyścizna Zmotoryzowana, starająca się odzyskać młodość i za wszelką cenę – najczęściej widocznie wielezerową, udowodnić swoję kulowatość… wraca do pracy. Nie ma motorów i wózków z wrzeszczącymi dziećmi. Za to spojawiają się starsi panowie w pasiastych koszulkach, opalonych skórach, zbielałych włosach i zawadiackich minach. Bujają cię w porcie i suszą gacie na sznurkach, malowniczo… starsze małżeństwa, dziwnie nostalgiczne, zawsze mające chwilę by posiedzieć na ławce i przyjrzeć się kotłującym się chmurom.
Świat Wyspy przechodzi w kolejną fazę letnią. A na ulicach ganiają się pierwsze jesienne liście. Jakoś dziwnie namolne i spragnione uwagi, a może jednak nie… może przed czymś uciekają i tylko my niczego nie wiemy, nie widzimy, nie czujemy?
Bo jakoś jest inaczej… tylko nie do końca wiadomo jak. Czy w powietrzu, czy w podziemiu, a może gdzieś w wodzie?