Moje życie to symbole. Poszukuję ich, wytapiam skrupulatnie z codzienności, lub wprost przeciwnie same mnie znajdują. Jakby tylko czekały na mnie za każdym progiem, kryły się w cieniu uchylonych drzwi, czaiły we wszystkich zakątkach i załamaniach ścian wykorzystując wszystko to co niejednoznaczne, niepełne. Dla mnie wszystko ma duszę i to co najmniej jedną… Sparaliżowana ciągłym strachem, boję się, że nie będę w stanie odczytać ich przesłania.
Że nie zauważę tego, co dla nich tak jasne.
Przegapię podpowiedź mojego życia…
Moje życie naznaczyły symbole.
Przepowiednie.
Przeczucia i wizje.
I… krzyżyki.
Jestem jak Pytia.
Siedzę na tym chwiejnym trójnogu i ciągle snuję prorocze myśli, plotę o obrazach, które zwidują mi się odbite w kłębiącym się dymie. I tylko grzybki odstawiłam. Nie potrzebuję, jestem wystarczająco szalona!!! Kątem oka wyłapuję cienie, które dopiero stoczą przede mną swą bitwę o pierwszeństwo przedstawienia swej wizji. Mam swiadomość, że nadejdą niezależnie ode mnie.
Niezależnie od którejkolwiek z nas… niezależnie.
Przez tą całą, jak wielu zwie, ponadnaturalność – dla wielu świrowatość zwyczajną – gromadzę przedmioty silne i fascynująco przesączone moją nadzieją, że tak będzie, lub też magiczne własną mocą. Dla wielu to śmieci… dla mnie cząstki dusz.
Dla jednych niezauważalne, dla mnie są tym, czego nie mogę przegapić. W całkowitą nieskończoność…
Od początku do końca, tego, który pożera początek i jednocześnie ofiaruje go swym własnym zakończeniem. Węża Apophisa. Uroburosa… Bo moje życie ciągle zatacza krąg i zawsze przechodzę przez to miejce zwątpienia by potem znowu mieć nadzieję, że akurat to miejsce w życiu zostanie mi choć raz oszczędzone… choć też mam w sobie to przekonanie, iż to niemożliwe.
To jak listnosz. Czasem przychodzi codziennie 🙂
Tym razem Wydawnictwo Replika oraz Portal Kryminalny, dziękuję!