„Nagle BUF nagle PUF, ich para speców dwóch, rozmyślnie dorwała się do niej i ufffffffffffff…
Właściwie mieli najpierw zacząć rozmyślnie powoli, jak te żółwie, z wiekową, pomysłową i wyrafinowaną lekkością; machając jej cukierkiem przed nosem, paczką książek i dwoma pluszakami… choć inni mówią, że jak słonie ociężale mieli zacząć, choć też i wytwornie, bo tacy są… Ale jak zwykle pomysł zderzając się z codziennością tylko pisnął i dał nogę. A nawet wszystkie cztery, którymi wykończył drobiąc wycinankę, rogi karteczki, na której powołano go do życia. Bez planów Wielkiego Planu zapanowała swawolna anarchia, rozpuszczone włosy, rozdarte gorsety, połamane obcasy i latające elementy bielizny nader żeńskiej, a przywiązana do zmrożonego, lekko i łzawo topniejącego bałwana Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki, płonęła wściekłością. Pluła malowniczo jadem, czasem nawet wydmuchiwała uszami kółeczka z krzyżykiem, a odbytem… cóż, też była kształtnie kreatywna.
Pan Tealight zdawał sobie sprawę z tego, że będą problemy od samego początku, od chwili, gdy zaczął montować kamerkę z gnomami, coby uwiecznić to dla ubawu potomności i poprawy finansowej. Inwentaryzacja Wiedźmy Wrony!? Serio? Ale kto to wymyślił? Faceci w garniturkach i butach na wysoki połysk, których malutkie wycieraczki na czubkach i trolle na końcach sznurówek pluły i czyściły, pluły i czyściły i pluły i czyściły… I naprawdę nie znały jej. Nie wiedziały, że tego lepiej nie dotykać! Że to boli, a klątwy są nader skoczne i chętne przylepić się do kogo tam popadnie, a już obcy w lakierkach zdawał się nęcącym pomysłem. Ale miały swoje wytyczne. A Pani Wyspy zachciało się rozrywki, której obecnie szczerze i głośno żałowała. Ale było za późno. Przywiązana sznurami, kablami i koronkową firanką do drzewa – Czereśni Strażniczki – jej nietypowa Wiedźma została poddana woli Wielkich Mierniczych i Pomierzaczy. Chcieli wiedzieć co i dlaczego, ile zostało i ile weszło gdy wyszło, jak się skumulowało i jak przetworzyło. Chcieli wiedzieć. Nie poznać. Wiedzieć wszystko. Ot tak zwyczajnie w tabelkach. Lub w postaci wykresu. Brak współpracy jednostki mierzonej przewidzieli. Opór dookolnych jednostek też. Nawet pole siłowe i zestaw klamerek na nosy.
A jednak coś poszło nie tak…
I ngale BUF i nagle PUF i para i gdy pojawił się Pan UFF było zwyczajnie po wszystkim! Ale obrażona Wiedźma Wrona bolała fizycznie.
I to kurcze przed JULem!”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Nie robię rocznych podsumowań i nie planuję czasu, który ma nadejść. Jeżeli coś mam zacząć, zaczynam to, jezeli cos mam skończyć, kończę… nie czekam, bo tak napawdę nie mam czasu. W końcu nie wiadomo kiedy naprawdę wybije nam „best before”? Kiedy skończy się ten czas przydatności wszelakim, nigdy przypadkowym okolicznościom? Niczego nie można być pewnym…
… nawet tego, że wstanie dzień!
Czekanie nie ma sensu. Lepiej wypełniać otrzymany czas, niż siedzieć i bezczynnie patrzeć na jego przemijanie, przelewanie, odlatywanie. To dlatego nie posiadamy od razu wielkiej mądrości, dlatego uczymy się, ale też dlatego zapominamy… Czas nas zmienia. I w rzeczywistości teraz, w tym momencie i miejscu, możemy udźwignąć tylko tyle wiedzy i doświadczenia…
… ale czasem ważne jest, by przeszłość kopnąć w dupsko na dowidzenia, a czasem zatrzymać i tulić.