Pan Tealight i Patologia Uśmiechu…

„Kiedy ostatnio ktoś powiedział do Wiedźmy Wrony Pożartej – ona ma taki cholerny talent, że przyciąga ludzi, co to „życzą dobrze” i pragną być wielce tam „nauczycielami” głupiutkiej istoty (ona tak chyba wygląda, co nie?) – UŚMIECHNIJ SIĘ! Anioły Ci dopomogą, wskażą drogę, módl się o wskazówki! Czekaj na znaki!!! Popłynął z jej głodnych i smutnych, choć wściekłych oczu jad. Potem zbryzgane nim odzienie zaskoczonej osoby zajęło się od jasnych, niebieskich w swej bieli płomieni – ot maleńki piorunek, bo tik nerwowy wyłączył lewe oko, więc poszło ino z prawego… a potem nastał Armagedon. Niewielki też, ograniczony geograficznie do Pierdolonego Słoneczka i ziemi dookoła niej, aczkolwiek jakże widowiskowy! Gdy w końcu pierdykła kometa w ziemię i radośnie zaczęła trelować: Eeeeej Makarena! Wydawało się, że… A jednak Słoneczko przeżyło. Spojrzało dziwnie na Wiedźmę i z wyrzutem w głosie, co to sprowadza wieczne potępienie i wyrzuty sumienia na wieki wieków amen rzekło: nie spodziewałam się, że użyjesz takich słów. Ja chcę dla Ciebie dobrze, przynoszę Ci radę, pragnę przecież tylko Twojego szczęścia…

To wtedy Wiedźma Wrona zdębiała.

Pan Tealight zdążył zrobić na drutach ciepły szalik i ozdobić go żołędziowymi czapeczkami. Bo Wiedźma uprzejmie i całkiem honorowo chyba, zdębiała się od razu do formy dość sporawej. Nawet mobilnie przesuwanej, aczkolwiek z wybitnie dziwną miną kory. Potem powiesił na niej dwie budki dla ptaków i słomiany karmnik… dopiero wtedy się ocknęła.

Jednak słoma drapie. Nawet zdębiałe wiedźmy?

– Co jest ze mną nie tak? Przyciągam te dziwaczne, radosne istoty, które odmawiają mi prawa do smutku. Tych, którzy moim kosztem chcą poczuć się zbawcami wszechświata, a tylko mnie ranią mówiąc: jesteś niczym… Wielkich naukowców, wszystkowiedzących posłańców cholernej Wikipedii. Zawsze nieczułych, a uzurpujących sobie wyższe sensytywności… Zawsze zaczynają zdanie od tego, że mnie znają. Czytają mnie, niby z otwartej książki podobno wyłuskują cytaty, których ja sobie nie mogę przypomnieć, ot skleroza… a potem robią prezent w postaci tuszy mięsa. Albo truskawek, od których dostaję pryszczy! Albo kupują mi zestaw do makijażu. Uszczęśliwiają na siłę. czy im jest z tym lepiej? Oni poczuli się więksi? Mocniejsi? Piękniejsi? A ja nie protestuję, prawda? Nie mówię im, że kłamią, że mięsa nie jadam od wieku, a makijaż stosuję na obrazach tylko!!! Nie mówię… bo wydaje mi się, że oni powinni czuć się lepiej, bo ja i tak się nie uśmiechnę. Bo ja tutaj po to jestem, by oni czuli się lepiej.

Tylko po to… Bo przecież istnieje możliwość, że w cholerę nie będzie lepiej! Nawet więcej niż możliwość.

Wiesz, ja naprawdę wolę już to, że przyciągam zboczeńców. Im przynajmniej jak się da w morde zaskowyczą z rozkoszy. Ci, co mi podobno chcą „zrobić dobrze”, zawsze mnie dobijają. Niszczą. Udowadniają, że jestem niczym, by tylko sami poczuli się lepiej. Jeżeli to ma być część mojej pracy, to domagam się GIGANTYCZNEJ wypłaty i cholernego ubezpieczenia od Popierdolonych Słoneczek!!!

Wiesz… to tak jak z narodzinami. Nie pisał się na nie człowiek, nie składał podania, ot dynda sobie na Drzewie Dusz. Fajnie mu tam. A tu ścisk, krzyk, światło razi!!! I teraz bądź mi wdzięczny, bo ja cię urodziłam. Mi bądź wdzięczny, bo ja cię odkupiłem, daję ci religię, zbawię cię… ale tylko jeżeli będziesz grzeczny i nie będziesz zbytnio zadawał pytań. Po prostu wpasuj się w profil. A ja sobie myślę, że miałam prawo urodzić się gdzie indziej, dla kogoś innego. Miałam prawo mieć szansę! Miałam je, więc kto do cholery mi je odebrał… Mogli mnie wyskrobać. Usunąć komórki, bym mogła polecieć w świat. Wrócić na Drzewo Dusz, do innych, albo stać się chmurą, na chwilę, na kilka lat, wieków… może całe życie?

Nikt z nich nie pamięta życia przed życiem i nie wie co będzie potem. A ja już umierałam. To nic, nic to. Po co się bać? Uzurpują sobie wiedzę o tym, czego nigdy nie pamiętali, zbyt ludzcy. Nie dbają o życie, tylko te ideologie. Religie. Wierzenia, pokazy mody, klęknij, wstań, gimnastyka dla każdego… nie dbają, nie pamiętają, nie wiedzą.

Więc dlaczego? Przecież NIEŻYĆ nie jest złem. To też nie zbrodnia, ot stan skupienia, a nie ODKUPIENIA!

Bycie drzewem jest prostsze, tylko ta kora… wiesz, jak dla mnie naprawdę słabe nawilżanie. Choć intrygująco się kształtuje… no i te penisy. Dlaczego mężczyźni obsikują drzewa? Muszę to przemyśleć, nie sądzisz?

Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki strzepnęła z ramienia żuczka, wydłubała z uszu żołędzie i poszła wirującą ścieżką do swojej Chatki. Zgubiła się tylko cztery razy, co było naprawdę dobrym wynikiem… jak na kogoś, kto właśnie się odkorował.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Wyspa się wietrzy, wszystko się rusza. Wielkie kule wiatrów miotają się po ogołoconych ze zboża polach. Tu, tam znajdą kilka porzuconych kłosów, ot zabawy, by kogoś połaskotać, by kogoś wkurzyć. Ot by roznieść ziarna, zasiać tam, gdzie ich nie chcą… bo dlaczego nie.

Jeżeli można, to trzeba!


Recenzja: „W objęciach lodu”

I got awesome mail from Kathy on Monday! Thank You so much, You made my day like… well always!

I loved the butterflies and Monsters of course!

I love everything!

I cudownie błękitna kartka od Izy!!! Nic na to nie poradzę, jestem uzależniona od poczty… jak listonosz na Pierdziku mija moją skrzynkę i nic do niej nie wrzuca, jak nie łomocze mi w drzwi, czuję się… źle.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz