Pan Tealight i Wiedźma Wiedźmy…

„Tradycją jest, że każda Wiedźma ma Wiedźmę, ta znowu swoją Wiedźmę, ta kolejną… i tak wiecie, aż wam się w głowach zakręci i zrozumiecie permanentną głupotę tego pomysłu – więc nikt nic nie wyjaśni. Bo po co? Ale Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki i w tym zakresie odbiegała od i tak sprzecznych wiedźmich norm. Ona miała ich Trzy! Choć Pan Tealight podejrzewał, iż liczba onych, owa dziwna ta, zdolna była fluktuować z wielką chęcią i obrzydliwym entuzjazmem, komplikując to, co i tak było skomplikowane! Często zbyt bezczelność przybiera różne formy…

Czasem, gdy Wiedźma Wrona siada na Gulehaldzie – Żółtej Dziwnie Skale Przodków – i myśli… co jej się niestety nadmiernie często zdarza… Taka niewidoczna, a jednak obecna. Wtedy nie ma jej, ale są one. I wtedy ich myśli układają się w obrazy, które wirują, plączą się i łączą, nie bacząc na konwenanse. Rozsnuwają się nad morzem, bawią a chmurami i plączą ścieżki ptakom. Podobno żywią się wiatrami, ale nikt nigdy nie starał się tego udowodnić, obawiając się nazbyt dwoistego wymiaru… tych no ekhm! wiatrów! Złe myśli mają kształt odświętnych stołów i sztywnych przy nich ludzi w sztywnych ubranakch przy sztywnych potrawach – poza galaretką, ta się zawsze kolebie… Są przerażające! Zawsze gdzieś kształtuje się Zła Królowa i wtedy z ich Trzech robi się tylko jedna Wiedźma Wrona. A dobre… oj tak, dobre myśli mają kształt smoków i potworów. Są jak opowieści, barwne i trudno chwytliwe.

Gdy tak siedzi niby sama jedna Wiedźma, widać, że ma dziób i skrzydła. Widać jak czasem gubi pióra i literki.

A gdy gubi tak siebie, znowu wystają z niej one Trzy.

Co widzi Wiedźma Wrona gdy tak siedzi i myśli? Nie wiadomo, ale myśli mają to do siebie, że łatwo się je wiąże w kłębki. Pan Tealight zdejmuje przędzę myśli z kominów i drzewa, z płotów i traw i na drutach robi z nich skarpety. Bardzo ciepłe! Nie do zdarcia! Bo wiedźmie myśli najlepiej jednak czują się w dolnych rejonach…”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)


Z cyklu przeczytane: „Łowca czarownic. Świt demonów” William Hussey – opowieść z wiedźmami, klątwą, demonami i przeznaczeniem!

Młody bohater, który ma dość specyficzne – choć jak dla mnie wcale nie – zainteresowania, jest odludkiem. Kto by chciał się bawić z dziwakiem. Ma życie takie zwyczajne, pracujących rodziców… ot nuda! A potem, potem wszystko się zmienia. Rzeczywistość zmienia się w tą nieistniejącą poza komiksami i książkami, a zwyczajność staje się… inna. Pełna przeznaczenia, niedopowiedzeń i wkurzajacych dorosłych.

A potem nadchodzą demony.

Powieść szybka, trzymająca w napięciu, choć przyznam, że jak dla mnie zbyt młodzieżowa i nie wymagająca większego wtopienia się w treść. Za to film byłby z tego świetny! Pewno ktoś już nad nim myśli!

Aaaa!!! Dostałam planowaną na 26 czerwca powieść „Handlarz śmiercią” duńskiej autorki Sary Blædel! I od razu zabrałam się za lekturę, oczywiście z czystego fanatyzmu i patriotyzmu, a co! Opowieść jak najbardziej kryminalna, dwie bohaterki, intrygi, morderstwa i zwyczajne życie!

I może szansa dla mnie, żeby przeprowadzić wywiad z Autorką? Oj korci mnie korci!!! Tym bardziej, że jest ona i Wydawcą!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz