Na kanapie…

Na kanapie był konkurs – kocham te ich konkursy, wyznaję pełne uzależnienie… A napisałam (jako Kobaltowa Wrona):

„No dobra, wstałam. Jejku, nie masz żadnej potrzeby, żeby mnie tak walić tą różdżką. Durny chochlik… Nie, wcale nie obleję kolejnego egzaminu – No pewnie, że się uczyłam, gnido włochata ty jedna! Umyję tylko zęby, nie bez zaklęcia na urode, to i tak w niczym mi nie pomoże, w końcu jestem najstarszą uczennicą. I to nie najlepszą, wiecznie mi o tym przypominasz… Wiesz co, naprawdę w upierdliwości przodujesz. Choć, idziemy na egzamin. Weź, przestań szarpać moim workiem, tumanie pomieszasz mi wszystkie mikstury, wiesz, ze zawsze odklejają mi się nalepki na słoiczkach… No dobra dobra, jesteśmy na miejscu… Dzień dobry. Tak Panie Profesorze, oczywiście, zawsze o tym pamiętam. Tak jestem przygotowana. O! dziękuję za wyciszenie mojego chochlika, tak wciąż nad nim nie panuję, oj przepraszam, co tutaj tak biało…. tak dziwnie biało…. zaraz gdzie wszysyc są? O kurcze! Moje miksturki, pomieszały się, a w worku mam dziurę… ech! no dobra… to zdałam czy nie?”

Wszystko to, by wygrać „Czaropis”, nie udało się, ale książkę i tak chcę 🙂 a poniżej moje skarpety na Samhain – niezłe, co nie 😉 Wielka Bogini ile ja mam lat? 😉 na miotle podwiewa, powinnam przemyśleć długie gacie!

Żeby nie było, wygrałam wczoraj 😉 Zamiast „Czaropisu” będą „Nienasyceni”. Ale jak ktoś chce żebym napisała recenzję, to ja chętnie przyjmę książkę 🙂 No i jak?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na Na kanapie…

  1. Dzięki za miłe słowa 🙂
    Ja muszę przyznać, że Twoje konkursowe odpowiedzi zawsze czytam z dużą przyjemnością 🙂

  2. Iza Wójcik pisze:

    skarpetki odjazdowe, długie gacie do kompletu muszą być:)) chochlika pozdrów, pa

  3. Agata pisze:

    Cóż do recenzji już Czaropisu nie mamy, nom ale może kiedyś w przyszłości zaskoczymy Cię jakąś piękną książką jeszcze 🙂

  4. chepcher pisze:

    „Kociołki we wszystkich rozmiarach – niezależnie od wielkości ofiary, każde mięsko zmięknie; piece do pieczenia niekoniecznie grzecznych dzieci, łopaty piekarskie i wszelkie poprawiacze smaku! W cenie promocyjnej konserwowane gałki oczne, przydadzą artstycznego nieładu każdej potrawie! GAŁKI TAKŻE W WERSJI PIKLE!” Chepcher Jones „Sklepik z Niepotrzebnymi”

Dodaj komentarz