Zawsze czekam na pocztę. Na listonosza w małym, pomarańczowym autku, albo jeszcze lepiej, na większy, biały samochód, z którego wołają do mnie ogromne paczki… wołają, ale wiedzą, że nie są dla mnie. Po prostu przepraszają, obiecują, mamią… Oczekiwanie jest okrutne. Jak nadzieja. Nienawidzę nadziei. Posiadania jej i ciagłego wypierania się. Czekam na listy, paczki, jakbym tylko to miała w swoim życiu. Jakby tylko to trzymało mnie na ziemi…
To chyba tak jak z książkami, uzależnienie, panika, piętno, zniewolenie… a przecież listonosz nie zawsze przynosi dobre wieści…
Dziś nic nie przyszło. Z jednej strony może uniknęłam zła, które dopiero czeka, z drugiej… nie dokarmię nadziei.
„Chcesz uczynić Samhain naprawdę nieprzewidywalnym, zadzwoń do Wujka IGORA!!! Wymiana wszystkiego, bez wpływu na wygląd. Włóz rękę do koszyka z niespodziankami i wyjmij w zamian wątrobę stryjka! POZWÓL SOBIE NA WIĘKSZĄ ODROBINĘ SZALEŃSTWA – powrót do własnego ciała niemożliwy… – wizyty w godzinach wszelakich, UWAGA!!! nowa, niewątliwie szkodliwa usługa!” Chepcher Jones „Sklepik z Niepotrzebnymi”
„Chatki na kurzych łapkach (dostępne w wersji innoptaczej), zagubione chałupki bagienne wraz ze złudnymi świetlikami, domki z głębin lasu z dodatkowym mchem i zestawem bardzo ruchliwych robali – czyli WIEDŹMIE M1 POWRÓT DO KLASYKI!!! W promocyjnej cenie zapleśniałe jaskinie.” Chepcher Jones „Sklepik z Niepotrzebnymi”