Wiedźmy Pożartej Przez Książki walki…

Pan Tealight często się zastanawiał, poszerzając swoją wiedzę o kompletnie zbędnej światu Wiedźmie Wronie, że jakoś na wszelaką „zbędność” i „niepotrzebność” – świat marnuje sporo czasu i energii. Chociaż nie do końca rozumiał taki bieg wydarzeń codziennie niecodziennych, a przede wszystkim to, dlaczego ostatnio przy uchu Wiedźmy kołysze się małe, nadmiernie włochate, ssące kciuk Yeti… a w głowę stuka ją oderwana bestialsko, wciąż soczysta kończyna górna – wybitnie męska – to nie mógł pozbyć się wrażenia, że tego wszystkiego jest zbyt wiele.

Nawet dla niego.

Widok Chochela – marnego chochlika pisarskiego, który plącząc się w opadających w kierunku wybitnie nieatrakcyjnych kostek, wielkich czerwonych gaciach z Mikołajem… biegł z notesem i garścią ołówków w kierunku zwiniętej na plaży Wronie – ucieszył go. Chociaż przerażało go to co widział, nader bardzo. Przerażało go to, co niewiadome, a już zbędne, to co zastąpi oderwaną rękę, zwaną Grabą oraz włochate Yeti.

Jak pokręcona może być wyobraźnia? I do dzioba! Jak wiele można stworzyć w jednej głowie historii… głowie doprawdy niewielkiej, nawet skromnie owłosionej w miejscach gdzie należy.

Po co te walki bohaterów? Po co im owo pisanie? I dlaczego napisane nie zawsze jednakowoż znika?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Książki… książki… książki…

W końcu wymarzone – wygrane na stronie Wydawnictwa Esprit„Hyperversum”, a poza tym dopełnienie „Latarniczki” i coś jeszcze 😉

No i oczywiście cudowna historia zaskakującej kobiety – zwykle nie przepadam za poznawaniem Autorów… jakoś tak niektórzy potrafili zepsuć nawet swoje super opowieści, swoimi niebzyt super osobowościami. Ale Jolanta Kwiatkowska jest inna. Powiedzieć, że ma dystans do siebie, to mało… 🙂

PS. Recenzja: „Pisać skutecznie” i „Pamięć krwi”.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz