„Malutki – choć wielu zdawało sobie sprawę, że to tylko wredne Optyczne Złudzenie – Sklepik z Niepotrzebnymi na małej Wyspie, od dłuższego czasu funkcjonował także jako specyficzny konfesjonał. Taki, w którym powiedzieć wszystko można, wyżalić się, nie zbiją… chyba?
Jednak takiego gościa Pan Tealight się… spodziewał.
Czekał na Smutne Kalorie od kilku lat. Wiedział, że wykopały sobie norkę w cebulkach Zbuntowanych Tulipanów, które odmawiały wzrostu wiosną, a puchły z dumy zimą, ale nie chciały rozmawiać. Nie były gotowe do dziś. Dziwnie parnego dnia, końca lata i ostrej zapowiedzi mrozów w powietrzu… Tak! Pan Tealight wyczuwał ukochaną Zimę już od miesiąca. A był dopiero koniec sierpnia. Jednak w tym roku turyści uciekli szybciej, nie będzie wiele wekowania, Głód Wielki zaglądał nie tyle w oczy, co we wszelkie dostępne otwory… a Kalorie?
Kalorie śpiewały.
Pojawiły się pod drzwiami sklepiku i nuciły o ogólnej ludzkiej do nich nienawiści. O krematoriach, maszynach do ich dusz spalania, o odrzucaniu ich ciepła… Nuciły wiedząc, że Głód Wielki im przytaknie. Opowiadały o klątwach i modlitwach, o wyniszczaniu ich plemion, o zapominaniu, że bez nich zginą i sły. Bez nich małych, niepotrzebnych, wrednie przeszkadzających.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
No mam listonoszową odstawkę – straszną!!! Powiem Wam, że aż mnie w dołku ściska i ekranik księgarni amazonka.pl liżę – chyba to poczuli, bo bestie zaproponowali mi, że coś wyślą za recenzje małe. No kocham ich… ale obciach trochę, że mój ślinotok zalał im monitorki 😉 Ale w tym miesiącu dostałam dwie książki i cierpię katusze chorobliwie opryszczone i wredne!
Poza tym doła załapałm po przeczytaniu „Królewskie Psy. Morrigan” Piotra Olszówki… będzie recenzja, ale dół polega na tym, że ja takiej książki nie napiszę. I to jest takie coś, co w ludziu piszącym siedzi, nabija się z niego: patrz jaki ten Autor pomysłowy, a jakie przemyślenia, ludzkie prawdy, a ty co, o dupach maryniach piszesz… Ale to dobra zadziora jest, bo na takich, warsztatowo trudnych powieściach (choć to dokładnie 4 opowiadania) człowiek się uczy. Uczy się jak być piszącym lepiej. Jednak doła o tym nie przekonam 😉
Jak czasem mi się trafia, chcę Was zaprosić na konkur nakanapie.pl – który sama wymyśliłam. Może trzeba się wysilić, ale warto. Dotychczasowe wypowiedzi są powalające i będzie trudno, ale w takim towarzystwie to świetne wyzwanie!!!
Aj! No i piorunem skończyłam „Dotyk ciemności” – dobra historia, taka troszkę w stylu Kim Harrison. Ale wolę Kim 😉 mniej penisów! a czasem nabieram aż do nich absmaka… no!!! Recenzja potem 😉
PS. Kiedyś już o tym pisałam, ale wspomnę raz jeszcze… Są ludzie na tej Ziemi, co potrafią tworzyć cuda i zalicza się do nich Nurrgula… polubcie profil dziewczyny, co daje duszę metalom, pręcikom, kamieniom i różnym takim… co tworzy pięknie 🙂
Bo się dopiero dowiedziałam! KONKURS ludzie!!! znaczy się raczej tej płci intrygującej 😉 do dzieła, ja napisałam („Czy można wybaczyć komuś, kto z zawiści niszczy nasze szczęście? Czy sami potrafilibyście wybaczyć?”):
Wybaczyć tak… ale nie zapomnę. Nie umiem, nie mogę. Każdy Twój dotyk, Twoje słowo, wszystko co pachnie Tobą, będzie mi to przypomnać. Nie zapomnę. Wybaczam jednak. Choć to pewnie tylko słowo. Nadal boli, czuję się taka zbrukana. Nie jestem zła na Ciebie, zła raczej na siebie, że pozwoliłam, że sama nie byłam w stanie wygrać! W końcu to moje szczęście było stawką. Tak naprawdę jedyne, co miałam…
Odebrałeś mi to. Z zazdrości? Dlaczego sam nie popracowałeś nad swoimi marzeniami? Moje były takie malutkie i kruche. Tak dla innych nieistotne, ale dla Ciebie stały się celem.
Wybaczam Ci, ale nie zapomnę. Nie mogę, nie umiem, nie potrafię. A moze nie chcę? Bo już teraz nie pozwolę sobie na szczęście. Zawsze, nawet przy najmniejszym poruszeniu w okolicach szczęśliwości, będę myślała o Tobie… będę czuła Twój cień. Oszroniony chłód przenikający mój mały świat, stawiający wyższe mury, kopiący fosy, odrzucający nawet przyzwolenie na zaufanie…
Zabiłeś mnie, więc nie bądź zdziwony!