„Pan Tealight czuł się skrępowany. Całkiem dosłownie i niecałkiem w przenośni. A ONA mówiła. Wykonywała przy tym inne dziwne czynność, które rodziły rumieńce na całym pajęczym ciele Pana Tealighta, oraz całkiem świadomie sprawiały, że ucięta mała główką, zwana Ojeblik, kryła się, drżąć z zaniepokojenia, za zasłonką zlewozmywaka w Zapomnianej Toalecie…
Pan Tealight był skrępowany i… skrępowany. Wolał się nie ruszać, gdy dziwne miarki, nitki i kawałki materiałów oplatały jego cielesność. Czasem bezpieczeństwo, to siła powstrzymania się przed drżeniem, które mogłoby nadmiernie zbliżyć nas ku ostrym szpilkom, lub czubkom nożyczek, dziwnie żywych w gestykulującej dłoni.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Ja zwyczajnie lubię smoki. Taki typ. Nie wiem, chyba człowiek sie rodzi z jakimś smoczym genem, który jednocześnie generuje miłość do magii, specyficznych światów, dziwnego postrzegania rzeczywistości, no i… szaleństwa w pełnym, niekontrlowanym niedopasowaniu. Dlatego lubię DRAGONLANCE.
Po prostu lubię!
Oto trzeci tom cyklu „Spotkania – Mroczne serce”, czyli opowieść o Kitiarze. Coś co znamy, coś czego się domyślaliśmy i kilka zaskakujących wiadomości dla wielbicieli gatunku. W znaczeniu dla tych co lubią Dragonlance. Bo przygodę z tą serią należy zaczynać jednak od innej opowieści! Ta autorstwa Tiny Daniell jest sprawnie napisaną historią dojrzewania do życia inaczej, niż ustaliło to miejsce narodzin, do pragnienia więcej. Trochę bardziej łagodną przygodą.
I cienko ze smokami 🙂
Za to na książce „Rzeczy niekształtne” trochę się zawiodłam. Przyznaję, że fajno kryminał, choć trochę przewidywalny, główny bohater ma naleciałości znanych detektywów, a cała fabuła troszku się mąci… ale jest magia 😉 No i ci najmniejsi są jak zwykle najbardziej fascynujący.
A ja magię lubię! i tych najmniejszych! Poza tym chyba jestem córką od księżycowej strony, więc słońce trochę mnie zawstydza.
Przywitajcie się z Blusiem 🙂 Bluś będzie moją kolejną inspiracją, malutkim, denerwującym, aczkolwiek nader wrażliwym „elementem rodzinnym” kobiet z… „Wiedźmy intuicyjnej” 🙂
Bluś will be my new inspiration for a story called: „An Intuition Witch”. This amazing, little magic creature was created through awesome hands! A Lady who is not just pretty and good, but is also able to find magic, catch it and… put it into creating little fairies, gnomes, dragons… bears, and many more – Say hello to Anna Forrest 😉
Now Bluś is resting after a journey from Great Britain 😉 Thank You Anna 😉
PS. Czytam teraz „Mroczne szaleństwo”… specyficzne, dowcipne, no i ten róż wszędobylski i blondyna 😉 A w ogóle to z rańca sobie stwierdziłam: wcześnie wstałam, poczytam, wiecie cisza i spokój… nagle coś szeleścić zaczęło, jakby moje farby i pędzle wyszły na spacer… spoglądam przez ramię, a tam zając. No taki żywy, no pasztet… rany od kiedy ja już mięsa nie jem, wieki 😉 Bynajmniej… czuję się jak po metafizycznym doznaniu. Jakoś tak na mnie spojrzał, pożuł pędzle i wykicał w siną dal żywopłotu za tarasem 😉 I niby, że co to miało być? Koty, sarny, ślimaki, jeże… mrówki, pająki i inne robalaki… co to zoolog czy cuś? 😉