„Miał wstać jak co dzień.
No miał, problem w tym, że wcale mu się nie chciało… wiedział, że ten jeden z jego braci, to czasem i przez pół roku nie wstaje, ale jakoś jemu nie do końca to odpowiadało, więc… wstawał tak dzień w dzień, robiąc…
Dzień robiąc?
Było to już tak absurdalne, że… w pewnym momencie zaczął mieć wątpliwości i… poddał się im całkowicie. Niby codziennie robił to, co robił, ale jednak, jakoś tak, zaczynał o tym myśleć za wiele. Za wiele myśleć, podmyśliwać, przemyśliwać i zwyczajnie nie chciał, nie rozumiał może bardziej, dlaczego to robi? Dlaczego to mogłoby przestać istnieć i czy wraz z tym, czy wraz z tym on sam przestałby istnieć?
Czy naprawdę określało go wyłącznie to, co robił?
Żył tylko dlatego, iż to robił?
Czy…
Nie wiedział i nie do końca był pewien tego, czy chce się dowiedzieć. Bo czasem, jakoś tak lepiej nie wiedzieć. Posiadanie wiedzy absolutnej i całkowitej, wielowymiarowej, sprawia, że wciąż się szuka czegoś, co jest tajemnicą. Pragnie się skąpać w onej niewiedzy, która jest i jej nie ma i jeszcze…
Nie.
To jest straszne.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Gorąco…
Przez dwa dni wiatry poszalały i wrzątek oblał Wyspę. Ale nic to, wieczory chłodniejsze, czasem nawet poniżej 10 stopni, więc da się oddychać, a jednak, a jednak… no jakoś tak dziwnie jest. Jakby ktoś/coś wyssało z człowieka energię, jakby nie dopuszcczało do jakiejkolwiek radości…
Nawet dziś ten wiaterek i zimno mnie wcale nie podnosi na duchu.
Jakby… no dobra, rzeczywiście manewry się szykują. A jak u nas są manewry, to poczucie/uczucie wszelako wewnętrzne też nie jest dobre. Nie wiem jak to się dzieje, choć z drugiej strony przecież to dość logiczne, ale wszyscy jakoś tak to przeczuwają. One statki na morzu, ta seria a kałaha, bombka tu czy tam, idiota sąiad, co dzieciakom coś kapiszonowatego dał… ubić dziada!
To jest straszne.
Pamiętam, że jeszcze z 7 lat temu przyjeżdżały tu całe jednostki z USA i innych krajów, na takie, wiecie, zabawy w wojnę. A potem picie i tak dalej. Koszary w końcu opustoszały, oczywiście nie wszystkie, bo wciąż mamy podstawową armię, której Putin się czepia ile mu się chce, tudzież jak se przypomni… ale są takie, które niegdyś dano tak zwanym uchodźcom. Wkurwili się za przyrodę i morze pod nosem, czyli to, co dla Skandynawa jest darem największym… i spierdolili.
Ukraina?
A tak, też mamy… i też zaczyna się to, co w Polsce, bo ja mam, to niech ktoś pomoże… i nie wiem już, o co w tym wszystkim chodzi.
Jestem zmęczona.
Jestem zmęczona, ale pada deszcz…
Nagłe wilgotności i ona ciepłość przechodząca gdzieś tam, zanikająca i jelenica, znaczy łania no, w ciąży ewidentnej, która właśnie mości mi się na mojej eksperymentalnej łączce… a tak, mam taką łączkę, miejsce, które budowacze domu postanowili zasypać tym czymś przeciwko chwastom i jeszcze miało oną szmatę na sobie i tak dalej, więc… no co, zrobiłam eksperyment, odkryłam, przekopałam, wciąż wiedziałam, że to ino pył i wspomnienie po ziemi, ale jednak sypnęłam…
A potem dosypałam.
Ale tylko ziarna… i tak już trzeci rok, coraz silniejsza wzrasta.
Przeszłość zgniła, stworzyła jakąś tam ziemię, oczywiście, oto są ino chwasty czy co tam po prsotu przekwitło i się zasiało, rąbane perpetum mobile… jedne rosliny raz zdobywają przewagę, jak ona marchew krowia, która u nas, pewno z powodów genetycznych albo zawartości żelaza w wodzie, zrobiła się różnobarwna. Zwykle ino biała u nas i purpuro i lekko pudrowo różowa, brzegami ciemniejąca… i nagle rozumiesz, że tak naprawdę cokolwiek zrobisz to…
A… łania w ciąży w onych chwastach zwanych łączką…
Kurna, ja mam nadzieję, że ona się na poród nie szykuje.
Ja pierdziu… wciąż zrzucająca skórkę zimową, znaczy futerko, brzuch nisko bardzo, nie no, ja nie mogę, do kogo dzwonić? Ja pierdziu… odbierał ktoś poród łani? Bo to łania chyba, co nie, znaczy z jeleniowatych, no wiem, że sarna i pan sarna to koza i kozioł, a jeleń i pani jeleń to… no łania. Jemu byk. Różnią ich układy oczu, rozmiar, co trudno ocenić kurna jak się nie ma obydwu pań obok siebie, zresztą tak mówić o wadze… ekhm, nie fair! Więc wienie i porostki… i kurna, a co jak ona tam teraz rodzi? Tosz nie pójdę sprawdzić, a zoom ino mi jej zadek pokazuje…
Aaaa!!!