Pan Tealight i Kozak…

„Właściwie…

Wiecie, w dzisiejszych czasach sądzenie po ubraniu, stroju, wszelakich zewnętrznych oznakach… no cóż, jakoś tak zwyczajnie za to można w ryj dostać. Pytasz się troskliwie kiedy poród i cię dama od razu tak brutalnie i to z tymi pazurami plastikowymi, no z plaskacza. Albo gorzej, gazem cię mimo wciąż pamięci o tym, co zaszło dopiero co w onej przeszłości tak bardzo niedalekiej…

No ale… chciałeś dobrze, wykazałeś zainteresowanie przecież, chciałeś naprawdę porozmawiać, w kolejce damie miesjca ustąpiłeś… szrmanckość w tobie tkwi i w ogóle, ale jednak, nie wyszło.

Nie wyszło.

Wprost przeciwnie, chociaż…

… z drugiej strony patrząc, to jakoś tak, no może jej chociaż ulżyło? Bijącej? Może to tak miało wyglądać? Ech, Kozak wiedział, że co jak co, ale na tej planecie miłości nie znajdzie. Wiedział to, gdzieś tak, podskórnie, tam gdzie żyłki miał srebrzyste, krew w nich zielona płynęła, a on… wiedział jak wejść do siebie z siebie nie wychodząc i… rozmawiał o tym z Wiedźmą Wroną Pożartą Przez Książki Pomordowane, która wciąż jeszcze nie doszła do siebie po tym, o czym nie chciała mówić, a i po tym, o czym wiedzieli wszyscy, o śmierci książek…

I on chciał jej wysłuchać.

Przyniósł jej nawet bukiet konwalii… ale ona nie chciała mówić, nie chciała i tyle. Tak naprawdę to tylko czekała aż Pan Tealight powróci, bo jako jedyna wiedziała gdzie i dlaczego on tam jest. Dlatego, no tak z nią tylko siedział myśląc o tym, że czas już wracać, ale jemu akurat tutaj ta wiosna odpowiadała. Jakoś tak mu pasowała i temperatura i te kwiatki… no nie chciał wracać…

Tam tego nie miał…

Ale co z miłością?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Afera gazetowa i ocieplenie…

No wiecie, ekologia.

Gdy człowiek głupkowato jeszcze wierzył, że może inne kraje jakoś tam bardziej się starają w onych różnych wymiarach – pamiętajcie, że myśmy przeszli przez etap: ojojoj, ziemia się oziębia, a teraz nas robią ojojoj klimat się zmienia i będzie cieplej, czyli od okładki Times’a z pingwinem na krze do tej z wychudłym misiem.

Tak, takam stara.

… więc, nie wiem, pamiętam wrzące początki lat i tunele w śniegu. Pamiętam wiele, też i to, co było, gdy mnie nie było. Znaczy wiecie, kopiąc w ziemi też wiele można się dowiedzieć o klimacie, a najprościej zerknąć na pewne rzeczy, na przykład nazwy miast czy ich godła/herby?Miasto ma herb, co nie? Gudhjem ma gryfa… zajebistość level more than hard, Potter level! Serio. To, że potem szczury na klapach w drdze, to już tam inna inszość… chodzi mi o to, że klimat się zmienia. To, że ludzie durni i syfiarze wycinający drzewa, to wiecie jak mnie to telepie…

Ale…

Ekologia, to dla mnie ostatnio wyłącznie hasło, którym firmy się podcierają.

W tym przypadku, o ironio! firma papierowa, znaczy gazetowa. Znaczy, nie no, oczywiście, że gazetkę macie w necie, ale jednak można też nabyć wersję papierową, więc… więc wiecie, ogłosili, nie no, możecie nie wiedzieć, więc zacznijmy raz jeszcze… Nasza, wyspowa gazeta główna stwierdziła, że nie będzie brała udziało w onym koszmarnym zachowaniu, czyli rozwożeniu gazetek sklepowych. No wiecie i za to należą im się brawa i owacje, bo przecież są ekologiczni.

Pokłon im czopki!

Ja pierdziele…

Firma od gazetek oczywiście szuka innego dystrybutora, więc…

Wszystko rozeszło się zapewne o to, że nie chcieli im zapłacić więcej. Znaczy Tidende… chodzi tylko o kasę. Nie o ekologię. A gazetki… bez urazy, ale dla wielu osób to jedyne info gdzie można dostać tańsze masło. Na przykład u nas ceny są takie, że wbić zęby w ścianę. Przykład masło – około 30DKK. W Netto promocja 6 DKK. I co? Można zrobić zapas, jest lodówka, można sobie pozwolić na masło.

Można się dowiedzieć co w Lidlu nie marnując czasu na łażenie.

Można?

Można było…

Nie wiem, po prostu jest to idiotyczne. Odmówili jakiejś firmie i zamiast powiedzieć, że nie płacą im więcej, jak zażądali zapewnie, i tak rozwożą swoją gazetkę, to wiecie… teraz inne auto ma jeździć po Wyspie? Jaka logika? Gdzie kurna? Jacy tumani kurzu no!!! I wiem, dla wielu ta gazetka to niepotrzebny śmieć. Powiem tyle, dla wielu to ono: o, stać mnie na masło, o w Lidlu jest coś, co mogę zjeść.

Nie, ludzie tu nie opływają w kasę.

Znaczy w większości.

… więc to tyle w sprawie gazetek, w sprawie ocieplenia, to kilka dni temu było ponad 20 stopni! LOL teraz już nie, ale to nadejdzie. Na pewno. Ech… na dodatek popadało odrobinkę, więc… ŁAŁ!!!

Za mało.

Oj, za mało, nadal susza, dziwny wiatr, dziwy wszelakie w powietrzu… pyłki czy inne licho? No weźcie no.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.