Pan Tealight i Zakonnica…

„No właściwie to nie wiadomo było, z którego tam klasztoru. Ani nawet wyznania i tak dalej. Nie, no serio, szczerze. Po prostu nie wyróżniała się na tyle, ot czarny kaptur i kieca i te rękawy zdolne pomieścić światy, które tworzyły własne światy, nawet się rekamowały w gazetach, że już mają na sprzedaż te mieszkania, wiecie, najdroższe takie, z dużymi oknami i kurkami ze złota czy czegoś tam, diamenty w podłodze i gówienek posrebrzanie… no wszystko w jednym i jeszcze więcej, a i jeszcze, wiecie: ciasteczka, czekoladki i pół litra gorzałki pd razu na wejście…

Albo coś w ten deseń.

Na pewno święconego.

Znaczy, no to też wiadomo, że nie do końca wiadomo jak, bo przecież każdy se święci jak se chce, no i czym chce, to nie tak, że ino woda i tak dalej, inni wolą wino, pepsi, coca colę… w tych czasach to tak wiele się dzieje. Co to nie mogło się jakieś nowe zgromadzenie narodzić, wykluć z oparów Wszechświata, czy jakoś tak, albo i inaczej… no przecież chyba nie ma, że zabronione, że tego czy innego nie można nagle zacząć czycić. Nie no, weźcie, jak można w ogóle tak myśleć…

No jak?

Ale też… ta cała poprawność polityczna. Kurcze no… czy to w ogóle wypada, żeby tak podejść do zakonnicy… nie wiem, za ten sznurek ją pociągnąć, na andał nadepnąć, bo miała sandały, jak nic, tylko jakoś stóp w nich chyba nie było zbyt widać, może i za duże miała, może taka moda…

Czy coś?

Od ponad tygodnia stoi taka przy mostku i zerka na Białe Domostwo.

Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane odmówiła przychodzenia i ino z daleka, z zooma obserwowała co się dzieje… ale widły miała blisko. Z każdym dniem coraz bliżej.

Może nie pomalowane jak chciała, ale były…

Jakby wiedziały w co Zakonnica wierzy.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Z cyklu przeczytane: „Okrutna siostra” – … tak właściwie…

… no serio, ten tytuł to morderstwo dla fabuły, chociaż, z drugiej strony… No nic, kolejna powieść „Córki króla moczarów„, ponownie o odcięciu się od świata, ponownie o jakimś tam osamotnieniu. Ponownie o światach wewnątrz tego, co znamy. O onych samotniach… czy mówimy tutaj o szpitalu psychiatrycznym, czy prywatnym kawałku ziemi. Wielkim kawałku ziemi, lasu, zwierząt…

Praca w takim miesjcu przecieś to obecnie idylla.

Któż nie marzy o tym życiu „off grid”?

No dobra, może nie wy, ale wielu jednak tak… i wiecie co, lubią to, ale wzrastające w tym dzieci i tu coś wiem z własnego podwórka, są inne. Specyficzne. Nie gorsze, po prostu bardziej wrażliwe, często… i często nie potrafią nawiązać kontaktu z tak zwanym zewnętrzem. I problem… ale, jeżeli chodzi o tę powieść, to przede wszystkim to historia macierzyństwa, ciężkiego, gdy kochasz dziecko i nie wiesz co zrobić z jego problemami. Gdy przyroda nie leczy wszystkiego, a samotność, rodzina, nie zawsze jest taka jak myślałeś i…

Dobra powieść. Trochę dłużyzn w dziwnych miejscach, trochę to pisanie jest toporne, przydałyby się opisy, ale… intrygująca.

Inna.

Choć znowu zwracająca uwagę na problemy małych dzieci.

Nieaniołków…

Ten rąbany Marian…

No dobra, wiem, że nie nazwali go Marian, ale jakoś moja glowa nietoleruje imienia Malik, więc zostańmy przy swojskim Marianie i na niego zwalmy winę. Ale ino winę, nic innego, no weźcie no… brzydkie myśli!!! Mydło zjeść!!! Czy jakoś tak… biały jeleń, daniel czy inne tam rogacizny.

No ale, był ten orkan i oczywiście, że wiało już przez kilka tygodni wcześniej prawie bez przerwy, właściwie cały styczeń to wiatr i ciepło, dziwność straszliwa i rozpierdol umysłu, aż… no właśnie, aż dziś Chowaniec przybiega, wysłałam go do ogrodu po szałwię, a on przychodzi z wieściami, że sąsiad mu mówił, iż włam na dzielni był. No kurna, a mówiłam, że ktoś łaził dookoła domu!

Mówiłam!!!

… więc okazuje się, że znaleziony pokrowiec na okulary, który przywiało gdzieś tu obok nas, ktoś znalazł, to jakoś się onym robberom nie spodobał i wiecie, pewnie go pizgnęli, czy coś, ale… co się stało? Sąsiadka, dwa domy, trzy dalej zostawiła samochód otwarty i ktoś go rozpiżył. Powiecie, że sama sobie winna, ale ludzie tutaj to zadupie, kurna, musieliby iść po każdym aucie i domu, a u nas ludzie widzą raczej innych, niepasujących ludzi, więc jak to? Kiedy to zrobili, że nikt nie widział?

Potem jeszcze coś pokombinowali, poniszczyli…

No wiecie co?

Tutaj?

Poza sezonem cała Wyspa wciąż… przynajmniej miejscami chociaż, no czuje się taka, wiecie, dziwnie bezpieczna jakaś. I jest to ułuda kosmiczna, bo już i pod żebro ktoś nożem dostał i już zaciukali gościa w lesie i…

No właśnie.

Ile ukryli przed opinią publiczną, bo przecież to miejsce turystyczne?

Nie wiem, ale wyobraźnię mam i to mnie przeraża.

Świat się zmienia i to wszędzie. Niektórzy jeszcze wierzą w jakieś tam rajskie miejsca, nie wiem dlaczego większość, czyli 99% ludzkości uznaje za raj jakieś ciepłe plażowate wyspy, no szczerze? Bleeee… ciągle ino słońce, palmy, piach wszędzie, a jeszcze na dodatek tsunami jakieś na horyzoncie.

No weźcie no.

Gorąco ciągle i brak zmian pór roku… macie ino dwie słońce i deszcz. I zapewne problemy z wychodkiem, ale to jakoś was uskrzydla, że ciepło i palmy i kokosy? Serio? O to tylko w świecie chodzi?

Nie rozumiem.

Jedno wiem… raju nie ma, jest to, co tworzymy, a ponieważ wmawia się nam demokrację, a demokracja to większość, a większość to… no to mamy co mamy. I to wszędzie. Bo ludzie wszędzie są tacy sami.

Boleśni.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.