Pan Tealight i Małpiszowon…

„W rzeczywistości tak nazwały wóz.

Serio, taki bardzo szczudłaty, wiecie, taki na siano… przyjazny był, więc… no i samojezdny. Nie żeby ktoś musiał go ciągnąć.

Nie…

Miał słodkie, kudłate, cudownie ufryzowane i to jeszcze z wstążeczkami i krajkami wszelakimi wplecionymi, no po prostu fryzjerzy, psik psik i lakier w powietrzu… osiołki. Ale takie na kółkach z przodu… znaczy miał te osiołki z przodu, kółka osiołki miały na takich patyczkach, no i se na nich stały, wiecie, jak takie drewniane samochodziki, nie że metalowa szyna, ino drewniane coś takie, więc wiecie, nie że same coś robiły kopytkami, czy bokami, jak to się drzewiej mawiało, gdy to koniem się orało, albo teściową, no co dostępne było…

Ekhm.

No co?

Czasy trudne były… znaczy trudne inaczej, nie oszukujmy się, ale to, co się teraz odpierdziela, to już człowiek zaczyna sprawdzać, czy w ogóle jeszcze głowę ma na miejscu i czy klepki działają, wiecie, te, które mu jeszcze zostały, bo jakoś na promie bujało, no i Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane znowu sobie pojechała za morze i wróciła z problemami…

Problemami

Ale to jeszcze nieważne było, bo był wóz.

Z osiołkami, które ciągnęły malutkie gnomy, zielone, owłosione i takie lekko w typie Grincha, ale miały podobno bardzo dobrą umowę, zresztą, drogi rozmokły ostatnio, to się wprowadziły do Domostwa i coś pędziły… coś, co nawet Mikołajów wystraszyło, więc Wiedźmy z Pieca aż nadmiernie były produktem zainteresowane. Wiedźma Wrona też. Choć abstynenkta… ale ostatnio jakoś tak, szukała czegokolwiek, coby nią jakoś tak ruszyło. Bo świat… to za wiele.

Bardzo za wiele ostatnio.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Z naszej pani premier, to oczywiście po onej całej celebrancji, która miała miejsce tydzień temu, to beka w internecie. No bo jak to można z uśmiechem powiedzieć: ot przecież każdy musi na coś umrzeć… ojoj. W ogóle, słuchając Chowańca mówiącego mi co tam wymyślili, to człek… nie no, nie oszukujmy się, nie wierzę w to, iż Homo sapiens nagle od nowa zasługuje na drugiego sapiensa, od zawsze jest dla mnie ten młodszy ino novinkus i tyle. Nie zmieniam zdaania, więc nie oczekiwałam inteligencji jakiejś od dziennikarzy czy członków rządu, nie oszukujmy się, nawet onej, wiecie…. złudnie ułudnej, ale jednak, tosz to wszystko woła o pomstę!!!

No ludzie no.

Ech… ale…

Wynik tego taki, że C. jest, ale jakby go nie ma.

Ale jest i możliwe, że w każdej właściwie chwili wsio zacznie się od nowa, ale na razie imprezy i brak pieluch na twarzach… ciekawe do kiedy? No bo raczej wprost mówią, że prawdopodobnie wsio się zacznie od nowa jesienią…

… ha ha ha… już mam jazdy psychiczne.

I dość.

Mam dość.

Nie wiem, czy ten strach w ogóle kiedykolwiek minie.

Wiecie… to nawet nie chodzi o chorobę, ale o ludzi. Bo ludzie stali się kompletnie posrani. Okrutni i posrani, okrutni, posrani i jeszcze popierdoleni. Jakby im kazali nosić gwiazdki, to by zaczęli, samosądy organizować też… i to Polacy w tym przodują. Spoglądając na inne narody, a już Szwedów w szczególności…

No ale…

Szwecja ma swoje problemy, nikt ich nie lubi, bo przecież oni tak naprawdę się nie sfrizowali tak maksymalnie. Ani chyba razu. Poza tym, że trzeba mieć test, lepiej mieć test żeby tam pojechać czy też przejechać… ino do Danii. Wiecie, z Wyspy do Danii, bo często, nazbyt często aż… no weźcie, my nie są Dania. My są jakiś floatingujący wszechświat czepiający się innych.

Ekhm.

W zależności od tego jak to nas pokażą na mapie.

Bo czasem nas pokazują na mapach tak wysoko, aż na północy Danii, bo wiecie, kogo obchodzi geografia. I potem człowiek się dowiaduje, że kłamie. Najpierw, że Wyspa należy do Szwecji, a potem, że u nas mrozy bo to północ daleka… mrozów wciąż brak. Wiatr i deszcze… boję się, znowu drzewa polecą.

W ogóle się boję… wszystkiego.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.