Pan Tealight i Własna Gra…

„Prowadzili ją…

Chyba tak, jak każdy, a przynajmniej, tak im się wtedy i właściwie zawsze wydawało, że wiecie, jeśli oni to i inni też, nosz przecież myślenie, że ma się czy nie ma czegoś tego takiego czy też i innego niż reszta świata, ona wyjątkowość, czy też… no może wynalazło się znowu żarówkę…

Nie, przecież nie uważali się za atypowych.

Nie.

Wprost przeciwnie. Mimo tego, iż był to dziwny sklep. Sklep, który niczego nie sprzedawał, a raczej czasem sprzedawał, czasem nawet oddawał za darmo, ale jednak wiele więcej razy przyjmował towar, towar do niego przychodził, towar się nagle spojawiał, towar… a może raczej, po pewnym czasie raczej członkowie rodziny? Może raczej współmieszkańcy… no przecież, jak ich inaczej nazywać?

Ale jednak był to zbiór bytów, a zbiór bytów zawsze powoływał do życia specyficzną i anomolii pełną Grę

Oni mieli własną..

Pełną zasad niespisanych i wszelakich dziwnych kostek oraz pionków, które się gubiły tak często, że aż nazbyt łatwo znajdowały się nowe, tudzież dziwne zamienniki, lub jeszcze te plansze… niby zawsze wiadomo było jaka ona była, niby istniała w głowie każdego, ale jednak, jakoś tak… tak jakoś…

Grali.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Jedzonko!!!

Szok i niedowierzanie, ale ostatnio stać mnie było, no nie do końca, ale książki kupowałam we wrześniu… smutne to… i strasznie wykańczające, ale taka prawda. Życie no… trzeba wybrać, to czy tamto, a czasem…

Nie ma nawet tego wyboru.

… więc… tak, wiem, bardzo zaskakujące pozycje jak spojrzy się na to tak całościowo. LOL Ale kobieta, wiecie…

Niektóre, to mistrzostwo wydania!

A te okładki!!!

Gdybym mogła…

Gdybym mogła i umiała, bo nie umiem, mam w sobie jakąś nieumiejętność onego się lenienia. Nawet już ostatnio czytanie utożsamiam nie ze zdrowym odpozynkiem i nauką, ale lenistwem i to mnie strasznie załamuje. A ten czas zimowy zaraz zniknie, pojawi się wkurzająca wiosna i lato i znowu ciepło, więc… bez urazy, ale byle do września!!! Hej! Damy radę!!!

Jakoś trza to przeżyć, a z czytaniem łatwiej.

Zawsze można zapomnieć o codzienności, chociaż na chwilę… aczkolwiek ponownie wszystko się zmienia. Najpierw chcieli, niektórzy wciąż chcą, pakować jednych do więzeń czy zakładać obozy dla nieszczepionych, inni znowu zwracają uwagę na to, że szczepieni roznoszą wirusa i przyczyniają się do mutacji… jedni wierzą w to, inni w tamto, a jeszcze inni zwyczajnie chceiliby po tym wszystkim zacząć jakoś żyć. Chociaż jakoś, w cuda nikt nie wierzy, nadchodzą nowe strachy…

Czyli co?

Odpuszczą nam to, a rzucą czymś innym?

Ile tego już człowiek przetrwał?

Pamiętam ten cholesterowy zryw, wszyscy mieli jeść margarynę, odmówiłam… no bez urazy, ohyda straszna, potem były jakieś diety i inne szaleństwa polityczne, strajkowało się na studiach, a potem człowiek w końcu skumał, że może coś zrobić, że może się zbuntować i to zrobił… oczywiście w ramach prawa, chociaż niektórzy uważają, że jednak już nie chodzenie do kościoła…

Tia…

Po pewnym czasie, gdy nie macie kontaktu z Polską, przeciera się wam mózg.

I to papierem ściernym o grubym ziarnie!

Oczywiście, że to nie znaczy, iż Dania to idealny kraj…

Wcale a wcale. Mamy własne demony i szaleńców, wyskoki płaskoziemców stających się ministrami zdrowia czy nauki i tym podobne. Na razie najważniejsza jest oczywiście 50ta rocznica panowania Królowej.

Dwieście lat!!!

No co… w tym wieku to już głupio życzyć stu lat, weźcie no… Królowej Elżbiecie też byście życzyli?

Ale… Królowa to Królowa, kraj ma własnych polityków urządzających imprezy, szalejących na drogach, mostach i tak dalej. Wszędzie ludzie są tacy sami, ale jednak tutaj, na Wyspie łatwiej od nich uciec. Jakoś tak. Znaczy, wróć, nie zawsze, ale jednak mniej ludzi się zdarza. Trafia! Tutaj jednak nie musisz do wszystkich zwracać się w określony sposób i chyba otworzymy się podobnie jak Hiszpania… ale piszę to w połowie stycznia, więc wiecie, może wsio się zmienić, ale…

Plan jest taki, by po prostu uznać to coś za chorobę i iść dalej.

I tyle.

Bez biczowania tych, którzy nie mogą czy nie chcieli się zaszczepić. Bo to szczerze, no weźcie na logikę, popierdolone. Nie wiem właściwie jak długiego czasu świat będzie potrzebował by się wyleczyć z jakiejś takiej nieludzkości, nieczłowieczeństwa… możliwe, że to nigdy nie nastąpi… możliwe, iż społeczeństwa zostały zniszczone. Że pewne więzi nigdy nie powrócą.

Będziecie jak ja… bać się ludzi… booo!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.