Pan Tealight i Świat z Innego Wymiaru…

„Mała kuleczka… pod mikroskopem robaczki.

Wszystko w niej zdaje się buzować, ale z daleka, ino mała kuleczka, może w ciekawym kolorze, ale tylko kuleczka. Tylko…

Pojawiła się, gdy Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane powiedziała NIE. Jakby nagle wyprysnęła wraz z onym dźwiękiem i już nie chciała wrócić do miejsca, z którego wylazła. Jakoś tak poczuła się jak u siebie, w domu, choć i sama stanowiła dom dla wielu i jeszcze bardziej i wiecie, jak lustro odbijające lustro, światy w światach… tak wiele…

… właściwie, to jakoś tak im się spodobała.

Wiecie, taka odważna i olewająca wszystko, spoglądająca na nich czymś na kształt oka, lekko wypryskującego się czasem z krągłej, śliskiej dziwnie, takiej… całości… na niteczce z onej krągłęj całości, niebieska tęczówka, gieździsty, czarny środek, tak czarny, że pożerał inne kolory tych, którzy na niego patrzyli…

Krągłej całości…

Czy raczej w nie patrzyli?

No to jak patrzyli, to co, sami sobie winni, co nie?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Julemarket…

Wiecie, w ostatni weekend bezmaseczkowy poszedł se człowiek… a tak, oficjalnie pandemia jest znowu tutaj, wsio trza wyciągać znowu, maseczki i tak dalej, chociaż ci, co jak Chowaniec uzależnieni są od rękawiczek i spirytusku w sztyfcie czy flaszce, to wiecie, żyją jak zwykle… może ino leją więcej. Ostatnio zapomniałam, że obcinałam róże… i jak se polałam… to nagle w Tigerze, tym latającym…

… było naprawdę słychać ryk dzikiego zwierza.

Ha!!! A co!!!

No ale, Julemarket i to na nabrzeżu w Nexoe.

Po raz pierwszy zgromadzono takie te tam drewniane budy, wiecie typowe, ale takie oddalone od siebie, no bo wiadomo, te wszelkie obostrzenia nagle się lejące na nasz północny świat i jeszcze maseczki już będące w obrocie znowu w sklepach i tyle… jest pięknie kurna…

Tak, to sarkazm.

Ale już nie mam siły na nic innego.

Do tego poustawiali wszędzie takie niby brzozy, białe drzewka za światełkami, co jak co chcę jedno, albo dwadzieścia… lasek se rąbnę obok domu, a co, lans będzie na dzielni, ha!!! A co, mi nie wolno, przecież jestem wariat, kto inny by wciąż tutaj siedział spoglądając na exodus innych?

A julemarket…

No cóż… wciąż jest, przyznaję, że nie wiem do kiedy…

Ale…

Wszystko pewno byłoby super, jest i łódka świateczna i światła i braki w zabudowaniach, jakoś tak wsio inne było kiedyś, no ale… nie czepiam, się, więc są one budki, a w nich… bez urazy, ale to, co jest wszędzie. Nie, że sprowadzili coś nowego, po prostu ludzie wykupili sobie albo na wyłączność, albo się podzielili na połowy i macie biżuterię i napitki… jest i to i tamto… i niezabezpieczone nabreże, toń zimna, ciemna, morska, napierdalająca muzyczka, ludzie…

Niby te drzewka dają światło, ale…

Produktów oczywiście nie widać.

No bo światło w środku nikłe, ciepłe, ono osikane, jak ja to mawiam, wiecie, a lampki na drzewkach rąbiące bielą, więc trigger level hard. I tyle…dookoła jakieś te ogniska w metalowych tubach i smrodek i jakoś tak… smutno… w oddali jest i cube szklany, w którym mamy wystawę szkła i ceramiki… wiecie… dla tych bogatszych. No wiadomo, dla każdego coś… akurat to jest ciekawe, ale…

Cała reszta, to raczej…

To raczej to, co mamy w sklepach.

… więc jaki sens?

Mnie to przeraziło, ale przy okazji w Lidlu zdobyłam choinkę z 5 bombkami, oczywiście do późniejszego wysadzenia i tyle. W tym roku będzie mała i już… wolę mieć drzewka na zewnątrz, a cięte mnie dołują.

Nazbyt…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.